

Suunto Blog

Rozmowa o treningu z triathlonistą Patrikiem Nilssonem, który pokonał dystans w czasie poniżej 8 godzin
Szwedzki triathlonista i zawodnik marki Suunto, Patrik Nilsson, dzieli się swoim podejściem do treningu, od tego, jak zrównoważyć obciążenie treningowe, po swój ulubiony posiłek po treningu.
W tegorocznym KMD Copenhagen Ironman, zwycięzca 25-letni profesjonalny triathlonista Patrik Nilsson osiągnął siódmy najszybszy czas w historii Ironman: 07h49m18s. To pobiło jego najlepszy czas osobisty o 20 minut.
W zeszły weekend Patrik znów się postarał i przekroczył linię mety w Ironman Barcelona w kolejnym niesamowitym czasie 07h55m28s. Spotkaliśmy się z Patrikiem tuż przed Barceloną i zapytaliśmy go o jego podejście do treningu.
Musiałeś czuć się wspaniale na wyścigu w Kopenhadze?
Kiedy dotarliśmy do połowy trasy rowerowej, zacząłem się zastanawiać, jaki czas mogę osiągnąć. Przez chwilę myślałem, że źle liczę lub coś w tym stylu. Zdałem sobie sprawę, że jeśli utrzymam tempo, mogę zejść poniżej ośmiu godzin. Ale potem było jeszcze szybciej! Poniżej 7h50m to niesamowite. Znacznie szybciej, niż myślałem, że to możliwe!
Pracujesz z nowym trenerem, prawda?
Tak, a także jest moją dziewczyną. Teresa zauważyła wiele rzeczy w moim treningu i w mojej mentalności, które nie były takie, jakie powinny być. Aby dobrze radzić sobie w wyścigach, musisz się dobrze bawić. Musisz naprawdę to lubić, móc powiedzieć: „Naprawdę chcę to wygrać”, a tego wcześniej nie miałam.
Czy Twoje szkolenie uległo zmianie?
Skupiam się bardziej na długich biegach i długich jazdach na rowerze, aby rozwinąć wytrzymałość i podnieść próg. Próbuję pracować nad procentem tłuszczu, aby zrzucić wagę i jednocześnie utrzymać silne mięśnie. Jak mówię, jedną z największych zmian było moje nastawienie – aby dobrze się bawić i naprawdę się tym cieszyć.
Ile trenujesz?
Dużo trenuję! W ciężkim tygodniu treningowym, zwykle od 30 do 35 godzin. W tej chwili dużo jeżdżę na rowerze, około 15 do 20 godzin tygodniowo, i około 100 km biegu, a resztę czasu poświęcam na pływanie i ćwiczenia core.
Jak radzisz sobie z obciążeniem treningowym?
Mam bliską więź z moim trenerem, co jest łatwe, gdy trenerem jest twoja dziewczyna! To naprawdę ułatwia jej zrozumienie, jak się czuję. Używamy Training Peaks, co ułatwia zobaczenie, jak bardzo jestem zmęczony, obciążenia stresem treningowym i jak rozwijam się z czasem.
Jak długo zazwyczaj stosujesz redukcję?
Tapering trwa zazwyczaj tydzień lub półtora tygodnia. Dzień przed wyścigiem trenuję przez półtorej godziny. Dwa dni przed wyścigiem to po prostu lekki trucht lub pływanie. Trzy lub cztery dni przed wyścigiem odbywam ciężką, trzygodzinną jazdę na rowerze.
©KMD Ironman Kopenhaga
Czy stosujesz jakiś konkretny plan żywieniowy?
Piję dużo mleka czekoladowego. Ponieważ dużo trenuję, potrzebuję węglowodanów. Mleko czekoladowe ułatwia uzyskanie odrobiny więcej energii. Po ciężkim treningu mogę wypić od trzech do sześciu litrów. Poza tym staram się odżywiać zdrowo. Zapisuję wszystko, co jem, aby móc zobaczyć, ile udało mi się zjeść w ciągu dnia.
