Lekarze powiedzieli jej, że nigdy więcej nie będzie biegać ani ścigać się. Kelsey, wówczas 31-letnia, leżała w szpitalnym łóżku, jej ciało było poobijane i posiniaczone po tym, jak uderzyła w nią ciężarówka, a jej wizja życia legła w gruzach. Postanowiła udowodnić lekarzom, że się mylą.
Po wyzdrowieniu po wypadku Kelsey ciężko pracowała. Nie poddała się. Choć jej determinacja była godna podziwu, teraz przyznaje, że graniczyła z lekkomyślnością.
„Następny rok spędziłam, próbując wrócić, ale męczyły mnie kolejne kontuzje i frustracja” – wyjaśnia Kelsey. „Przytyłam bardzo i wpadłam w depresję, z którą radziłam sobie, wychodząc wieczorami, pijąc o wiele za dużo i po prostu nie żyjąc życiem zawodowego sportowca”.
Kelsey zaczęła pływać wyczynowo, gdy miała sześć lat. Później, na studiach, startowała w Dywizji 1, zanim przeniosła się do Olympic Training Center w Colorado Springs jako członkini drużyny narodowej USA Triathlon. Swój pierwszy triathlon ukończyła jako uczennica ostatniej klasy liceum w 2001 roku i od razu się wciągnęła.
Po wypadku, w którym jej życie legło w gruzach, Kelsey była bliska porzucenia triathlonu. Ale wtedy poznała Mike’a, swojego obecnego trenera i chłopaka, który pomógł jej wszystko odmienić.
„Nowa ścieżka, którą wybrałam, zmieniła moje życie, ale nie była łatwa” – mówi. „Mike po raz pierwszy wyzdrowiał mnie kilka lat temu. Ale kiedy zdecydowałam się znowu ścigać, czekało mnie przykre przebudzenie. Przeszłam z ITU (wyścigów Międzynarodowej Unii Triathlonu) na dystans 70,3 i w większości tych wyścigów kończyłam na ostatnim miejscu”.
Szła we właściwym kierunku. Ale powstrzymywały ją stare złe nawyki. W końcu Mike postawił jej ultimatum: znajdź pracę i zrób z triathlonu hobby albo zaangażuj się w 100% i zrób z triathlonu swoją pracę. „Zajęło mi dobry tydzień, zanim zdecydowałam się pójść na całość, ale kiedy to zrobiłam, wszystko się dla mnie zmieniło” – mówi.
Ta decyzja dodała jej sił; w 2017 r. wygrała swój pierwszy Ironman 70.3 w Victorii, a następnie potwierdziła to zwycięstwem w Ironman 70.3 Manta w następny weekend. Od tamtej pory stawała na podium w niemal każdym wyścigu, zapewniając sobie pierwsze miejsce w Kona w tym roku w wieku 36 lat.
„To pokazuje, że jeśli ciężko pracujesz i się nie poddajesz, możesz zdziałać cuda!” – mówi.