

Suunto Blog

Pszczoły, joga i sen – sposób na powrót do zdrowia według Gediminasa Griniusa
Najlepszy sposób na regenerację jest inny dla każdej osoby, mówi ultramaratończyk Gediminas Grinius. Preferuje dobry sen, jogę i pszczelarstwo.
Ultramaratończyk i sportowiec Suunto Gediminas Grinius nie ma chwili do stracenia. Pracuje na pełen etat, jest mężem i ojcem dwójki dzieci oraz trenuje, aby wziąć udział w jednych z najtrudniejszych ultramaratonów na świecie.
35-latek niedawno wygrał 125-kilometrowy wyścig Trangrancanaria Ultra Race, bijąc rekord prędkości wyścigu ustanowiony przez innego ambasadora Suunto, Ryana Sandesa. Niedawno zajął czwarte miejsce w Western States 100-Mile Endurance Run. Przy tak intensywnym treningu do ultramaratonów może być dla niego wyzwaniem zachowanie wystarczającej ilości energii do pracy, żony i dwóch synów. To sprawia, że dobra regeneracja jest dla Gediminasa niezbędna.
Przeczytaj więcej wskazówek dotyczących regeneracji od ambasadorów marki Suunto!
„Dla mnie najlepszym lekarstwem jest sen” – mówi. „Potrzebuję od ośmiu do dziesięciu godzin snu na dobę, aby czuć się dobrze każdego dnia. „To najlepsza i najtańsza rzecz, jaką wszyscy biegacze mogą zrobić, aby się zregenerować”.
On i jego żona uprawiają jogę kilka razy w tygodniu. Bieganie na długie dystanse w górach czasami było dla niego stresujące, ale joga nauczyła go, jak się zrelaksować. „Najpierw zacząłem ćwiczyć jogę, żeby poprawić swoją elastyczność” – mówi. „Ale odkryłem, że to nie jest tak naprawdę elastyczność, to bardziej zrozumienie swojego ciała i nauczenie się relaksowania”.
Aby również pomóc mu się odprężyć od zabieganego życia, Gediminas hoduje pszczoły. Wokół jego domu na Litwie znajduje się około 20 uli. Pszczelarstwo jest dla Gediminasa formą medytacji. Jest również świetnym źródłem energii. „Po treningu biorę dwie duże łyżki miodu” – mówi. „To wysokiej jakości węglowodany zmieszane z aminokwasami. „Pyłek to superżywność, bogata w minerały i witaminy. „Jest lepszy niż jakikolwiek inny suplement diety, jaki możesz znaleźć”.

Jak radzić sobie z niepowodzeniami jak mistrz
Bycie sportowcem to nie tylko chwała i endorfiny. Wystarczy zapytać mistrza ultramaratonu Ryana Sandesa. Ostatnio musiał wycofać się z trzech wyścigów z powodu mononukleozy zakaźnej i trudności z powrotem do zdrowia. Teraz robi sobie przerwę od biegania, aby dać swojemu ciału czas na pełne wyleczenie. Spotkaliśmy się z Ryanem i zadaliśmy mu kilka pytań o to, jak radzi sobie z niepowodzeniami.
Jak sobie radzisz po ostatnich niepowodzeniach? Teraz czuję się dość przygnębiony i rozczarowany, ale skupiam się na tym, żeby przestać myśleć o moim niepowodzeniu i nie myśleć o nim za dużo, bo to tylko pogarsza sprawę. Wprowadzam plan, żeby poprawić swoje zdrowie i to wszystko, co mogę zrobić. Miałem kiepski rok wyścigowy, ale w tym roku przeżyłem kilka epickich przygód, podróżowałem do niesamowitych miejsc i ważne jest, żeby być za to wdzięcznym!
Sprawdź porady Ryana dotyczące regeneracji przed i po wyścigu!
Ryan cieszy się kąpielą po ogłoszeniu, że robi sobie krótką przerwę od biegania ultra, aby odpocząć. © Ryan Sandes Jak sportowcy często reagują na niepowodzenia, np. kontuzję lub chorobę? To naprawdę frustrujące i demotywujące w tym momencie. Myślisz o całym ciężkim treningu i wysiłku, jaki włożyłeś w osiągnięcie konkretnego celu, a potem nagle wszystko znika. Zawsze staram się skupiać na pozytywach sytuacji i pamiętać, że niepowodzenie nie jest końcem świata – to tylko przeszkoda na drodze do osiągnięcia moich marzeń.
Dowiedz się, jak używać Suunto Ambit3, aby pomóc sobie w regeneracji
Czy niepowodzenia są zawsze czymś złym, czy też mogą okazać się pomocne w nieoczekiwany sposób?
