Wraz z pogłębiającą się zimą w Boulder, zawodnik Suunto z Kolorado, Anton Krupicka, odświeżył swój sprzęt narciarski i szykuje się do długich dni spędzonych na nartach skimo w górach.
Wyprawa ta nawiązuje do jego letniej przygody, podczas której ukończył epicką wyprawę rowerową obejmującą pokonanie pięciu 4000-metrowych szczytów, wbiegnięcie na nie tak wysoko, jak to możliwe, a następnie zdobycie każdego szczytu.
Zastanawialiśmy się, jak Anton znajduje czas na trenowanie wszystkich tych dyscyplin i jak udaje mu się zachować równowagę. Czytaj dalej, aby poznać nasze Q&A z nim.
Przeczytaj więcej o Antonie tutaj!
Jakie przygody przeżyłeś ostatnio?
Miałem dość pracowite lato. W czerwcu wziąłem udział w wyścigu szutrowym Unbound XL – wyścigu rowerowym na dystansie 360 mil (579 km) w Flint Hills w Kansas. To był najdłuższy dystans, jaki kiedykolwiek przejechałem na jednym odcinku.
W lipcu ukończyłem trasę rowerową/biegową/wspinaczkową o długości 2300 mil (4000 km) przez stany Utah, Idaho, Wyoming, Montana i Kolorado, w trakcie której połączyłem sześć różnych odległych, trudnych technicznie gór, które zaczynały się i kończyły tuż obok mojego domu w Boulder w stanie Kolorado: Kings Peak (13 528 stóp / 4123 m), najwyższy punkt stanu Utah; Grand Teton (13 775 stóp / 4198 m); Granite Peak (12 807 stóp / 3903 m), najwyższy punkt Montany; Cloud Peak (13 164 stóp / 4012 m), najwyższy punkt pasma Bighorn w Wyoming; Gannett Peak (13 804 stóp / 4207 m), najwyższy punkt stanu Wyoming; i Longs Peak (14 255 stóp / 4345 m), góra w moim podwórku w Boulder w stanie Kolorado. Nazwałem tę wyprawę „Sagebrush & Summits”; te trzy tygodnie jazdy konnej, biegania i wspinaczki były punktem kulminacyjnym mojego lata.
Wreszcie w sierpniu przebiegłem Leadville 100, mój pierwszy ultramaraton od ponad sześciu lat. Tej jesieni wybrałem się z powrotem na wschód do Karoliny Północnej, gdzie cieszyliśmy się wspinaczką, a także czterodniową wyprawą rowerową wzdłuż Blue Ridge między Boone i Asheville. To było jednak bardziej dla relaksu i regeneracji.
To jest ogromne! Coś nadchodzi?
Teraz nie mogę się doczekać wyścigów skimo tej zimy i mam nadzieję, że wyprawy bikepackingowej do południowej Arizony w zimie. Już planuję wyprawę bikepackingową na przyszłe lato, która może przebić Sagebrush & Summits!
Uwielbiasz mieszać dyscypliny; jak podchodzisz do tego z perspektywy treningu? Jak budujesz wystarczająco dużo czasu na regenerację?
Wszystko jest intuicyjne. Mam tendencję do specjalizowania się trochę bardziej, ponieważ kluczowe podejście do celu jest takie, ale generalnie staram się znaleźć równowagę między bieganiem, wspinaczką i jazdą na rowerze, a zimą jazdą na nartach.
Typowy tydzień to prawdopodobnie jazda na rowerze przez 3-4 dni, bieganie przez 2-4 dni i wspinaczka przez 2-3 dni. Codziennie robię jakiś rodzaj cardio. Zazwyczaj jeżdżę na rowerze po wspinaczce (po dotarciu na skałę) i wykorzystuję dni jazdy na rowerze/wspinaczki jako regenerację po dniach biegania. W dni, w które biegam, zwykle tylko biegam. Taki jest ogólny tok myślenia.
Na to, co robię, wpływa także prognoza pogody – nieustannie zwracam uwagę na warunki atmosferyczne! – wolę biegać w chłodniejsze lub deszczowe dni, a jeździć na rowerze/wspinać się w dni słoneczne/suche, a oczywiście biegać/wspinać się w górach, gdy pogoda jest sprzyjająca.
Na jakie sygnały w swoim ciele zwracasz uwagę, aby określić, na jakim etapie jesteś i kiedy potrzebujesz więcej czasu na regenerację?
