

Suunto Blog

I zwycięzcami są...
Nasz konkurs selfie #SuuntoAdventure dobiegł końca i z przyjemnością przedstawiamy poniżej czterech zwycięzców. Każdy z nich otrzyma nowy Ambit3 Sport.
Selfie są wszędzie. Czy to na szczycie góry, czy na szlaku, każdy lubi robić sobie selfie, aby dzielić się nimi ze znajomymi. Dlatego w Suunto pomyśleliśmy, że świetnym pomysłem będzie zaproszenie naszych fanów i szerszej społeczności do przesyłania nam swoich najlepszych zdjęć.
Byliśmy przytłoczeni odzewem, otrzymując tysiące inspirujących zgłoszeń za pośrednictwem Instagrama. Cztery zwycięskie zdjęcia zostały wybrane przez jednego z naszych ambasadorów Suunto – Kiliana Jorneta, Emelie Forsberg, Conrada Stoltza i Grega Hilla.
Poniżej przedstawiamy wybór każdego ambasadora. Dziękujemy wszystkim, którzy przesłali zdjęcia. To był trudny wybór.
W nadchodzących tygodniach przeprowadzimy wywiady z każdym ze zwycięzców, aby dowiedzieć się więcej o historii stojącej za ich zdjęciami.
Wybór Emelie Forsberg:
Zwycięzca: Patrick Müller Suarez, @patrickams Emelie mówi: „To zdjęcie od razu poruszyło moją wyobraźnię światłem – czy to poranek, czy wieczór? – i sprawiło, że pomyślałam o długim dniu eksploracji nowych gór. Zdjęcie emanuje eksploracją”.
Wybór Kiliana Jorneta:
Zwycięzca: Trent Busenbark, @trentbusenbark Kilian mówi: „Obraz zabiera nas tam i pozwala nam poczuć to, co on czuje. Możemy poczuć zimno, burzę, zmęczenie. Przygoda to także złe warunki i ciężkie czasy, które sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi, gdy wracamy do domu”.
Wybór Conrada Stoltza:
Zwycięzca: Ross Lovell, @rosslovell Conrad mówi: „Widzę, jak szalenie strome jest to wzgórze, patrząc na bieg, na którym stoi twój przyjaciel! Zasługujesz na wygraną za jazdę jedną ręką i zrobienie świetnego zdjęcia po tak ogromnym podjeździe!”
Wybór Grega Hilla:
Zwycięzca: Corky Still, @akskica Greg mówi: „Ogromne tło, nietknięte i czekające, wydaje się niezdobytym terytorium. A ten narciarz ma w sobie ekscytację i nieograniczony potencjał. Tyle tras narciarskich czeka na niego...”

Samouczek wtorkowy: szybsze wyszukiwanie sygnału GPS
Aby odebrać sygnał GPS, zegarek Suunto musi zlokalizować satelity krążące wokół Ziemi. Im lepiej zegarek wie, gdzie znajdują się satelity, tym szybciej odbierze sygnał.
Ponieważ satelity poruszają się nieustannie, nowe lokalizacje satelitów muszą być synchronizowane z zegarkiem. Mówiąc prościej, aby szybciej znaleźć satelity, regularnie synchronizuj zegarek z aplikacją Suunto .
Aplikacja Suunto synchronizuje najnowszą, siedmiodniową prognozę orbity satelitarnej z zegarkiem, aby wiedział, gdzie szukać. Jeśli chcesz zoptymalizować i szybko znaleźć sygnał, zsynchronizuj zegarek tak blisko swojej aktywności, jak to możliwe.
Dane synchronizowane z zegarkiem są globalne. Więc nawet jeśli zsynchronizujesz zegarek w Nowym Jorku i zaczniesz biegać 12 godzin później w Chamonix, nie ma potrzeby ponownej synchronizacji.
Zdjęcie: © Bruno Long Uzyskaj pomoc dotyczącą swojego produktu Suunto pod adresem support