Myślę, że to właśnie przez nasze niepowodzenia uczymy się najwięcej o sobie i rozwijamy się jako ludzie. Jest łatwo, gdy wszystko idzie dobrze, ale gdy masz poważny problem, to naprawdę cię testuje, a gdy wychodzisz z niego obronną ręką, twoje osiągnięcie staje się tym bardziej satysfakcjonujące. Odkryłem, że po dużym niepowodzeniu jestem bardziej skupiony i zdeterminowany niż kiedykolwiek.
W procesie zdrowienia ważna jest niestrukturyzowana zabawa. © Ryan Sandes Czego sportowcy najbardziej boją się w kontekście niepowodzeń i czy te obawy są na pewno prawdziwe? Powszechną obawą jest, że jeśli nie możesz trenować, stracisz formę i nie będziesz gotowy na nadchodzący wyścig, ale wierzę, że często ciało wie najlepiej, a czas wolny od treningu pomaga mu w pełni się zregenerować i stać się silnym po całym treningu. Często można zobaczyć sportowca, który wraca naprawdę silny po kontuzji, ponieważ miał wystarczająco dużo wolnego czasu.
Przeczytaj więcej wskazówek dotyczących regeneracji od ambasadorów marki Suunto!
Ryan twierdzi, że niepowodzenia mogą uczynić cię silniejszym. © Ryan Sandes
Jeśli ktoś dozna kontuzji, może czasami odczuwać odstawienie od treningu – jakie zalecenia dotyczące radzenia sobie z tym zjawiskiem zaleca Pan? Siedzenie z kontuzją jest naprawdę frustrujące i dostajesz „gorączki kabinowej”, ponieważ wiesz, że wszyscy twoi koledzy sportowcy trenują na zewnątrz. Ważne jest, aby skupić się na całkowitym powrocie do zdrowia i rehabilitacji, aby móc wrócić silniejszym. Jeśli nie możesz biegać i czujesz się naprawdę sfrustrowany, wyjdź na zewnątrz na łatwy spacer, aby być na świeżym powietrzu, ale nie forsuj się, bo w przeciwnym razie znów się kontuzjujesz.
Co naprawdę oznacza powrót do zdrowia – według specjalisty fizjologii
Co zrobić, gdy stracisz motywację z powodu niepowodzenia?
Jeśli odczuwasz prawdziwy brak motywacji, zrób sobie całkowitą przerwę i skup się na zabawie w treningu lub po prostu na zabawie w ogóle. Może to być bieganie dla przyjemności bez określonego czasu lub celów treningowych, a nawet po prostu spędzanie czasu ze znajomymi i śmiech. Oderwij myśli od treningu i niepowodzeń, aby zrestartować system i znów poczuć inspirację. Nie traktuj życia zbyt poważnie i zaakceptuj, że po drodze będziesz mieć niepowodzenia.
Ryan mówi, że ważne jest, aby mieć na uwadze szerszy obraz sytuacji. © Ryan Sandes Czy masz ulubiony cytat o tym, żeby nigdy się nie poddawać?
„Jeśli jedno marzenie umiera, śnij kolejne. Jeśli upadniesz, podnieś się i idź dalej”. - Joel Osteen

24-godzinna wycieczka rowerowa wokół Mont Blanc
Pokonując 7000 m przewyższenia i przechodząc 300 km, wspinacze lodowi i alpiniści Matthias Scherer i jego partnerka Tanja Schmitt zamierzają pokonać trasę Tour Mont Blanc w mniej niż 24 godziny.
Jest to najwyższa góra w Alpach, a objechanie jej rowerem podnóża zajmuje większości osób około pięciu dni. Matthias Scherer i Tanja Schmitt zamierzają pokonać tę trasę na rowerach wyścigowych w czasie krótszym niż 24 godziny w najbliższą niedzielę.
© Matthias Scherer
Wspinają się razem po górach i zamarzniętych wodospadach od ponad 15 lat, a dla nich Mont Blanc – z jego zachwycającymi kanałami lodowymi i pokrytymi śniegiem zboczami – jest symbolem ich wspólnej pasji. „Mont Blanc jest dla mnie czymś w rodzaju kościoła” – mówi Matthias. „Kiedy go widzę, przypomina mi, że w życiu jest coś wyższego i ważniejszego, za czym można tęsknić niż za liczbami i treningiem”. Nieobsługiwana trasa będzie ostatecznym testem ich ciał i umysłów przed nadejściem jesieni i rozpoczęciem sezonu wspinaczki po lodzie. Najtrudniejszą częścią będzie jednak utrzymanie koncentracji i paliwa. „Musisz być cały czas niezwykle skoncentrowany” – mówi Matthias. „Zjazdy są bardzo trudne, drogi nie zawsze są dobre, bo są dziurawe. „Musisz być pełen energii, jeśli chcesz utrzymać rytm.”