Wszystko ostatecznie zależy od tego, co mówi mi moje ciało. A konkretnie od tego, jak czuje się moje ścięgno Achillesa i jak reaguje na obciążenia, jakie mu podejmuję. Jeśli chodzi o lżejszy dzień, decyduję o tym w danej chwili. Chyba że mam jakąś kluczową sesję, którą chcę ukończyć przed osiągnięciem celu (np. długi bieg przed ultramaratonem lub długa jazda na rowerze przed wyścigiem kolarskim), wszystkie moje dni łatwe/regeneracyjne zależą od tego, jak czuję się w danym dniu. Jeśli czuję się dobrze, a moje ciało jest w dobrej formie, zwiększam tempo lub dystans, lub jedno i drugie, podczas jednej sesji. Ale jest wiele razy, kiedy chciałem wykonać trudniejszą sesję, ale po prostu nie mam energii, więc wybieram spokojniejsze lub krótsze, czasami znacznie krótsze.
Jakie najważniejsze lekcje wyciągnąłeś na temat łączenia różnych stylów, które mogą się przydać innym osobom robiącym to samo?
Myślę, że musisz zdać sobie sprawę, że możesz naprawdę robić znaczące postępy tylko w jednej aktywności na raz. To nie znaczy, że nie zajmuję się innymi aktywnościami jednocześnie, po prostu są one tymczasowo w trybie utrzymania. Ponadto, jak wyjaśniłem w mojej poprzedniej odpowiedzi, niezwykle ważne jest słuchanie swojego ciała i poziomu energii oraz wiedza, jak zareagują one na różne aktywności.
Dla mnie bieganie jest zawsze najbardziej intensywnym i wyczerpującym zajęciem. Regeneracja po nim wymaga jedynie jazdy na rowerze, a prawdopodobnie niskiej intensywności, jeśli jestem naprawdę zmęczony. Wspinaczka nie powinna być klasyfikowana jako aktywna regeneracja, ponieważ wspinaczka, którą uprawiam, zwykle wiąże się ze sporą ilością wzrostu/spadku wysokości podczas wędrówek i zejścia oraz kilkoma wielowyciągowymi trasami, na których zdobywa się i traci więcej wysokości. A jeśli próbuję wspinać się ciężko - na granicy moich możliwości technicznych - to będzie to możliwe tylko wtedy, gdy nie będę zbyt zmęczony bieganiem lub jazdą. Uwielbiam wspinaczkę tak samo jak bieganie i jazdę na rowerze - może nawet bardziej - ale rzadko stawiam ją na pierwszym miejscu w jakikolwiek znaczący sposób. Koniecznie schodzi na dalszy plan, ponieważ tak naprawdę nie robi nic, aby rozwijać się w zawodach wytrzymałościowych, w których faktycznie mam talent.
Czy istnieją jakieś klasyczne pułapki, których należy unikać?
Jak powiedziałem powyżej, myślę, że ważne jest, aby nie próbować robić postępów w więcej niż jednej aktywności na raz. Myślę, że to zazwyczaj kończy się kontrproduktywnie.
Jak mieszanie tego uczyniło cię lepszym sportowcem? Chyba zabawa jest ważną korzyścią?
Uprawianie różnych sportów górskich uczyniło ze mnie wszechstronniejszego sportowca. Wydłużyło to również moją karierę biegową – nie ma możliwości, abym mógł teraz biegać i pozostać wystarczająco zdrowym, aby ścigać się i mieć to na stałe. To jest główna korzyść.
Nie lubię słowa „zabawa”. Myślę, że sposób, w jaki jest ono zazwyczaj używane, jest zbyt szeroki i niewystarczająco przenikliwy. Co ludzie naprawdę mają na myśli, mówiąc „zabawa”? Często myślę, że tak naprawdę mają na myśli „nagradzający”, „satysfakcjonujący” lub „z radością”. Dla mnie te słowa oznaczają ciężką pracę, wyzwanie, dyskomfort i/lub intencjonalność. Żadna z tych rzeczy, moim zdaniem, nie pasuje do podręcznikowej definicji „zabawy”.
Najważniejszą korzyścią dla mnie z mieszania aktywności jest to, że pozwoliło mi to rozwinąć się i dowiedzieć się o wiele więcej o każdej aktywności, a jednocześnie o sobie. Po kilku latach poświęconych na wszystkie te rzeczy nie wyobrażam sobie powrotu do bycia tylko biegaczem.
Czy uważasz, że takie łączenie różnych rzeczy staje się dziś coraz bardziej popularne?
Hmmm, nie wiem. Myślę, że aby naprawdę osiągnąć swój potencjał w danym zajęciu, musisz być skupiony wyłącznie na sobie. Robiłem to przez ponad dekadę z bieganiem. Ale ostatecznie stało się to fizycznie nie do utrzymania. Myślę, że w porządku jest przechodzić przez fazy lub sezony w swoim życiu. Wątpię, aby uprawianie wielu sportów jednocześnie było czymś nowym. Ale dzięki mediom społecznościowym i internetowi prawdopodobnie wszyscy jesteśmy bardziej świadomi ludzi, którzy to robią.
Wszystkie obrazy autorstwa Freda Marmsatera