Co się dzieje?
Ostatnie cztery tygodnie spędziłem w Auburn w Kalifornii, przygotowując się do 100-milowego biegu Western States Endurance Run (WS). Przyjechałem wcześniej, żeby zobaczyć, co oferuje szlak, i przyzwyczaić się do temperatury i wysokości. Dobrze się przystosowałem. Naprawdę się przyzwyczaiłem, a potem zacząłem biegać w najgorętszej części dnia. Jest około 35 stopni Celsjusza, a w kanionach jest jeszcze cieplej. Miałem szczęście, że przez ostatnie kilka lat goniłem za słońcem i nie miałem zimy. Czuję się dobrze!
Co tam u Ciebie nowego?
Trasa WS jest super wyjątkowa ze względu na swój zjazdowy charakter. Nigdy nie biegłem trasą z tak dużą ilością grindowania w dół. Brzmi dobrze, ale po chwili szukasz wzniesienia. Czworonogi to czują!
Western States jest dla Ciebie czymś wyjątkowym, prawda?
Zdecydowanie, ponieważ chciałam w nim wziąć udział odkąd miałam 15 lat. To był pierwszy wyścig, o jakim słyszałam, i od trzech lat próbuję dotrzeć na linię startu. Moim celem w tym wyścigu jest dać z siebie wszystko; samo posiadanie numeru startowego to zaszczyt. Ukończenie pierwszych 100 mil to wielka sprawa – to naprawdę długa droga. Ludzie, z którymi mogę stanąć na linii startu, są niesamowici. Byłam ich fanką, gdy byłam nastolatką. Teraz dają mi rady, co wiele mówi o koleżeństwie w naszym sporcie.
Co planujesz w tym lecie i na czym się najbardziej skupiasz?
WS jest głównym celem. Pozostawiłem sobie drugą połowę roku otwartą. WS to mój pierwszy 100-milowy wyścig i nie jestem pewien, jak będę się czuł fizycznie, psychicznie, emocjonalnie po nim. Będę grał na słuch. Mam szacunek dla tego, co WS ode mnie zabierze. Jadę na Ultra Trail Mont Blanc we Francji, żeby tam być. Spędzę trochę czasu, podróżując po Europie.
Czego najbardziej się ekscytujesz?
Nie mogę się doczekać, żeby pojechać na Mistrzostwa Świata w Bieganiu w Sky Runningu do Szkocji na początku września. Będę tam jako kibic lub zawodnik – zobaczymy. To moja pierwsza wizyta w Szkocji. Byłoby wspaniale, gdyby w dniu wyścigu świeciło słońce! Ale chyba śnię.
Jaki jest Twój ulubiony posiłek po treningu?
Jestem roślinożercą, weganinem. Wykorzystuję to na swoją korzyść – mogę jeść dużo! Wybieram produkty roślinne i owocowe, więc ilość, którą muszę zjeść, jest dość duża i to mi odpowiada. Uwielbiam robić zielone koktajle, powszechnie znane jako „Shrek Poo” – dużo zielonych warzyw zmiksowanych z mrożonymi bananami i wegańskim proszkiem proteinowym Amazonia. Ma gęstą konsystencję. Posypuję go orzechami i owocami. Pyszne!
Czy coś jeszcze Cię w tej chwili inspiruje?
Praktykuję jogę, bardziej dla korzyści psychicznych niż fizycznych. Kiedy biegam, ponieważ jestem tak wydajna, odpływam i myślę o innych rzeczach. Dzięki jodze w pełni się koncentruję i słucham swojego ciała. To naprawdę intuicyjne. Żyję prostym życiem: biegam, jem, śpię, joga, powtarzam. Szczerze mówiąc, jestem z tego całkiem zadowolona.