© Matthias Scherer
Będą pić wodę co 10 minut, przyjmować elektrolity co 13 minut, jeść bloki energetyczne co 20 minut i kanapki przed każdym długim zjazdem, aby zapewnić wystarczająco dużo czasu na odpoczynek i trawienie. Kolejnym wyzwaniem jest upewnienie się, że nie będą naciskać zbyt mocno zbyt wcześnie w trasie. „Na początku tak dużej trasy koncertowej często zdarza się, że jesteśmy lekko euforyczni i za bardzo się staramy” – wyjaśnia Matthias. Aby tego uniknąć, będą używać zegarków Ambit3 Peak, aby utrzymać tętno na poziomie 70 procent maksymalnego. Będą również używać zegarków do rejestrowania wzrostu wysokości i śledzenia GPS, aby poruszać się po kilku etapach trasy, z którymi są mniej zaznajomieni. „To będzie długi dzień treningowy dla nas, ale nie spodziewam się złamania” — mówi Matthias. „Planuję od razu w poniedziałek iść na wspinaczkę”.

Przepis Emelie Forsberg na naleśniki mocy
Dużo trenujesz i chcesz się wzmocnić? Spróbuj więc ugotować ten przepis na wysokoenergetyczne naleśniki migdałowo-bananowe od mistrzyni skyrunningu Emelie Forsberg. Jedzenie zdrowej, odżywczej żywności jest niezbędne do regeneracji po intensywnym treningu. Ale nie musi być nudne! Ambasadorka Suunto Emelie Forsberg spędza dni na bieganiu po górach, a następnie przygotowuje i piecze pyszne, bogate w energię jedzenie, które pomaga jej w regeneracji.
Na przykład, rano po ważnym biegu mistrz świata i Europy w skyrunningu lubi zjeść wielki talerz zdrowych naleśników.
„Po ultramaratonie, kiedy twoje ciało jest wyczerpane i zjadłeś dużo czekolady lub żeli, lubię jeść świeżo i zdrowo, przynajmniej pierwszego i drugiego dnia” — mówi Emelie. „Ale naleśniki to moje standardowe śniadanie rano po wyścigu i tak, myślę, że naleśniki mogą być zdrowe. Zwłaszcza moje naleśniki bananowe!”
Kto mógłby powiedzieć nie tym? © Emelie Forsberg
Przepis Emelie Forsberg na naleśniki mocy!
Składniki:
3 ekologiczne banany 3 łyżki oleju kokosowego 3 jajka 1 łyżka miodu lub 1 łyżka pyłku pszczelego (Jeśli nie masz pyłku, nie ma to znaczenia, ja po prostu lubię jego smak) 200 ml mąki owsianej 100 ml mąki migdałowej 100 - 200 ml mleka migdałowego/ryżowego/sojowego 1 łyżka miodu + 1 łyżka pyłku 1/2 łyżeczki soli 1/2 łyżki cynamonu i kardamonu, jeśli lubisz 1 łyżeczka sody oczyszczonej
Metoda:
Zmiel owies i migdały na mąkę. Albo, jeśli wolisz, użyj kupionej mąki owsianej i migdałowej. Dodaj wszystkie suche składniki. Rozgnieć banany i wymieszaj z jajkami, olejem i miodem. Dodaj mleko (lub jeśli chcesz, aby naleśniki były bardziej zwarte, pomiń mleko).
Ulubione dodatki Emelie:
1. Świeże truskawki, maliny, borówki lub maliny moroszki 2. Banany i miód 3. Dobre sery 4. Bita śmietana z dżemem lub owocami

Eksploracja wraków w Zatoce Fińskiej
To było pracowite lato dla zespołu nurkowego Badewanne . Fińska grupa podwodnych eksploratorów zanurkowała na wiele głębokich wraków w Zatoce Fińskiej z czasów pierwszej i drugiej wojny światowej, a także odkryła nienazwany wrak z XIX wieku. W tym raporcie zespołu podają oni szczegóły swoich dotychczasowych znalezisk: Działając z estońskiej i fińskiej strony, nurkowaliśmy, podczas których historia znów objawiała się na naszych oczach. Niedaleko wyspy Osmussaar w Estonii odwiedziliśmy wrak rosyjskiego okrętu minowego Yenisei, kolejnej ofiary zwycięskiego U26 z lata 1915 roku. Potężny okręt pancerny spoczywa na dnie morskim na głębokości 45 m, z przechyleniem na lewą burtę, a działa Obuhov w swoich stanowiskach kazamatowych wyzywająco skierowane są w stronę zielonego światła nad nami.