Jaki jest Twój typowy plan powrotu do zdrowia?
W tygodniu po Ironmanie nie biegam. Wiem, że łatwo jest mi uszkodzić łydkę, jeśli to zrobię. W tygodniu po wyścigu codziennie przez godzinę lub dwie jeżdżę na rowerze lub pływam. Następnie tydzień po wyścigu wracam do poważnego treningu. Potrzebuję tego tygodnia wolnego, aby zregenerować się psychicznie.
Zdjęcia © Carles Iturbe
Przeczytaj więcej
PATRIK NILSSON TRENUJE Z MIŁOŚCI

Suunto Destination Runs – Następny przystanek: Londyn!
Pod koniec zeszłego miesiąca, w piękny wieczór późnego lata w Helsinkach gościliśmy grupę biegaczy, aby cieszyć się jedną z naszych ulubionych tras w naszym rodzinnym mieście. To był nasz pierwszy „Destination Run” i bardzo nam się podobało, a także cieszyliśmy się ze spotkania ze wszystkimi biegaczami, którzy do nas dołączyli!
Dołączyli do nas członkowie zespołu Suunto – inżynierowie, specjaliści od marketingu, lokalni biegacze (niektórzy dopiero co wrócili z UTMB), a nawet ci, którzy akurat przyjechali do miasta z zagranicy (z Nowego Jorku). Razem przebiegliśmy kilka nadmorskich kilometrów i dzieliliśmy się naszą pasją do biegania.
Aby zapewnić wszystkim komfort biegu, biegacze zostali podzieleni na dwie grupy o różnym tempie biegu.
Po 8-kilometrowej trasie grupa chłonęła ostatnie, oszałamiające chwile dnia i rozmawiała o bieganiu, treningu, nadchodzących wyścigach i produktach. To był wspaniały wieczór i byliśmy zachwyceni, że dołączyło do nas tak wiele osób!
Tutaj znajdziesz trasę, którą pokonaliśmy, a także inne trasy, które odwiedziliśmy w Helsinkach
Następny przystanek: Londyn
Kontynuujemy nasze Destination Runs w Londynie w czwartek 29 września o 19:00 czasu lokalnego . Bieg odbędzie się w Hyde Parku i rozpocznie się w pobliżu Lancaster Gate obok włoskich fontann. Możesz zsynchronizować trasę, którą przebiegniemy, ze swoim Suunto Ambit3 , Traverse lub Spartan .
Więcej szczegółów zostanie udostępnionych w najbliższych dniach na wydarzeniu Destination Run na Facebooku , więc jeśli jesteś w Londynie, podróżujesz lub po prostu nie masz czasu, mamy nadzieję, że dołączysz do nas i weźmiesz udział w orzeźwiającym biegu na dystansie 8 km!
Czy wiesz, że możesz zdobyć punkty Finnair Plus, biegając tego lata? Dostępnych jest 10 milionów punktów. Dowiedz się więcej na stronie finnair.com/beactive
Znajdź trasy, na których warto pojeździć w Barcelonie , Helsinkach , Londynie , Nowym Jorku , Paryżu i Sztokholmie i bądź na bieżąco, aby dowiedzieć się więcej!
Zdjęcia ©Teemu Maikkola

Marzenie Kiliana o Evereście trwa
Kilian Jornet wraca z Mount Everestu, nie mogąc podjąć ostatniej próby zdobycia szczytu. Złe warunki pogodowe na ostatnim etapie wyprawy zmusiły go do porzucenia wspinaczki na najwyższą górę świata przez jej północną ścianę. Chociaż była to trudna decyzja dla Kiliana i jego zespołu, jest on tak samo namiętny jak zawsze, aby kontynuować poszukiwanie przygód poprzez swój projekt Summits of My Life.
