Dowiedzenie się, gdzie obecnie przebywa Philipp Reiter , nie jest trudne – wystarczy odwiedzić stronę śledzenia Red Bull Der Lange Weg. Znalezienie czasu, kiedy może z tobą porozmawiać? Niełatwe – dwa poranne starty, 15-godzinne dni i tysiące kilometrów połączone z dziesiątkami tysięcy metrów wysokości sprawiają, że jest bardzo zmęczonym narciarzem. Gdy zbliżał się koniec przygody, udało nam się do niego dodzwonić – i oto, co odkryliśmy.
Jego stopy naprawdę, naprawdę bolały.
„Są naprawdę spuchnięte” — mówi Philipp. „Z dnia na dzień stopy stają się trochę większe — ale but narciarski pozostaje tej samej wielkości”. Auć, możemy sobie wyobrazić. A ponieważ są to lekkie skorupy wyścigowe z włókna węglowego, nie ma wiele miejsca na ponowne formowanie dopasowania — Philipp musi to znieść.
O wszystkim decydują sami.
„Wszystkie decyzje należą do nas – otrzymujemy wiele informacji z różnych źródeł, ale nikt nie mówi nam, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić”. I tak właśnie powinno być – chociaż celem przygody było ścisłe podążanie trasą pierwotnego austriackiego zespołu z 1971 r., bezpieczeństwo było najważniejsze – a zła pogoda oznaczała, że musieli dostosować trasę do swojej.
Filip i Dawid byli właścicielami pierwszych dziesięciu dni.
Siedmioosobowy zespół podzielił trasę na cztery części – Austrię, Włochy, Szwajcarię i Francję. Ponieważ Austria to podwórko Philippa (mieszka tuż za granicą w Bad Reichenhall w Niemczech), on i jego przyjaciel David Wallner zapewnili całej ekipie beta i wskazówki dotyczące trasy dla tej części. Włoszka Tamara Lunger pokryła Włochy, szwajcarski narciarz Bernhard Hug pokrył Szwajcarię, a Amerykanie Mark i Janelle Smiley pokryli Francję.
Nigdy nie jest tak naprawdę samotnie.
Jeśli chcą nacisnąć przycisk resetu – cóż, zapomnij o tym. Gdy tylko wędrówka lub jazda na nartach dobiegną końca na dany dzień, to posiłek z załogą, logistyka, przygotowania, planowanie i oczywiście tyle snu, ile zdołasz wygospodarować przed tymi dwoma porankami. „Nie ma przerwy psychicznej ani czasu dla siebie” – mówi Philipp. „To z pewnością najtrudniejsza część”.
Obejrzeli kilka slajdów.
Przy takiej podróży zagrożenie lawinowe jest oczywiście kluczowym problemem – a wiele układów pogodowych jeszcze bardziej je pogorszyło. „Mieliśmy ogromny objazd z powodu zagrożenia lawinowego w Południowym Tyrolu” – mówi Philipp. „Na zboczu, które nie było nawet bardzo strome, rozpoczęliśmy mały osuwisko. Ponieważ zagrożenie lawinowe tego dnia było ocenione na cztery, co jest „wysokie”, postanowiliśmy dodać dużo kilometrów i obejść górę, a nie przejechać ją”.
Tak naprawdę nie użył żadnego „jokera” km.
W 1971 roku zespół przejechał samochodem łącznie 61 kilometrów – więc sportowcy w 2018 roku teoretycznie mogli pokonać taki sam dystans, „dziką kartę”, jeśli wolisz. Chociaż czasami musieli jechać samochodem, aby znaleźć pole namiotowe, zawsze wracali do miejsca, z którego zaczęli, zachowując czystą podróż. Najdłuższa podróż samochodem miała miejsce w warunkach uniemożliwiających zdobycie szczytu Mt Blanc od strony włoskiej – więc wskoczyli do samochodu, wjechali niemal na szczyt Mt Blanc (zawrócili 100 m pod szczytem w warunkach białej mgły), a następnie wrócili do Courmayeur, aby kontynuować podróż na zachód.
Ledwo pamięta pierwszy tydzień…
Po 34 dniach na „Der Lange Weg” Reiter mówi, że naprawdę nie pamięta tego pierwszego tygodnia – „Po prostu został nadpisany”, mówi. „Nie mogę uwierzyć, jak szybko minął”.
Ale wie, że już tego nie zrobi.
„Po prostu nie jestem pewien, czy kiedykolwiek będę miał czas – chodzi nie tylko o podróż, ale i trening” – mówi Reiter. „Nigdy w życiu nie byłem w tak dobrej formie, ale cały ten trening zabrał mi mnóstwo czasu”.
Pozostało już tylko kilka dni podróży, a załoga zamierza ukończyć ją przed godziną 10 rano 36. dnia – bądźcie na bieżąco ze stroną Red Bull Der Lange Weg na Facebooku, aby zobaczyć ostatnie chwile!
Zdjęcia autorstwa Philippa Reitera / Red Bull Content Pool