Suunto Blog

Suunto 3 Fitness monitoruje jakość snu — co mogę zrobić, aby ją poprawić?

Dzięki Suunto 3 możesz zobaczyć, kiedy sprawy zmierzają we właściwym kierunku, wiedzieć, kiedy nadszedł czas, aby utrzymać kurs, a kiedy nadszedł czas, aby wprowadzić zmiany. Możesz również śledzić, aby dowiedzieć się, które strategie i rozwiązania są dla Ciebie najskuteczniejsze. Oto 5 wskazówek, jak poprawić jakość snu Unikaj forsownego wysiłku fizycznego późnym wieczorem. Regularna aktywność fizyczna jest ważną częścią zdrowego stylu życia, ale twoje ciało nie przestaje pracować, gdy ty to robisz. Twoje ciało może pozostać w podwyższonym stanie długo po zakończeniu treningu. W rezultacie twoje nocne poziomy regeneracji mogą być opóźnione i zmniejszone. Ustal regularną rutynę przed pójściem spać. Wszyscy jesteśmy istotami przyzwyczajenia i w większości przypadków mamy dobre instynkty co do tego, co stanowi dobrą wieczorną rutynę. Dobra, stabilna rutyna sygnalizuje twojemu ciału, że nadszedł czas, aby zacząć wyciszać się i pozwala twojemu ciału rozpocząć pracę nad regeneracją. Uregulować spożycie alkoholu. Lampka wina wieczorem to popularny sposób na relaks wieczorem, a kilka drinków może pomóc się odprężyć po stresującym dniu. Jednak więcej niż kilka drinków prawie na pewno opóźni początek powrotu do zdrowia w nocy i doprowadzi do słabego powrotu do zdrowia. Popraw swoją wydolność krążeniowo-oddechową (VO2max) dzięki regularnej aktywności fizycznej. Jakby nie było wystarczająco powodów, aby poprawić swój poziom sprawności, oto jeszcze jeden. Im jesteś sprawniejszy, tym mniej stres oddziałuje na twoje ciało. Stajesz się również bardziej odporny, więc gdy już doświadczysz stresu, twoje ciało regeneruje się wydajniej. Dotyczy to zarówno dnia, jak i nocy. Śpij więcej. To prawie okrutne, ale czasami przyczyną złego snu jest… czekaj… zły sen. Przewlekły zły sen zmniejsza zdolność organizmu do samonaprawy. Osłabia również zdolność interpretowania sytuacji. Obejmuje to zdolność do oceny własnych poziomów wydajności, utratę kontaktu z samym sobą i wpływ złego snu na skuteczność. Gdy myślisz o stresie, regeneracji i śnie w kontekście swoich codziennych czynności i decyzji dotyczących stylu życia, warto pamiętać, że stres zwiększa zapotrzebowanie organizmu na sen dobrej jakości. Jest to ważne, ponieważ napięte, gorączkowe harmonogramy, które często powodują dużo stresu, również mają tendencję do dewaluacji snu i regeneracji na rzecz robienia czegoś więcej. Jednak w dłuższej perspektywie korzyści zdrowotne i produktywności wynikające ze zrównoważonego podejścia do stresu i regeneracji są tego warte. Wpis na blogu autorstwa Hermana Bonnera / Firstbeat DOWIEDZ SIĘ, JAK KORZYSTAĆ Z MONITOROWANIA SNU NA SUUNTO 3 FITNESS
SuuntoClimb,SuuntoRide,SuuntoRun,SuuntoSki,SuuntoSwimJuly 13 2018
Knowing the ropes - staying safe with crevasse rescue online

Znajomość tajników ratownictwa w szczelinach – zachowaj bezpieczeństwo dzięki ratownictwu w szczelinach online