U 479 leży na głębokości 95 m. ©Badewanne.fi
Następnie udaliśmy się dalej w głąb Zatoki Fińskiej i ponownie odwiedziliśmy wrak U 479 z czasów II wojny światowej. Spoczywa na dnie morza na głębokości 95 m po uderzeniu w minę późną jesienią 1944 r. Schodząc w dół przez wodę, możemy zobaczyć, że woda jest bardzo warstwowa i ostatecznie przechodzi przez haloklinę na głębokości 75 m. Istnieje wyraźna warstwa graniczna, gdzie woda jest optycznie zniekształcona, gdy wchodzimy w bardziej słoną wodę głębinową. Widoczność przy wraku jest dobra i wykorzystujemy nasz krótki czas na dnie, aby nakręcić film o tym wyjątkowo dobrze zachowanym wraku U-boota z czasów II wojny światowej. Kontynuując naszą podróż w czasie, zanurkowaliśmy na kolejny głęboki wrak, „Torpedoboot” T18 z czasów II wojny światowej. Nie był to mały „motorowy torpedowiec”, jak wielu mogłoby pomyśleć, ale według niemieckiej klasyfikacji jest to 900-tonowy mały niszczyciel klasy „Torpedoboot 37”. Wrak jest rozbity w środku, leży na głębokości prawie 100 m. Widoczność jest bardzo dobra, a my otrzymujemy dobrą serię nieruchomych obrazów. przed podjęciem wspinaczki i nieuniknioną, prawie trzygodzinną dekompresją.
Torpedowiec T18. ©badewanne.fi Następnie wracamy na stronę fińską i zakładamy bazę na półwyspie Hanko w Stacji Zoologicznej Tvärminne, ośrodku naukowym prowadzonym przez Uniwersytet Helsiński. Z Tvärminne ponownie udajemy się do ujścia Zatoki Fińskiej. Odwiedzamy wrak U26, pogromczyni Pallady i Jeniseju przed jej własnym losem jesienią 1915 roku. Nurkowanie przy tym wraku jest bardzo trudne, ponieważ znajduje się w bardzo ruchliwym miejscu na zachodnim szlaku żeglugowym. Współpraca z kontrolerami ruchu morskiego, Helsinki Traffic i Tallin Traffic jest niezbędna do bezpiecznego i udanego nurkowania. Nagrywamy wideo i robimy zdjęcia do celów dokumentalnych, zanim opuścimy U26. do jej spoczynku, który w tym roku przypada na 100. rocznicę.
Wrak Jeniseju zatopiony przez U26. ©badewanne.fi Następnym celem jest coś, czego nie wiemy – coś, co według obrazów sonaru może być nawet okrętem podwodnym. Jednak gdy zanurzamy się na 75 m, docieramy do wraku statku pocztowego z XIX wieku. Jego dzioby są zakopane w glinie lodowcowej, a kabiny pokładowe ucierpiały z powodu nieuniknionych uszkodzeń spowodowanych przez trał, ale wyraźnie widać, że ten statek przewoził pocztę – i ludzi. Na górnym pokładzie widać fantazyjną żeliwną kratownicę w relingach, pięknie wykonane drewniane ławki, a także wciąż stojące koło sterowe oraz telegram silnika i misę kompasu na pokładzie. Tożsamość statku jest jeszcze nieznana.
Dalej, podczas szczęśliwej zmiany pogody, ponownie schodzimy na głębokość 80 m, aby rozbić się w poszukiwaniu prawdziwego „motorowego torpedowca”. Okazało się, że jest to niemiecki Kriegsmarine Schnellboot S106 z czasów II wojny światowej, jak się spodziewaliśmy. Został złamany na pół przez wybuch miny, ale jest w bardzo dobrym stanie. To kolejne nowe odkrycie, które dodaje znaczący element do układanki wojny morskiej w Zatoce Fińskiej podczas II wojny światowej. Po zrobieniu zdjęć ponownie podejmujemy długie podejście w kierunku zielonego światła.
Kriegsmarine Schnellboot S106 ©badewanne.fi Oto kilka wrażeń z naszej wyprawy tego lata. Jednak zostało jeszcze wiele weekendów sezonu nurkowego. Bądźcie czujni, możemy przynieść Wam więcej interesujących rzeczy, zanim zima się zamknie! Więcej informacji na temat zespołu Badewanne znajdziesz na jego stronie internetowej.