„Przez pierwsze kilka tygodni aklimatyzowaliśmy się dobrze, a warunki były dobre. Jednak gdy przygotowywaliśmy się do próby, pogoda zaczęła się zmieniać. Były silne śnieżyce i duże nagromadzenia śniegu. W rezultacie, chociaż byliśmy w dobrej formie fizycznej, istniało duże ryzyko lawin, a przy braku dobrych warunków bezpieczeństwa wspinaczka była niemożliwa” – wyjaśnił Kilian.
Pomimo niemożności ukończenia wyzwania, Jornet był zadowolony z doświadczenia. „Jest poczucie frustracji, ponieważ jesteśmy dobrze zaaklimatyzowani i czujemy się dobrze, ale naraziłoby nas to na zbyt duże ryzyko. Niemniej jednak jesteśmy szczęśliwi, ponieważ było to bardzo pozytywne doświadczenie, z którego wiele się nauczyliśmy. Bycie samemu na Evereście jest niesamowite, ponieważ nie było tam nikogo innego. Teraz wrócimy do domu, aby się zregenerować i zaplanować przyszłość. Myślę, że gdybyśmy wrócili, zmienilibyśmy kilka rzeczy, ale to było wspaniałe doświadczenie i dobra lekcja na następny raz”.
Spędziwszy trzy tygodnie w obozie bazowym na północnej ścianie Everestu (6000 m), aklimatyzując się i przygotowując do wyzwania, jakim była wspinaczka na najwyższą górę świata, Jornet i zespół Summits of My Life przełożyli wyzwanie zdobycia Everestu na późniejszy termin.
Dzięki temu wyzwaniu Kilian Jornet zamierzał dokończyć projekt Szczyty Mojego Życia, w ramach którego od 2012 r. pobija rekordy w zdobywaniu i zjeżdżaniu szczytów górskich na całym świecie.
CZYTAJ WIĘCEJ
PLAN GRY KILIANA JORNETA NA SZYBKIE WEJŚCIE NA EVEREST
TAK KILIAN PRZYGOTOWUJE SIĘ DO EVERESTU
Główny obraz Everestu: © Daniel Prudek/Shutterstock.com

7 zdjęć, które sprawią, że zapiszesz się na epicki wyścig etapowy w Alpach
GORE-TEX Transalpine Run przez Alpy wymaga tyle samo wytrzymałości psychicznej, co wytrzymałości. Dla tych, którzy mają to, czego potrzeba, czeka niezapomniana przygoda.
Wspierany przez Suunto biegacz terenowy Philipp Reiter brał udział w GORE-TEX Transalpine Run i fotografował go cztery razy, w tym w edycji 2016, która zakończyła się we wrześniu. On i jego kolega z drużyny Iker Karrera wygrali edycję 2012.
Siedmioetapowy wyścig na dystansie 247,2 km był 12. edycją i przebiegał nową trasą. Obejmował 14 862 m pionowego podejścia, skalisty szlak i przejście przez lodowiec. Wszyscy uczestnicy muszą rywalizować w dwuosobowym zespole.
Z powodu kontuzji Philipp nie mógł wziąć udziału w tym roku, ale był tam, aby sfotografować piękno i intensywność. Opowiada nam o tym wszystkim poniżej.
Etap pierwszy: Garmisch-Partenkirchen w Niemczech do Lermoos w Austrii
Dystans: 36,7 km Różnica wysokości: 2088 m Różnica wysokości: 1791 m Najwyższy punkt: 1634 m
Poznawanie kultur Alp jest częścią zabawy. © Philipp Reiter
Widziałem to samo co roku; niektóre najlepsze drużyny zaczynają zbyt szybko i naciskają zbyt mocno, a potem odpadają, bo jeden z członków drużyny się wyczerpuje. Ważne jest, aby pamiętać, że po pierwszym dniu biegu górskiego jest jeszcze sześć dni. Najlepiej się powstrzymać.