Zajęło to 36 dni, 1900 km tras narciarskich, około 90 000 m przewyższenia i było trzy razy trudniejsze niż cokolwiek, czego 37-letni Mark Smiley kiedykolwiek dokonał w górach. Red Bull Der Lange Weg (The Long Way) 2018 zabrał wszystko, co on i jego żona Janelle mieli w baku. A nawet więcej. Najdłuższa na świecie trasa narciarska z Wiednia w Austrii przez Alpy do Nicei we Francji rozpoczęła się 17 marca i zakończyła 26 kwietnia. Wystartowało tylko siedmiu zawodników, a ukończyło tylko pięciu, w tym Mark i Janelle, która została pierwszą kobietą, która tego dokonała. Ich średni czas przeprowadzki wynosił 10,5 godziny dziennie. Pokonywali około 32 km dziennie i spalali 12 000 kalorii każdego dnia. Żadna ilość sznycla wiedeńskiego i klusek ziemniaczanych nie była w stanie zapełnić dziury. „To było szaleństwo” – mówi Mark, wracając do wygody swojego domu w Jackson Hole w Wyoming. Góry były szczęśliwym miejscem Marka odkąd po raz pierwszy zobaczył je jako dziecko. „Pamiętam, jak pojechaliśmy na rodzinną wycieczkę na narty, gdy miałem 11 lat i jechaliśmy autostradą międzystanową nr 70, która ma duże góry po obu stronach, i pomyślałem sobie: 'dlaczego nikt mi o tym wcześniej nie powiedział? Zostałem wyrzucony!'” Potem przeprowadził się z rolniczych równin Indiany, gdzie dorastał, w Góry Skaliste. Mieszka tam od tamtej pory. On i Janelle próbowali wszystkich 50 klasycznych wspinaczek w Ameryce i odnieśli sukces na 48 z nich. Zajęło im to siedem lat, aby dotrzeć tak daleko. „Nikt nie wspiął się na wszystkie. Próbowaliśmy zostać pierwszymi” – mówi Mark. „Teraz jestem bardziej podekscytowany połączeniem wspinaczki technicznej z narciarstwem technicznym. Połączenie tych dwóch rzeczy jest nowatorskie. Jeśli uda mi się zrobić obie rzeczy na wycieczce, to wygram!” Mark zaczął być przewodnikiem górskim 17 lat temu i robi to zawodowo od pięciu lat. Mając wielu nauczycieli w rodzinie, nie dziwi fakt, że lubi edukować i motywować ludzi na świeżym powietrzu. „Ludzi, których prowadzę, traktuję jak partnerów, a nie jak ryzyko” — mówi. „Najlepsi nauczyciele potrafią uczyć bez uczucia, że ​​uczeń jest nauczany”. To był logiczny kolejny krok, aby połączyć swoją wiedzę i pasję do edukacji na świeżym powietrzu z umiejętnościami filmowymi. Niedawno stworzył internetowy kurs wideo na temat Crevasse Rescue dla nowoczesnego wspinacza, który okazuje się popularny. „Ten kurs jest jak pas bezpieczeństwa” – mówi Mark. „Zapinasz pas bezpieczeństwa, nawet jeśli prawdopodobnie nie będziesz go potrzebować. „Większość czasu tam jest w porządku, ale kiedy jej potrzebujesz, naprawdę potrzebujesz tej wiedzy ratunkowej. Zwłaszcza w USA, może minąć kilka dni, zanim ktoś inny się pojawi i cię znajdzie. Bycie samowystarczalnym jest kluczowe”. „Spędziłem 300 dni na lodowcach i nigdy do nich nie wpadłem. Szanse na konieczność użycia tych umiejętności ratowniczych są dość niskie. Ale kiedy ich potrzebujesz, nagle stają się super ważne”. Mark jasno stwierdza, że ​​kurs nie zastępuje nauki w terenie. Mówi, że zawsze lepiej jest, jeśli ludzie mogą przyjść i zrobić z nim trzydniowy kurs, i ćwiczyć