Jak Ci się podobały 82 szczyty, Ueli Steck?
Ile spośród 82 szczytów zdobyłeś już wcześniej?
Nie jestem pewien, ale nie za dużo. Nigdy wcześniej nie wspinałem się na łatwiejsze góry.
Wspinaczka na Les Droites. © Ueli Steck Czego nauczył Cię projekt #82Summits?
Że wszystko kręci się wokół motywacji. Byłem zaskoczony, jak długo mogłem iść bez zatrzymywania się lub dni odpoczynku. To różni się od wyprawy, ponieważ prawie codziennie się przemieszczałem. To było świetne. Byłem tak zmotywowany, że nawet w dni odpoczynku poszedłem pobiegać!
Jakimi trzema słowami opisałbyś #82summits?
Pasja. Przyjaźń. Zabawa.
Jakie były najbardziej niezapomniane chwile tego lata?
Było wiele wspaniałych momentów. Ostatni był w Barre des Écrins, w Alpach Francuskich. Rano pobiegłem w złą dolinę. Zamiast iść szlakiem do Glacier Blanc, poszedłem do Glacier Noir. Przeczytałem znak i byłem pewien, że szlak do Glacier Blanc jest po lewej stronie. Czułem się dziwnie, ale kontynuowałem. Biegłem przez kolejne dwie godziny, zanim dotarłem do końca doliny. Wtedy było już jasno i zdałem sobie sprawę, że nie jestem tam, gdzie powinienem. Sprawdziłem Mapy Google i zorientowałem się, że jestem po złej stronie góry. Zbiegłem z powrotem i po 3 godzinach 40 minutach byłem z powrotem w dolinie, z której zacząłem wspinaczkę. Więc zrobiłem trochę więcej, żeby się rozgrzać!
Ueli z żoną Nicole na Fiescherhorn. © Ueli Steck
Kiedy projekt był najtrudniejszy?
Psychicznie, to było najtrudniejsze na początku. Zaczynasz i jest jeszcze tyle szczytów do zdobycia!
Rozpocząłeś projekt z Michi Wohllebenem, ale nie skończyłeś z nim. Co się stało?
Michi rozbił paralotnię podczas zejścia ze schroniska Schreckhorn Hut w Szwajcarii. Później starał się jak mógł, ale nie mógł kontynuować.
Aiguille Blanche de Peuterey. © Ueli Steck
Jak wczesna utrata partnera zmieniła cokolwiek?
To był trudny moment. Co mogłem zrobić? Nie chciałem się tak łatwo poddać. To nie moja osobowość. Nigdy bym sobie nie wybaczył. Więc kontynuowałem i okazało się, że to świetnie. Wspinanie się z różnymi partnerami i samotne wspinaczki były świetną zabawą. Nadal mam wspaniałe wspomnienia ze wspinaczki z Andreasem Steindelem, przewodnikiem górskim i członkiem Szwajcarskiej Drużyny Narciarskiej. Wspinaczka z moim najlepszym przyjacielem i kibicem Danielem Maderem, a także oczywiście szczyty, które zdobyłem z żoną, to wszystko były wspaniałe doświadczenia. Podobało mi się również samotne wspinanie się na niektóre szczyty.
Jak przebiegały poszczególne etapy projektu?
To było dla mnie coś nowego. Na ostatnim odcinku z Massif des Écrins naprawdę poczułem magię kolarstwa. Przejazd przez Col du Galibier, kultowy odcinek Tour de France, to wspaniałe wspomnienie. A po tylu kilometrach tyłek już nie boli!
Deszczowy dzień nie przeszkodził Ueli w dobrej zabawie podczas przejażdżki rowerowej przez Col du Galibier. © Ueli Steck
Gdybyś miał wybrać, które szczyty są twoimi ulubionymi?
1. Czerwony filar Brouillard, na zboczu Brouillard Mont Blanc, we Włoszech
2. Trawers Dent du Geant-Grandes Jorasses: wiele szczytów o wysokości 4000 m na granicy Francji i Włoch
3. Monte Rosa Traverse: 18 szczytów w jeden dzień
4. Finsteraarhorn, Szwajcaria z moją żoną
5. Aiguille blanche de Peuterey, masyw Mont Blanc, Włochy z Jonathanem Griffithem
W niektórych postach na Facebooku odnosisz się do pionierów, którzy dokonali pierwszych wejść na te szczyty. Czy Twój projekt miał też stronę historyczną?
Świetnie było być na wszystkich tych trasach. Czasami myślisz o ludziach, którzy dokonali pierwszych wejść i zdajesz sobie sprawę, że to, co ci goście osiągnęli, było po prostu niesamowite!