Etap drugi: Lermoos w Austrii do Imst w Austrii
Dystans: 33,8 km Różnica wysokości: 2009 m Różnica wysokości: 2237 m Najwyższy punkt: 1742 m
© Philipp Reiter
W zawodach bierze udział wiele drużyn z północnych Niemiec, Holandii i Danii. Może to dobrzy biegacze, ale nie doceniają terenu – skalistego szlaku i podejścia. Nie poruszają się wystarczająco szybko, aby zmieścić się w limicie czasowym każdego etapu. To bardziej przypomina wyścig speed hike niż bieg. Musisz trenować mięśnie, aby wspinać się dzień po dniu.
Etap trzeci: Imst w Austrii do Mandarfen-Pitztal w Austrii
Dystans: 47,9 km Różnica wysokości: 3037 m Różnica wysokości: 2144 m Najwyższy punkt: 2292 m
© Philipp Reiter [Aby się odpowiednio przygotować], musisz przyzwyczaić swoje ciało do wykonywania treningów wytrzymałościowych przez wiele dni z rzędu. Zazwyczaj ludzie pracują, więc mają tylko weekend. Ale musisz spróbować wykonywać długie sesje przez sześć lub siedem dni z rzędu. Twoje ciało musi wiedzieć, jak to jest.
Etap czwarty: Mandarfen-Pitztal w Austrii do Sölden w Austrii
Dystans: 25,7 km Różnica wysokości: 1887 m Różnica wysokości: 2214 m Najwyższy punkt: 2982 m
W tym roku wyścig obejmował przejście przez lodowiec. © Philipp Reiter
[Moja strategia mentalna] polega na podzieleniu kursu na mniejsze części i cele. Na przykład skupiam się na przechodzeniu od punktu żywieniowego do punktu żywieniowego lub od rozciągania do rozciągania, od wspinaczki do wspinaczki. Dotarcie do następnej lokalizacji staje się jedynym celem.
Etap piąty: Sölden, Austria do St. Leonhard in Passeier, Włochy
Dystans: 33,3 km Różnica wysokości: 1453 m Różnica wysokości: 2111 m Najwyższy punkt: 2492 m
© Philipp Reiter
Każdy przechodzi przez wzloty i upadki. Jeśli ty i twój partner wyścigowy dobrze się dogadujecie, to on lub ona was motywuje i odwrotnie. Zazwyczaj jeden jest na górze, a drugi na dole i możecie sobie nawzajem pomagać. Jeśli będziecie współpracować, możecie zrównoważyć słabości drugiego.
Etap szósty: z St. Leonhard in Passeier we Włoszech do Sarnthein we Włoszech
Dystans: 33,6 km Różnica wysokości: 2440 m Różnica wysokości: 2153 m Najwyższy punkt: 2683 m
© Philipp Reiter
W tym roku wiele osób miało problemy na szóstym etapie. Nastrój był naprawdę kiepski, a wiele zmęczonych twarzy. Jeden zespół wziął taksówkę i pojechał do domu.
Etap siódmy: Sarnthein, Włochy do Brixen, Włochy
Dystans: 36,4 km Różnica wysokości: 1934 m Różnica wysokości: 2348 m Najwyższy punkt: 2440 m
© Philipp Reiter
Lubię ten wyścig, ponieważ przez siedem dni żyjesz w swoim własnym małym świecie, prawie bez wpływu lub kontaktu ze światem zewnętrznym. Możesz się wyłączyć i skupić na tym jednym prostym przedsięwzięciu.