umiejętności, aby stały się pamięcią mięśniową. Jednak kurs online ma pewne zalety. „Nauka online ma swoje ograniczenia, ale korzyści je przewyższają” – mówi. „Można ją cofnąć, zatrzymać, odtworzyć 100 razy. Nie można tego zrobić osobiście. Więc jeśli jesteś powolnym uczniem, możesz oglądać, aż zrozumiesz. Jeśli chcesz mnie zatrudnić na jeden dzień, to kosztuje 600 dolarów, plus dojazd, plus czas poza pracą. Więc dla wielu osób ten kurs jest bardziej dostępny”. Zachęca ludzi do wypróbowania kursu, a jeśli niczego się nie nauczą, oferuje pełną gwarancję zwrotu pieniędzy. Kurs oferuje najnowsze, najnowocześniejsze sposoby przeprowadzania akcji ratunkowych w szczelinach. Jako degustator Mark daje trzy wskazówki: 1. „ Zawiąż węzły motylkowe co trzy lub cztery metry na linie między dwiema osobami. Węzeł motylkowy działa jak kotwica łodzi i zatrzyma ofiarę, potencjalnie utrzymując cały ciężar jej ciała”. 2. „Kup Petzl Micro Traxion i wiedz, jak go używać. To zmienia zasady gry”. 3. „ Wydostanie się ze szczeliny jest pięć razy szybsze niż czekanie, aż kolega cię wyciągnie. Miej dobry plan, jak się wydostać”. Mark oferuje czytelnikom Suunto.com 20% zniżki na cenę kursu do 22 lipca 2018 r. Kod promocyjny to: suuntoclimb . Obejrzyj lub pobierz kurs tutaj . Wszystkie zdjęcia pochodzą z Red Bull Der Lange Weg i zostały wykonane przez Philippa Reitera oraz Christiana Gamsjägera. ©Red Bull Content Pool
SuuntoClimb,SuuntoSkiJuly 04 2018
Kilian Jornet – Running 30's

Kilian Jornet – Bieganie po trzydziestce

„Cztery lata temu miałem poważny wypadek i jednocześnie zwichnąłem oba ramiona. Od tamtej pory zwichnąłem je kilka razy w roku. Wiedziałem, że muszę przejść tę operację. To było obowiązkowe” – mówi Kilian. „Jestem osobą lubiącą przebywać na świeżym powietrzu. Nie chcę siedzieć w domu, ale wiedziałam, że muszę zostać w środku przez miesiąc lub dwa. To było trudne, ale byłam na to przygotowana psychicznie”. Obejrzyj film i zobacz, jak Kilian radzi sobie z powolnym procesem rekonwalescencji po operacji dwóch barków na raz.
SuuntoClimb,SuuntoRun,SuuntoSkiMay 03 2018
Philipp Reiter's Suunto watch data shows us how hard Red Bull Der Lange Weg really was

Dane z zegarka Suunto Philippa Reitera pokazują nam, jak trudny był naprawdę Red Bull Der Lange Weg

Liczby nie kłamią – imponująca podróż sportowca Suunto przez Alpy pełna jest niewiarygodnych rzeczy. Ogrom przygód, jakie miały miejsce na Red Bull Der Lange Weg, jest trudny do pojęcia – siedmiu narciarzy, w tym zawodnicy Suunto Mark i Janelle Smiley , Philipp Reiter i Nuria Picas , wyruszyło na przekroczenie Alp wyłącznie dzięki sile mięśni i woli, a 36 dni później pięciu z nich ukończyło trasę. Walczyli z grawitacją, idąc pod górę, i wykorzystali ją na swoją korzyść, aby zjechać na nartach – wytyczając własną, unikalną ścieżkę przez góry, jednocześnie luźno trzymając się trasy wyznaczonej przez austriackich alpinistów w 1971 roku. Obserwujący na Facebooku mieli przywilej niemal nieustannych aktualizacji – mnóstwo zdjęć, szczerych klipów i podsumowań jest dostępnych dla waszej przyjemności. Ale aby lepiej zrozumieć ogrom tego wyzwania, zagłębiliśmy się w nasze dane i porozmawialiśmy z maszyną do wspinaczki Philippem Reiterem. Oto kilka kluczowych faktów na temat tej ogromnej przygody. 