Ambasador Suunto Philipp Reiter zaprosił swojego przyjaciela z dzieciństwa i wspinacza Martina Schidlowskiego na przygodę łączącą historię z współczesnymi wyzwaniami wspinaczki górskiej. Przejechanie 600 km z domu w Berchtesgadener Land w Niemczech do Grindelwald, bazy Eigeru w Szwajcarii, i próba wspięcia się na jego niesławną północną ścianę stanowiły jedynie tło dla czegoś bardziej znaczącego i skłaniającego do myślenia.
Spotkaliśmy się z Philippem, aby omówić jego film Bike2Eiger. Film ten podróżował po festiwalach filmów górskich przez ostatnią zimę i teraz jest dostępny online. Czytaj dalej – i obejrzyj film poniżej !
Philipp Reiter i Martin Schidlowski są przyjaciółmi od dzieciństwa.
Podążałeś śladami prawdziwych legend alpinizmu. Kim oni byli i jaka była ich historia?
Anderl Hinterstoisser i Toni Kurz byli dwoma alpinistami z Berchtesgadener Land, gdzie Martin i ja również dorastaliśmy. W latach 30. chcieli rozwiązać ostatni niezdobyty problem Alp - północną ścianę Eigeru. Ponieważ nie mieli pieniędzy na podróż pociągiem, pojechali z Bad Reichenhall do Grindelwaldu na rowerze. (Przeczytaj więcej o nich tutaj .)
Co łączy Cię z Twoim towarzyszem przygód Martinem?
Martin Schidlowski jest moim kumplem z przedszkola. Razem przeżyliśmy wiele przygód w górach, bieganie, wspinaczkę i alpinizm. Od początku mieliśmy takie samo nastawienie i pasję do gór. On jest super dobrym wspinaczem i alpinistą, a ja jestem bardziej sportowcem wytrzymałościowym w naszym zespole.

Nie były to warunki, na jakie liczył duet.
Przygoda zaczęła się od trzech długich dni w siodle. Jak to poszło?
Haha, nie za dobrze! 1,5 godziny po starcie utknęliśmy i musieliśmy pchać rowery przez 30–40 cm świeżego śniegu. Generalnie było superzimno i niedoceniliśmy wagi toreb. Wnieśliśmy cały nasz sprzęt – alpinizm w uczciwy sposób. Pierwszej nocy policja wyrzuciła nas również z naszej małej drewnianej chatki, ponieważ w Austrii spanie gdzieś na zewnątrz jest nielegalne.
Czy zacząłeś się zastanawiać, dlaczego po prostu nie pojechałeś w góry?
Chcieliśmy przeżyć to samo, co dwaj pionierzy w latach 30., dlatego zabraliśmy ze sobą rowery.
Zapoznanie się z trasą i pogodą jest częścią każdej przygody.
Czy myślisz, że Martin jeszcze kiedyś wybierze się na wyprawę rowerową?
Nie, nigdy! Nigdy wcześniej nie przejechał więcej niż 100 km, a pierwszego dnia musieliśmy zrobić około 220 km! Nie podobało mu się to.
A co z Tobą…?
Cóż, ogólnie rzecz biorąc, bardzo lubię jazdę na rowerze, ponieważ jest to dla mnie idealny sposób na odkrywanie nowych terenów z przyzwoitą prędkością. Ale podczas tej jazdy moje ocieplacze na nogi były za ciasne i dostałem zapalenia wokół kolana, co było bardzo bolesne.

Pierwsza próba zdobycia Eigeru: za dużo śniegu.
Warunki pogodowe i ilość śniegu sprawiły, że pierwsza próba zdobycia Eigeru była trudna. Czy jest coś, co mógłbyś zrobić inaczej?
W pewnym momencie w projekcie było po prostu zbyt wiele osób z napiętymi harmonogramami i nie mogliśmy ciągle przesuwać dat. Mieliśmy więc zaplanowanych tylko kilka przedziałów czasowych i zasadniczo został nam tylko ten jeden. Dlatego zaczęliśmy w dobrych warunkach, wiedząc, że wspinaczka na ścianę może być zbyt trudna. A potem było za dużo śniegu.
Wspinaczka górska ma wiele wspólnego z warunkami. Zazwyczaj trzeba być cierpliwym i czekać na odpowiednie warunki. Nigdy nie jest dobrym pomysłem, aby spieszyć się w górach.
Przed drugą próbą atmosfera była inna. Czy możesz trochę wyjaśnić, co się działo?
Kiedy wróciliśmy rok później na drugą próbę, wiedzieliśmy, że warunki są bardzo dobre i że to tylko kwestia tego, żebyśmy to zrobili. Poza tym nie zrobiliśmy już podejścia rowerowego, co ułatwiło sprawę. Kiedy poszliśmy spać na Eigergletscher, było tak wiele pozytywnej energii. Dobrze pamiętam tę sytuację.
Druga próba, lepsze warunki – ale inna trasa.
Czy częścią tego nastroju mogła być Twoja pewność, że przy odpowiednim czasie i zespole będziesz w stanie po prostu pojawić się i dokończyć projekt?
Tak, dokładnie. To było prawie jak: Musimy się teraz wspiąć i to wszystko!
Czy możliwe jest, że wolniejsze podejście i początkowe trudności nastawiły Cię inaczej?
Martin i ja odbyliśmy razem trochę więcej treningów, jak np. Matterhorn North Face. Czuliśmy się bardziej gotowi niż za pierwszym razem i byliśmy bardziej zrelaksowani, ponieważ nie mieliśmy ciężkich nóg po trzech długich dniach jazdy.
Szczyt Eigeru!
Czy ta przygoda czegoś cię nauczyła?
Zazwyczaj sprawy przybierają zupełnie inny obrót, niż planowaliśmy, dlatego zawsze musimy zachować zdolność adaptacji.
Obejrzyj teraz: Rowerem do Eigeru
Oglądaj teraz: Philipp Reiter i Martin Schidlowski podążają śladami lokalnych bohaterów alpinizmu z lat 30. XX wieku podczas wielosportowej przygody na „Eigernordwand“.