Jazda na rowerze w kierunku szczytów wulkanicznych
Brody Leven niedawno przejechał rowerem z Portland w stanie Oregon do Seattle w stanie Waszyngton, mając na celu wspinaczkę i jazdę na nartach na ogromnych wulkanach, które były „w drodze”. Ku zaskoczeniu wszystkich, mówi nam, że zjazdy były trudniejsze niż podjazdy...
Jaki jest pomysł na tę podróż? Celem było, aby dwóch przyjaciół ze studiów, którzy od lat nie przeżyli żadnej wspólnej przygody, przejechało rowerami z Portland do Seattle... długą, trudną i bolesną drogą – skutecznie potrajając długość typowej trasy – aby wspiąć się i zjechać na nartach na Mt. Adams, Mt. St. Helens i Mt. Rainier, trzy ogromne wulkany stanu Waszyngton. Osobiście chciałem połączyć dwie aktywności, które kocham, narciarstwo górskie i wycieczki rowerowe. Chcieliśmy również przypomnieć sobie, że nie potrzebujemy dużych budżetów, helikopterów, wiedzy o świecie, ani nawet paszportu, aby przeżyć dobrą, staromodną przygodę. Na jakim rowerze jechałeś? To hybrydowy rower przełajowy/turystyczny – potrójna rama aluminiowa, widelec karbonowy, błotniki, wygodne siodełko turystyczne, bagażniki, pięć sakw i spersonalizowana przyczepka jednoosiowa. Jeździłem na tym rowerze tylko trzy razy w ciągu czterech lat: samotnie przez Stany Zjednoczone w sześć tygodni, wzdłuż wybrzeża Hawajów w dwa tygodnie, a teraz trudna droga z Portland do Seattle w dwa tygodnie. Nigdy wcześniej nie zakładałem na niego przyczepki przed tą podróżą. Jak trudno jest jeździć na rowerze z całym tym sprzętem? To nawet nie jest jak jazda na rowerze. Czujesz się, jakbyś jechał czymś innym, czymś innym niż rower, jakimś pojazdem. Jeśli spojrzysz przez ramię i skręcisz, wpadniesz do rowu (czego nauczyłem się w trudny sposób). Nie możesz po prostu przerzucić nogi przez górę i zacząć pedałować – zamiast tego musisz wykonać ten dziwny biegowy push-start. Ciężar sprawiał, że niesamowicie trudno było kiedykolwiek wydostać się z biegu babci. Ile to wszystko ważyło? 150-200 funtów (68 kg - 90 kg) beze mnie. Waga wahała się w zależności od zapasów wody i żywności.
Jak wyglądały zjazdy? Nie czułem się na tyle komfortowo, aby naprawdę szybko ruszyć w dół z górki aż do dziesięciu dni podróży, kiedy zacząłem używać swojego ciała jako żagla, aby zwolnić. Jest to godne uwagi, ponieważ zjazd był często o wiele trudniejszy niż podjazd, ponieważ moje hamulce były prawie bezużyteczne przy takim ciężarze poruszającym rower. Musiałeś trzymać go idealnie pionowo, aby się nie przewrócił, a przyczepa była stale narażona na zarzucenie. Droga czy teren? Może 75 mil (120 km) przejechaliśmy na luźnych drogach gruntowych, żwirowych lub piaszczystych. Ale stanowiły one około 90% całkowitego wysiłku podróży, ponieważ często odbywały się na największych wzgórzach. Czy musiałeś pchać? Nie pod górę! Ale zjazdy ze wzniesień były tak trudne, że czasami musiałem zejść i prowadzić rower przez chwilę, pozwalając moim klockom hamulcowym i obręczom ostygnąć (były bardzo gorące w dotyku, głośne i nieskuteczne). Nawet zjazdy ze wzniesień były trudne, ponieważ utrzymanie równowagi w pozycji idealnie pionowej było niezbędne, inaczej cały ciężar by go przewrócił.
Kliknij tutaj, aby zobaczyć 120-kilometrową przejażdżkę Brody’ego z Portland do Hood River , a tutaj, aby zobaczyć jego wycieczkę narciarską na Mt Adams. Największe wyzwanie tej wyprawy? Jazda 15-milową, 3500-stopową, brudną, żwirową i piaszczystą drogą dojazdową do Mt. Adams po przejechaniu 40 mil tego ranka była bardzo trudna. Ponadto, nie zjedzenie każdej bułeczki cynamonowej i koktajlu z borówki w promieniu 400 mil wystawiło na próbę moją samokontrolę! Wszystkie obrazy ©Brody Leven. Sprawdź więcej jego przygód na Brodyleven.com