12 „To jest najważniejsza liczba” — mówi Philipp. „To jest liczba godzin, które musieliśmy spędzić średnio dziennie na piechotę, aby pobić rekord przez Alpy. I to właśnie robiliśmy — niemal codziennie”. Oczywiście, kilka dni trwało o wiele dłużej — i to tylko czas poświęcony na przeprowadzkę. Nie zapomnij uwzględnić pakowania, przygotowywania, jedzenia i innych kwestii logistycznych. Philipp wspina się w Kals w Austrii. (zdjęcie: Christian Gamsjäger/Red Bull Content Pool) 4797 Metry wysokości, w ciągu jednego dnia. „To było w drodze do Obertauern w Austrii” – mówi Philipp. „Zdecydowanie najdłuższy dzień przygody”. Drugie miejsce? Kolejny dzień z 4731 metrami wysokości. 74.11 Kilometry – całkiem spora odległość przebyta podczas wspomnianej epopei. Sportowcy gdzieś w pobliżu Zermatt w Szwajcarii. (Zdjęcie: Philipp Reiter/Red Bull Content Pool) 100 Metry – odległość poniżej szczytu Mt Blanc, kiedy zespół postanowił zawrócić. Warunki śnieżnej zamieci i wysokie zagrożenie lawinowe sprawiły, że pójście dalej było po prostu nierozsądną decyzją. 3700 Wysokość biwaku, w którym zespół schronił się przed śnieżycą, w metrach. Już prawie gotowe! (Zdjęcie: Philipp Reiter/Red Bull Content Pool) 70 Procent czasu spędzonego na śniegu – albo na wjeździe na nartach, albo na zjeździe. „Mieliśmy mnóstwo dni, kiedy nawet nie zdejmowaliśmy nart” – zauważa Philipp. 1,721 Łączna liczba kilometrów od startu do mety – prawie 1100 mil. Philipp szykuje się na kolejny 12-godzinny dzień pracy. (Zdjęcie: Christian Gamsjäger/Red Bull Content Pool) 89 644 Od startu do mety pokonano metry wysokości – ponad dziesięciokrotnie więcej niż wynosi wysokość Mount Everestu. 1 Dzień przeznaczony wyłącznie na marsz – złe warunki pogodowe i zagrożenie lawinowe zmusiły ich do poruszania się wyłącznie pieszo. 0 Czasami Philipp zapomniał uruchomić swój zegarek Suunto . I dotarli do Nicei w 36 dni! (Zdjęcie: Philipp Reiter/Red Bull Content Pool) 36 Liczba dni, w których zespół ukończył wyprawę – wystartowali o północy ostatniego dnia, mając nadzieję na dotarcie do Nicei we Francji o godzinie 10:00, czyli o tej samej porze, o której rozpoczęli wyprawę w Austrii, aby odbyć czystą i równą 36-dniową podróż.     CZYTAJ WIĘCEJ O RED BULL DER LANGE WEG PRZYGODA, KTÓREJ NIGDY WIĘCEJ NIE PRZEŻYJE: PHILIPP REITER NA WYŚCIGU RED BULL DER LANGE WEG DER LANGE WEG TO ABSOLUTNE Szaleństwo
SuuntoSkiApril 24 2018
An adventure he’ll never have again: Philipp Reiter on the Red Bull Der Lange Weg

Przygoda, której nigdy więcej nie przeżyje: Philipp Reiter na Red Bull Der Lange Weg

