Pozostawanie w jednym miejscu przez długi czas nie jest naturalne dla wspieranego przez Suunto podróżnika Denisa Katzera . Przyzwyczaił się do przemieszczania się w odległe miejsca, co robi od 30 lat, pokonując 444 000 km na wielbłądach, słoniach, koniach, rowerach, rowerach elektrycznych, pieszo lub lokalnym transportem. To tyle, ile wynosi 11-krotne okrążenie planety.

Denis i Tanja podczas swojej ostatniej podróży po Norwegii.
Pandemia COVID-19 mogła chwilowo spowolnić Denisa i jego partnerkę Tanję, ale nie powstrzymała ich przed kontynuowaniem tego, co nazywają „najdłuższą udokumentowaną wyprawą w historii ludzkości”. Powolne przemieszczanie się przez kontynenty, przez różne kultury, nie polega na udostępnianiu ładnych zdjęć na Instagramie. Motywacja jest o wiele głębsza.
„Jako ambasadorzy naszej matki ziemi, naszym celem jest budowanie mostów zrozumienia i akceptacji między różnymi kulturami i religiami za pomocą naszych doświadczeń” – mówi Denis. „Chcemy być oczami i uszami dzisiejszego społeczeństwa, aby zostawić ludzkości część współczesnej historii, ale także opowiedzieć przyszłym pokoleniom, w jakim stanie jest nasza matka ziemia. Dlatego podróżujemy rowerem, konno, na wielbłądach, słoniach i lokalnym transporcie. To sposób podróżowania, który umożliwia i zachęca do precyzyjnej i wrażliwej obserwacji”.
Denis i Tanja właśnie wydali nową książkę o swoich ostatnich przygodach w Norwegii na jej Północnym Przylądku. Gdy pandemia minie, planują kontynuować drugi etap swojej epickiej wyprawy na rowerze elektrycznym.

Denis i Tanja pojechali koleją transsyberyjską nad jezioro Bajkał, a następnie przejechali na rowerach 17 000 km przez Syberię, Mongolię, Chiny, Wietnam, Kambodżę i Tajlandię.
Początki Bawarii
Denis miał nietypowy początek życia. Mieszkał z rodzicami w małej drewnianej chacie leśnej bez prądu, bieżącej wody i centralnego ogrzewania na skraju lasu. Życie było proste, a Denis wcześnie odkrył, że jest najszczęśliwszy, wędrując i wspinając się na drzewa. Nawet wtedy miał iskrę do przygód.
Jego ojciec rozdmuchał ten tlący się węgielek, dzieląc się swoimi pomysłami na temat ekologii, historii kolonialnej i wartości rdzennej mądrości. „Był człowiekiem natury i zawsze opowiadał się za rdzennymi mieszkańcami i ochroną naturalnego świata” – mówi Denis.
Szkolenie specjalne
Denis, jak sam przyznał, nie był szczęśliwym dzieckiem. Miał problemy w szkole i nie chciał dostosowywać się do oczekiwań społeczeństwa. Po podjęciu decyzji o skupieniu się, ostatecznie zdał egzaminy szkolne i odbył staż.
Jednak jako sportowiec i wysportowany facet, to właśnie wtedy, gdy wstąpił do niemieckiej armii w 1979 r., fundamenty życia pełnego przygód naprawdę zaczęły się tworzyć. „Ponieważ ukończyłem szkołę z najlepszymi ocenami we wszystkich dziedzinach, miałem wybór, w jakiej formie chcę służyć w wojsku” — mówi Denis. „Zdecydowałem się na specjalną jednostkę spadochroniarską. Przygoda, akcja i wolność w końcu stanęły przede mną”.
Ale nie trwało to długo, ponieważ Denis, pacyfista w głębi duszy, zdał sobie sprawę, że jego szkolenie jako elitarnego żołnierza i szkolenie młodszych żołnierzy było sprzeczne z jego głębszymi wartościami. Pozostając wiernym sobie, odszedł w 1981 r.