Rekordowe wejście Kiliana na Denali
Kiedy Kilian Jornet udaje się w góry, aby zrealizować własny projekt, możesz być pewien, że efekty będą interesujące.
Górski sportowiec nie zawodzi. Właśnie wrócił z Denali, 6194 m, najwyższej góry w Ameryce Północnej i oczywiście wrócił z rekordem – i epicką historią do opowiedzenia.
Omijając popularniejszą trasę West Rib, Jornet ruszył na nartach w Rescue Gully w swoim zwykłym super szybkim stylu. Kiedy wrócił dokładnie po 11 godzinach i 48 minutach, pobił rekord najszybszego wejścia na górę – o ponad pięć godzin. Podróż w obie strony obejmuje przewyższenie ponad 4700 m i dystans ponad 53 km.
Co czyni wspinaczkę jeszcze bardziej godną uwagi, to fakt, że warunki były złe przez większą część wspinaczki. Z 16 dni na górze tylko trzy były dobre, podczas gdy normą były zamiecie, mgła i niskie temperatury.
Gdy Kilian wyruszył na atak szczytowy, termometr wskazywał -20ºC, a wiatr wiał z prędkością 40 km/h.
„To była wspaniała przygoda” – mówi Kilian. „Przez większą część trasy warunki pogodowe były złe. Mimo to udało mi się pobić rekord, więc jestem bardzo zadowolony. Wybrałem inną trasę niż zwykle, aby uniknąć odcinka z linami stałymi, ponieważ chciałem trzymać się wartości leżących u podstaw projektu – to znaczy próby pobicia rekordu przy użyciu jak najmniejszej ilości sprzętu i bez pomocy”.
„Musiałem stawić czoła dwóm trudnym czynnikom” – dodaje. „Z jednej strony, chłodowi i wiatrowi, które spowalniały mnie na całej trasie. Z drugiej strony, wysokości, która miała na mnie znaczący wpływ od 5000 m”.
Szczyt był wyjątkowym momentem, mówi, ale nie ze względu na widok. „Była mgła i nic nie widziałem! Ale pomyślałem: „teraz moje nogi w końcu przestaną boleć”!”
Denali, znany również jako McKinley, jest jednym z najbardziej odstraszających szczytów na świecie. Chociaż nie jest tak wysoki jak Himalaje, szczyt na Alasce jest znany z zimnej i brutalnej pogody dzięki bliskości koła podbiegunowego. A z różnicą wysokości 4000 m od podstawy do szczytu, charakteryzuje się większym pionowym podejściem niż większość gór. Mierzony na podstawie wybitności topograficznej jest trzecim najbardziej widocznym szczytem na świecie po Evereście i Aconcagui.
Zdjęcie © Summits of My Life

Wzgórze do zdobycia: Greg Hill w miesiąc zdobędzie 100 000 m
Greg Hill planuje wspiąć się na 100 000 m w ciągu miesiąca. To wyzwanie, które wystawi jego umysł i ciało na próbę do absolutnych granic i będzie wymagało od niego całej wytrzymałości, aby odnieść sukces. Na razie nie wie, czy to możliwe.
W marcu ambasador Suunto Greg Hill podejmie próbę pokonania 100 000 metrów w pionie. Zarówno w górę, jak i w dół. Jeśli mu się to uda, będzie to imponujące osiągnięcie.
Tym większym wyzwaniem jest to, że nie będą to powtarzane podejścia na dobrze przygotowanych trasach w lokalnym ośrodku narciarskim. Zamiast tego, w prawdziwym stylu Suunto, podejścia będą miały miejsce w sercu kanadyjskiej dziczy. Greg będzie eksplorował nowe linie i wykonywał pierwsze zjazdy. Nic się nie powtórzy.
„Zawsze byłem ciekaw swojego ludzkiego potencjału i chciałem zobaczyć, co mogę zrobić” – mówi Greg w swoim nowym filmie o projekcie.
„Trochę się boję. Są lawiny, są obrażenia, jest wiele rzeczy, które mogą się wydarzyć. Ale spróbuję.”
Ale jeśli ktoś ma szansę tego dokonać, to Greg Hill. W 2010 r. przejechał 610 000 m (2 miliony stóp) w ciągu roku. Przejechał również 15 000 m (50 000 stóp) w ciągu miesiąca. Użyje swojego Suunto Ambit2 , aby rejestrować swoje wejścia.
Wyzwanie, w którym będzie walczył o to, by jeść wystarczająco dużo, by utrzymać masę ciała, spalając jednocześnie tysiące kalorii dziennie, z pewnością będzie pierwszym tego typu wyzwaniem w narciarstwie wysokogórskim.
Wymagać to będzie od niego spędzania każdej chwili dnia na wspinaczce, jeździe na nartach, jedzeniu i podróżowaniu, a także znacznego planowania logistycznego. „To przerażające” – przyznaje.
Wyzwanie odbędzie się na podwórku 38-latka — odległej części Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie. To idealny plac zabaw.
„W kanadyjskiej dziczy wokół mojego domu jest tak wiele nienarciarskich gór i linii. Czekają tylko na odkrycie” – mówi.
Sprawdź wideo i stronę internetową Grega, aby uzyskać więcej szczegółów na temat projektu. Będziemy również udostępniać aktualizacje na naszej stronie na Facebooku .