Jak trudna była podróż przez Alpy? Na tyle trudna, że ​​narciarz jest już pewien, że to jego pierwsza – i ostatnia. Dowiedzenie się, gdzie obecnie przebywa Philipp Reiter , nie jest trudne – wystarczy odwiedzić stronę śledzenia Red Bull Der Lange Weg. Znalezienie czasu, kiedy może z tobą porozmawiać? Niełatwe – dwa poranne starty, 15-godzinne dni i tysiące kilometrów połączone z dziesiątkami tysięcy metrów wysokości sprawiają, że jest bardzo zmęczonym narciarzem. Gdy zbliżał się koniec przygody, udało nam się do niego dodzwonić – i oto, co odkryliśmy. Jego stopy naprawdę, naprawdę bolały. „Są naprawdę spuchnięte” — mówi Philipp. „Z dnia na dzień stopy stają się trochę większe — ale but narciarski pozostaje tej samej wielkości”. Auć, możemy sobie wyobrazić. A ponieważ są to lekkie skorupy wyścigowe z włókna węglowego, nie ma wiele miejsca na ponowne formowanie dopasowania — Philipp musi to znieść. O wszystkim decydują sami. „Wszystkie decyzje należą do nas – otrzymujemy wiele informacji z różnych źródeł, ale nikt nie mówi nam, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić”. I tak właśnie powinno być – chociaż celem przygody było ścisłe podążanie trasą pierwotnego austriackiego zespołu z 1971 r., bezpieczeństwo było najważniejsze – a zła pogoda oznaczała, że ​​musieli dostosować trasę do swojej. Filip i Dawid byli właścicielami pierwszych dziesięciu dni. Siedmioosobowy zespół podzielił trasę na cztery części – Austrię, Włochy, Szwajcarię i Francję. Ponieważ Austria to podwórko Philippa (mieszka tuż za granicą w Bad Reichenhall w Niemczech), on i jego przyjaciel David Wallner zapewnili całej ekipie beta i wskazówki dotyczące trasy dla tej części. Włoszka Tamara Lunger pokryła Włochy, szwajcarski narciarz Bernhard Hug pokrył Szwajcarię, a Amerykanie Mark i Janelle Smiley pokryli Francję. Nigdy nie jest tak naprawdę samotnie. Jeśli chcą nacisnąć przycisk resetu – cóż, zapomnij o tym. Gdy tylko wędrówka lub jazda na nartach dobiegną końca na dany dzień, to posiłek z załogą, logistyka, przygotowania, planowanie i oczywiście tyle snu, ile zdołasz wygospodarować przed tymi dwoma porankami. „Nie ma przerwy psychicznej ani czasu dla siebie” – mówi Philipp. „To z pewnością najtrudniejsza część”. Obejrzeli kilka slajdów. Przy takiej podróży zagrożenie lawinowe jest oczywiście kluczowym problemem – a wiele układów pogodowych jeszcze bardziej je pogorszyło. „Mieliśmy ogromny objazd z powodu zagrożenia lawinowego w Południowym Tyrolu” – mówi Philipp. „Na zboczu, które nie było nawet bardzo strome, rozpoczęliśmy mały osuwisko. Ponieważ zagrożenie lawinowe tego dnia było ocenione na cztery, co jest „wysokie”, postanowiliśmy dodać dużo kilometrów i obejść górę, a nie przejechać ją”. Tak naprawdę nie użył żadnego „jokera” km. W 1971 roku zespół przejechał samochodem łącznie 61 kilometrów – więc sportowcy w 2018 roku teoretycznie mogli pokonać taki sam dystans, „dziką kartę”, jeśli wolisz. Chociaż czasami musieli jechać samochodem, aby znaleźć pole namiotowe, zawsze wracali do miejsca, z którego zaczęli, zachowując czystą podróż. Najdłuższa podróż samochodem miała miejsce w warunkach uniemożliwiających zdobycie szczytu Mt Blanc od strony włoskiej – więc wskoczyli do samochodu, wjechali niemal na szczyt Mt Blanc (zawrócili 100 m pod szczytem w warunkach białej