Słowa „crushed” i „crashed” mogą różnić się tylko jedną literą, ale mają zupełnie inne znaczenie. Dla Grega Hilla „crushed” to to, jak czuje się jego ciało teraz, gdy jest już w połowie drogi do celu March Madness, czyli 100 000 metrów w pionie .
„Rozbił się” – tak właśnie zrobił ze swoim skuterem śnieżnym w drodze na wycieczkę po bezdrożach w zeszłym tygodniu. Zanim się zmartwisz, wypadek na skuterze śnieżnym był tylko małym niepowodzeniem na trasie do 3500 m wspinaczki tego dnia, podczas której Hill i kilku przyjaciół zwiedzili Gold Range w Revelstoke, niedaleko kanadyjskiego domu Hilla. I podczas gdy 3500 m skitouringu może wydawać się przeciętnemu odkrywcy bezdroży całkiem pełnym dniem, dla Hilla to po prostu kolejny dzień w marcu. Zaczynając 1 marca z bardzo ambitnym celem 100 km miesięcznie, Hill zdobywał wspinaczki z uporem opętanego człowieka.
Po drodze były okropne trasy narciarskie – i kilka okropnie bliskich spotkań, jak na przykład kiedy Hill wywołał lawinę, która ostatecznie zsunęła się po tym samym obszarze, na którym właśnie się wspinał. Z perspektywy czasu Hill analizuje sytuację i decyzję. „Myślę, że częścią mojego celu było zaciemnienie mojego osądu, chęć wytyczenia trasy, która pozwoliłaby mi szybciej osiągnąć pion, w przeciwieństwie do trudniejszej i bardziej męczącej, ale bezpiecznej w skałach” – mówi Hill. „To była ogromna lawina, która zniosła ponad 300 metrów w dół. Góry dały mi surowe ostrzeżenie, że nie powinienem być tutaj zbyt pewny siebie i zachować ostrożność. Zwłaszcza gdy zmierzam do celu” – mówi nam.
Obecnie Hillowi udało się zdobyć ponad 60 tys. z 100 tys. metrów, które zamierzał przemierzyć, podczas wielu dni pokonywał przewyższenia 4000 m+, w różnych warunkach, od słonecznej pogody ze świeżym puchem po jazdę na nartach w śnieżnej śnieżycy. Choć nie każdy dzień pozwalał mu zdobywać szczyty, to kilka z nich udało mu się zdobyć.
Ogólnie rzecz biorąc, skumulowany wysiłek takiego przedsięwzięcia zaczyna go doganiać. „Zastanawiałem się, w którym momencie tej misji obudzę się całkowicie zmiażdżony. Obolały, zmęczony i nie chcący wstawać z łóżka. Schodzenie po schodach, aby wypuścić kota, było bolesne. Dziś przerażają mnie schody!”
Mimo to szalony March Madness Kanadyjczyka ma być kontynuowany. Po 20 marca odpoczynku, jest już z powrotem na szlaku skin, idąc, w górę, w górę, w górę – aż do 100 000 m.
Śledź March Madness Grega Hilla na jego blogu .
Wszystkie zdjęcia ©Bruno Long.
Możesz polubić także:

Suunto ZoneSense – rewolucja we wszystkich sportach wytrzymałościowych

Suunto Race S – Najnowszy dodatek do rodziny Suunto Race

Świętuj wspinaczki podczas 10. dorocznego Suunto World Vertical Week!
