Kiedy wyobrażasz sobie karaibskie wyspy, na myśl przychodzą obrazy nieskazitelnych złotych plaż. Ale niekontrolowane zanieczyszczenie plastikiem oznacza, że nie zawsze tak jest. Ambasador Suunto i mistrz świata w nurkowaniu swobodnym William Trubridge ma misję, aby to zmienić.
Kiedy William Trubridge po raz pierwszy przeprowadził się na Bahamy, aby uprawiać nurkowanie swobodne, odkrył, że rozwija się w nim nieoczekiwana obsesja. Ku jego zaskoczeniu niemal dywan zanieczyszczeń z plastiku pokrył niektóre plaże na Long Island, gdzie znajduje się Dean's Blue Hole, gdzie Will regularnie trenuje.
Will stara się utrzymać jedną lub dwie plaże w czystości. © Willian Trubridge
„Po prostu nie mogłem się powstrzymać, żeby nie zebrać przynajmniej kilku worków, a kiedy już zacząłem to robić, stało się to niemal obsesją lub OCD (zaburzenie obsesyjno-kompulsywne)” — mówi Will. „Trudno znaleźć czas na regularne sprzątanie plaży, ale organizujemy sprzątanie, żeby utrzymać przynajmniej jedną lub dwie plaże w porządku”.
Will uczy nurkowania swobodnego na wyspie w swojej Vertical Blue School i sprząta plastik ze swoimi uczniami. Mówi, że zawsze są zszokowani ogromną ilością plastiku na plażach.
Uczniowie Willa zawsze napełniają torby i torby plastikiem. © Willian Trubridge
„Nie da się być osobą, która naprawdę lubi nurkowanie swobodne i nie być dotkniętym widokiem całego plastiku” – mówi. „Jednym z powodów, dla których promuję nurkowanie swobodne i lubię uczyć ludzi, jest to, że wiem, że wzmocnienie ich kontaktu i więzi z morzem zmieni ich zachowanie i sprawi, że będą bardziej świadomi tego problemu”.
Jednak, jak twierdzi Will, sprzątanie to zaledwie wierzchołek góry lodowej, dlatego zaczął badać sprawę dokładniej.
Podczas sprzątania zauważył, że jednym z najczęstszych rodzajów plastikowych śmieci, jakie zbierał, były małe plastikowe woreczki. Służą do przechowywania 250–300 ml wody pitnej i są sprzedawane w biedniejszych krajach, takich jak Haiti i Republika Dominikańska.
„Ludzie odgryzają róg z torby i chłeptają wodę do ust” – mówi Will. „Następnie wyrzuca się je na drogę lub z łodzi i tak czy inaczej lądują w morzu. „Prawdopodobnie ponad połowa plastiku wyrzucanego na brzeg to te małe torby. Jest ich miliony i miliony”.
Nie da się być nurkiem swobodnym i nie przejmować się tą kwestią – mówi Will. © Willian Trubridge
Will zaczął szukać rozwiązań i próbował znaleźć alternatywy. Znalazł firmy, które produkują biodegradowalne zamienniki plastiku, ale żadna z nich nie może zatrzymać wody pitnej bez biodegradacji.
„Mój najnowszy pomysł polega na tym, aby spróbować zebrać wystarczająco dużo pieniędzy, aby zaopatrzyć większość rodzin na Haiti w jeden duży pięciogalonowy dzbanek, aby mogły je następnie napełnić wodą zamiast kupować saszetki” — mówi Will. „Problem polega na tym, że te rodziny nie mają wolnej gotówki, aby nawet wpłacić zaliczkę, więc po prostu wybierają łatwiejszą opcję i kupują saszetki za kilka centów”.
Następnym krokiem, jak mówi Will, będzie znalezienie na Haiti i Dominikanie osób, które mogłyby pomóc w organizacji projektu, gdy już uda się zebrać fundusze.