mgły), a następnie wrócili do Courmayeur, aby kontynuować podróż na zachód. Ledwo pamięta pierwszy tydzień… Po 34 dniach na „Der Lange Weg” Reiter mówi, że naprawdę nie pamięta tego pierwszego tygodnia – „Po prostu został nadpisany”, mówi. „Nie mogę uwierzyć, jak szybko minął”. Ale wie, że już tego nie zrobi. „Po prostu nie jestem pewien, czy kiedykolwiek będę miał czas – chodzi nie tylko o podróż, ale i trening” – mówi Reiter. „Nigdy w życiu nie byłem w tak dobrej formie, ale cały ten trening zabrał mi mnóstwo czasu”. Pozostało już tylko kilka dni podróży, a załoga zamierza ukończyć ją przed godziną 10 rano 36. dnia – bądźcie na bieżąco ze stroną Red Bull Der Lange Weg na Facebooku, aby zobaczyć ostatnie chwile! Zdjęcia autorstwa Philippa Reitera / Red Bull Content Pool
SuuntoSkiApril 20 2018
Mike Foote breaks the world record for most vertical skied in 24 hours

Mike Foote pobił rekord świata w najdłuższym przejechaniu na nartach w pionie w ciągu 24 godzin

Powiedzmy sobie jasno: nie ma nic przyjemnego w męczeniu nóg i płuc w górę i w dół po jednym stoku narciarskim o długości 1000 stóp (około 300 m) przez 24 godziny bez przerwy. Może jednak być odrobina przyjemności w świadomości, że można zrobić więcej okrążeń na tym stoku niż ktokolwiek inny na świecie – przyjemność, którą, zapewniamy, w całości i wyłącznie należy do Mike'a Foote'a, lat 34, z pobliskiej Missoula w stanie Montana. Dobrze znany zarówno w świecie skimo, jak i ultramaratonów, był prawdopodobnie idealną osobą do podjęcia wyzwania – miał umiejętności i technikę jazdy na nartach oraz wytrzymałość fizyczną i psychiczną potrzebną do biegu na 100 mil. Ostatniego lata zajął drugie miejsce w Hardrock 100 w Kolorado. Mike spędził miesiące na treningu, aby osiągnąć optymalną prędkość wyścigu – i był pomysłodawcą logistyki dnia wyścigu z ekipą wsparcia, dużą ilością kalorii pod ręką, aby utrzymać go w ruchu, i odrobiną pomocy ze strony zespołu ds. operacji górskich, który utrzymywał stok narciarski w doskonałym stanie. Aby dowiedzieć się więcej, przeczytaj poniższe słowa samego (prawdopodobnie wciąż zmęczonego) mężczyzny. Suunto Spartan Ultra Mike'a mówi wszystko. Więc, jaki był twój całkowity vert na ten dzień? Jaki był stary rekord? Przebiegłem 61 200 stóp (18 654 m). To było 60 okrążeń nachylenia 1020 stóp (311 m). Istnieją zasadniczo dwa rekordy kogoś, kto w przeszłości pokonał 60 000 stóp. Ekkehard Dörschlag pokonał 60 000 stóp dokładnie w 2009 r. w Austrii podczas 24-godzinnego wydarzenia w Bad Gastein. Następnie słynny narciarz wysokogórski Florent Perrier pokonał 59 893 stopy w 2011 r. w Areche we Francji w Alpach. To były dwa wysiłki, które wydawały mi się punktem odniesienia. Jazda na nartach w nocy. (©Matthew Irving) Kiedy i gdzie ustanowiłeś rekord? Zacząłem o 9 rano w sobotę, 17 marca i byłem do niedzieli rano do 9 rano. Zrobiłem to w Whitefish Mountain Resort, który jest ośrodkiem narciarskim, gdzie kiedyś patrolowałem na nartach i zacząłem jeździć na nartach pod górę i poza trasami. Warunki były zmienne. Dość ciepły