Trening z miłości do niego
Sportowiec Suunto, Patrik Nilsson, był biegaczem długodystansowym, ale to nie zaspokajało jego chęci trenowania. Potem znalazł go triathlon i teraz jest jednym z najszybszych w historii Ironman. © KMD IRONMAN Dania Podczas tegorocznego KMD Copenhagen Ironman 25-letni profesjonalny triathlonista Patrik Nilsson miał na myśli jedną rzecz – dobrą zabawę – ale osiągnął o wiele więcej. Przybył pierwszy, pobił swój własny najlepszy czas o 20 minut i uzyskał siódmy najszybszy czas w historii Ironman: 07h49m18s. „To był idealny dzień” – mówi. „W Danii jest tak otwarcie, płasko i blisko morza, więc zawsze wieje, ale tego dnia nie było wiatru. Kiedy płynęliśmy, wszystko było płaskie, w ogóle nie było fal. Warunki i trasa były idealne na naprawdę szybki dzień”. Jeszcze rok temu Patrik nie był w tak dobrej formie. Osobiste problemy z jego ówczesnym trenerem negatywnie wpływały na jego trening i perspektywy. Wszystko to doszło do punktu krytycznego podczas Ironman Cozumel 2015. Był na pierwszym miejscu, mając do pokonania tylko 10 km. Ale nienawidził tego, więc zrezygnował i poszedł do domu pieszo. „Aby dobrze sobie radzić w wyścigach, trzeba się dobrze bawić” – mówi. „Dlatego nie mogłem przebiec ostatnich 10 km; gdy zaczyna być ciężko, trzeba czuć, że to świetna zabawa, i to właśnie poczułem ponownie w Kopenhadze”. © KMD IRONMAN Dania Pochodzący ze Sztokholmu w Szwecji Patrik żył, by trenować od dzieciństwa. W szkole rywalizował na wysokim poziomie w biegach długodystansowych, ale to nie zaspokoiło jego pragnienia treningu. Swój pierwszy triathlon odbył w ostatnim roku liceum i w końcu znalazł godne ujście dla swojej energii. „W triathlonie zawsze jest coś, co możesz trenować” – mówi. „Jeśli nie możesz rozwinąć biegania, może popracujesz nad pływaniem lub jazdą na rowerze. Jest tak wiele aspektów. To mnie zainspirowało”. Patrik obecnie trenuje do Ironman Barcelona 2016. Jeśli dobrze wypadnie, zakwalifikuje się do mistrzostw świata w Kona w 2017 roku. Pracuje z nową trenerką, która jest również jego dziewczyną. „Dobrze jest mieć bliską więź z moim trenerem, co jest łatwe, gdy trenerem jest twoja dziewczyna” – mówi. „Dzięki temu naprawdę łatwo jej zrozumieć, co czuję. „Było wiele małych rzeczy, nad którymi próbowaliśmy pracować. Jedna z największych dotyczyła mojej mentalności – upewnienia się, że dobrze się bawię i naprawdę się tym cieszę. To zadziałało idealnie”. Chociaż lubi przekraczać swoje granice w wyścigach, Patrik nie przesadza. Trening to to, co kocha i na tym skupia się przez większą część roku. „Dla mnie lepiej jest mieć jeden, dwa lub trzy miesiące naprawdę dobrego treningu, a potem wziąć udział w jednym wyścigu i naprawdę ostro pojechać” – mówi. „Najważniejsze jest, żeby się dobrze bawić. „W Kopenhadze naprawdę czułem, że to świetna zabawa, naprawdę podobało mi się stanie na plaży obok chłopaków i mówienie: „Naprawdę cię pokonam, skopię ci tyłek i to będzie świetna zabawa”. To daje triathlonowi coś więcej niż tylko oczekiwanie, że powinieneś wygrać”.
Bądźcie czujni, bo już niedługo druga część serii o Patriku!
GŁÓWNY OBRAZ: © KMD IRONMAN Dania

Luka Lindi? zmierzy się z Gasherbrumem IV
Alpinista Luka Lindič wspiął się na jeden z najtrudniejszych szczytów na świecie – Gasherbrum IV w Pakistanie.