Denis i jego przyjaciel Bilgee pokonują strome zbocza podczas 3000-kilometrowej wyprawy konnej do północnej Mongolii, aby spotkać się z nomadami hodującymi renifery.
Rozpoczynają się wyprawy
Wszystko zaczęło się od nieplanowanej podróży w samo serce dżungli. Denis był w podróży na Galapagos w 1987 roku i spotkał kogoś, kto miał powiązania z tubylcami żyjącymi głęboko w dżungli amazońskiej. Miał okazję tam pojechać i spotkać budzące strach plemię Auka.
„Spotkanie z Aukami zmieniło moje życie i otworzyło mi oczy” – mówi Denis. „Doszedłem do wniosku, że muszę zaoszczędzić pieniądze, aby opuścić dom na kilka lat. Chciałem mieszkać z rdzennymi mieszkańcami, wejść w ich świat, zrozumieć ich. Chciałem wiedzieć, co to znaczy móc podróżować bez presji czasu”.
Wielka podróż
40-letnia powolna podróż dookoła świata naprawdę zaczęła się na dobre w 1991 roku, tuż po upadku muru berlińskiego i Związku Radzieckiego. Zaczynając w Niemczech, podróżując przez Austrię do Włoch, popłynęli promem do Grecji i Egiptu, gdzie mieli pierwsze spotkanie z wielbłądami i przekroczyli z nimi pustynię Synaj.
„Wielbłądy to fantastyczne, inteligentne i wytrwałe zwierzęta juczne i wierzchowe” – mówi Denis. „Dla mnie są też połączeniem konia i lwa. Mogą być niezwykle niebezpieczne, ale jeśli są szkolone z miłością, mogą być twoimi najlepszymi przyjaciółmi. Dla mnie są prawdziwymi królami pustyni. Bez nich nie przetrwalibyśmy wielu wypraw”.
W 1992 roku podróżowali pociągiem przemytników z Iranu do Pakistanu, gdzie ponownie nabyli wielbłądy i przejechali na nich cały kraj, wzdłuż granicy z Afganistanem i przez obszar plemienny Peszawaru. W pewnym momencie uniknęli strzelaniny.
Od tego czasu podróżowali przez 72 kraje, od Niemiec, przez Europę, Azję Środkową, Azję, aż po Amerykę. Podróżowali na wielbłądach, koniach, słoniach, rowerach, pociągami lokalnymi, promami i unikali podróży lotniczych, gdzie tylko było to możliwe.

Denis i Tanja przebyli pieszo dystans 7000 km z karawaną wielbłądów przez Australię z północy na południe i z zachodu na wschód.
Dookoła świata na rowerze elektrycznym
W latach 2015–2017 ukończyli pierwszy etap tego, co – jak twierdzą – będzie najdłuższą nieobsługiwaną wyprawą na e-rowerach na świecie. Czteroetapowa przygoda zabierze ich przez Azję Południowo-Wschodnią, Malezję, Indonezję, Australię, Nową Zelandię, przez południowy Pacyfik i dalej do Ameryki Południowej.
„Potrzebną energię uzyskaliśmy m.in. z paneli słonecznych zamontowanych na przyczepach kołowych i ładowaliśmy drugą baterię podczas jazdy” – mówi Denis. „Postanowiliśmy użyć roweru elektrycznego jako środka transportu, ponieważ chcemy pokazać światu, co można zrobić z alternatywną energią”.
Wyzwanie Denisa: zwolnij i wyloguj się
Od wczesnych dni Denisa jako globtroterskiej przygody, świat radykalnie się zmienił. Dawno temu, gdy Denis wyruszał na wyprawę, jedynym sposobem komunikowania się z ludźmi w domu była poczta lub telefon, gdy były dostępne. Trzyminutowa rozmowa telefoniczna mogła kosztować 3 USD.
Teraz, dzięki internetowi, smartfonom i mediom społecznościowym, Denis mówi, że doświadczenie samotności, bycia samemu na przygodzie, jest niemal niespotykane. Zawsze jesteśmy połączeni. To, wraz z tanimi podróżami lotniczymi, doprowadziło do hiperpołączonego, szybkiego świata podróży.
Wyzwanie Denisa dla miłośników przygód polega na tym, aby płynąć pod prąd i odłączać się i zwalniać, kiedy tylko jest to możliwe. Matka Ziemia jest w stanie upadku, mówi, a kiedy zwolnimy i odłączymy się od wszystkich naszych urządzeń, będziemy w stanie lepiej zwracać uwagę na to, co naprawdę się liczy.
„Dla mnie powolne podróżowanie oznacza wejście w głąb kraju” – mówi Denis. „Ci, którzy podróżują powoli, patrzą więcej, słyszą więcej, czują więcej zapachów, żyją intensywniej i czują więcej i dłużej”.
Wszystkie obrazy: © Denis Katzer