i przypominający puree ziemniaczane śnieg w ciągu dnia, a następnie zamarznięty i śliski twardy ubity śnieg w nocy. Sprawiało to trudne warunki do jazdy na nartach, ale udało nam się wszystko dobrze ogarnąć. Czy mógłbyś opowiedzieć nam o swoim dniu? Mój plan na ten dzień był dość prosty. Naprawdę chciałem zacząć konserwatywnie, ale jednocześnie nie zwalniać za bardzo. Udało mi się osiągnąć około 33 500 stóp w ciągu pierwszych 12 godzin, co dało mi bufor na drugą połowę dnia. Bardzo ciężko pracowałem, aby ograniczyć przestoje. Nie usiadłem ani razu przez 24 godziny. Przez większość czasu wszystko szło zgodnie z planem. Śnieg mocno zamarzł w nocy, co sprawiło, że zjazdy były naprawdę trudne i szczękające zębami. Jako zespół pracowaliśmy nad tym, a ja miałem tempo, które pomagało utrzymać tor na skiturach i nie było za bardzo oblodzone. Zacząłem dzień, czując się naprawdę źle. Być może to były nerwy, ale zajęło mi prawie dwie godziny, aby poczuć, że wchodzę w jakiś rytm. Również w środku nocy uderzyłem w ścianę i musiałem bardzo ciężko pracować, aby nie zwolnić za bardzo. Gdy słońce wzeszło na ostatnie 2 godziny, odzyskałem trochę energii. Na ostatnim okrążeniu dołączyło do mnie około 15 znajomych, aby świętować, co dało mi niesamowity zastrzyk energii i pozwoliło mi ukończyć jedno z najszybszych okrążeń dnia! Wsparcie przyjaciół dało Mike’owi dodatkowy zastrzyk energii. (©Matthew Irving) Kiedy i skąd wziął się pomysł na nagranie płyty? Zacząłem o tym myśleć po wyścigu Hardrock 100 zeszłego lata. Lubię długie wyścigi wytrzymałościowe, takie jak biegi na 100 mil, ale wyścigi skialpinistyczne często trwają tylko jedną do dwóch godzin. Chciałem zobaczyć, co potrafię zrobić na nartach w ciągu dwudziestu czterech godzin, i tak oto pojawił się ten pomysł. Jak przygotowywałeś się do próby pobicia rekordu? Jeżdżąc dużo na nartach! A także szalejąc na punkcie treningu i metryk. Spędziłem dużo czasu, wjeżdżając i zjeżdżając po stromych stokach, próbując jak najbardziej usprawnić technikę i formę, a także znaleźć najlepsze tempo podchodzenia, utrzymując jednocześnie lekki wysiłek aerobowy. Wiedziałem, że będę musiał czuć się bardzo komfortowo, wchodząc pod górę przez bardzo długi czas bez wybuchu, więc spędziłem dużo czasu, aby znaleźć tę delikatną równowagę. Mój Suunto Spartan Ultra był do tego idealnym narzędziem. Po nartach. (©Matthew Irving) Jak porównałbyś 100-milowy bieg ultra, taki jak Hardrock, i tę rekordową trasę narciarską? Cóż, mentalna determinacja, jakiej wymagało dotarcie do końca 24-godzinnej próby, przypominała wyścig na 100 mil. Były wzloty i upadki i wszystko pomiędzy, ponieważ mam doświadczenie w ultramaratonach. Jednak ten wysiłek wydawał się tak różny od czegoś takiego jak Hardrock 100, ponieważ ścigałem się z zegarem, a nie z innym zawodnikiem. Nie było lepiej ani gorzej. Po prostu inny rodzaj wyzwania. Byłem tylko ja i góra, a ja miałem dwadzieścia cztery godziny, aby sprawdzić, ile razy uda mi się ją zdobyć. To był bardzo prosty cel pod wieloma względami.
SuuntoSkiMarch 23 2018