Wspinaczka na Gasherbrum IV © Luka Lindic
On i Aleš Česen dotarli na szczyt północny, około 20 metrów poniżej głównego szczytu o wysokości 7932 metrów, po walce z zaciętą pogodą, która uniemożliwiła im dotarcie na szczyt. Oczywiście chłopaki są zadowoleni z tego, jak daleko dotarli tą zdradliwą trasą, w trudnych warunkach.
Początkowo planowali wybrać nową trasę przez północno-zachodnią ścianę, ale było to całkowicie niemożliwe przy złej pogodzie. Przed podjęciem próby zdobycia G4 wspięli się na Broad Peak, stając się jedyną drużyną, która z powodzeniem zdobyła szczyt tej góry w tym sezonie.
Ta wspinaczka miała na celu aklimatyzację i wprowadziła chłopaków w odpowiedni stan psychiczny do wielkiej drogi, mówi Luka: „Niektórzy mogą myśleć, że wykorzystanie wspinaczki takiej jak Broad Peak do aklimatyzacji może odebrać dużo kondycji, ale myślę, że jeśli planujesz wspiąć się drogą taką jak my na G4, to nie powinno to stanowić problemu. Jeśli sprawia, że jesteś zmęczony, to znaczy, że nie jesteś wystarczająco przygotowany! To na pewno trochę zabrało, ale skorzystaliśmy o wiele więcej, niż straciliśmy. Taka wspinaczka jest również ważna z punktu widzenia psychicznego, jako ostateczna kontrola”.
Luka Lindič i Aleš Česen © Luka Lindic
Pogoda w tym rejonie oznaczała, że alpejski styl wspinaczki, którego używała para, dał im przewagę nad innymi zespołami wspinającymi się inaczej. Luka mówi: „Inne zespoły wspinały się w klasycznym himalajskim stylu i poświęciły dużo czasu i energii na przygotowania. Teraz wygląda na to, że tak właśnie będzie w Pakistanie. Pogoda nie jest stabilna i masz okno czasowe wynoszące może dwa dni. Jeśli wspinasz się w stylu alpejskim, tak jak my, jesteś elastyczny i łatwiej jest wstać i iść, gdy jest dobre okno pogodowe. W przypadku wspinaczki himalajskiej jest to o wiele trudniejsze do wypróbowania. Tym razem to była nasza przewaga”.
Czując się silni po Broad Peak, ruszyli na G4, wątpiąc, że zajdą daleko w złych warunkach. Udało im się jednak wspiąć przez pogodę i parli dalej, aż dotarli na North Summit.
Chłopaki próbowali przeczekać, aż minie zła pogoda © Ales Cesen
Luka mówi: „To było dość słodko-gorzkie. Z jednej strony wiesz, że nie wejdziesz na G4, ale w głębi duszy wiesz, że zrobiłeś wszystko, co mogłeś. To było fajne doświadczenie po całodniowej walce o zdobycie północnego szczytu, mieliśmy słońce przez kilka minut, mogliśmy nawet zobaczyć szczyt przez kilka minut. Już mocno naciskaliśmy i zdecydowaliśmy, że szczyt nie jest możliwy, ale byliśmy zadowoleni z tego, co zrobiliśmy”.
Chłopaki musieli zjechać z powrotem na dół, żeby uniknąć zniesienia przez lawinę. Teraz, po powrocie z wyprawy, może rozważyć próbę i wie, że wróci. W międzyczasie zaplanował trochę wspinaczki technicznej, mówi: „We wrześniu pojadę na miesiąc do Chin, a potem planuję spędzić trochę więcej czasu w Alpach. W tym roku byłem na wyprawach, więc czuję, że ominęło mnie trochę szkolenia technicznego w Alpach i chcę wrócić do poziomu wspinaczki, na jakim chcę być, ponieważ podczas wypraw trochę się tego traci”.
Główne zdjęcie ©Luka Lindic