Suunto Blog

Philipp Reiter's Suunto watch data shows us how hard Red Bull Der Lange Weg really was

Dane z zegarka Suunto Philippa Reitera pokazują nam, jak trudny był naprawdę Red Bull Der Lange Weg

Liczby nie kłamią – imponująca podróż sportowca Suunto przez Alpy pełna jest niewiarygodnych rzeczy. Ogrom przygód, jakie miały miejsce na Red Bull Der Lange Weg, jest trudny do pojęcia – siedmiu narciarzy, w tym zawodnicy Suunto Mark i Janelle Smiley , Philipp Reiter i Nuria Picas , wyruszyło na przekroczenie Alp wyłącznie dzięki sile mięśni i woli, a 36 dni później pięciu z nich ukończyło trasę. Walczyli z grawitacją, idąc pod górę, i wykorzystali ją na swoją korzyść, aby zjechać na nartach – wytyczając własną, unikalną ścieżkę przez góry, jednocześnie luźno trzymając się trasy wyznaczonej przez austriackich alpinistów w 1971 roku. Obserwujący na Facebooku mieli przywilej niemal nieustannych aktualizacji – mnóstwo zdjęć, szczerych klipów i podsumowań jest dostępnych dla waszej przyjemności. Ale aby lepiej zrozumieć ogrom tego wyzwania, zagłębiliśmy się w nasze dane i porozmawialiśmy z maszyną do wspinaczki Philippem Reiterem. Oto kilka kluczowych faktów na temat tej ogromnej przygody. 12 „To jest najważniejsza liczba” — mówi Philipp. „To jest liczba godzin, które musieliśmy spędzić średnio dziennie na piechotę, aby pobić rekord przez Alpy. I to właśnie robiliśmy — niemal codziennie”. Oczywiście, kilka dni trwało o wiele dłużej — i to tylko czas poświęcony na przeprowadzkę. Nie zapomnij uwzględnić pakowania, przygotowywania, jedzenia i innych kwestii logistycznych. Philipp wspina się w Kals w Austrii. (zdjęcie: Christian Gamsjäger/Red Bull Content Pool) 4797 Metry wysokości, w ciągu jednego dnia. „To było w drodze do Obertauern w Austrii” – mówi Philipp. „Zdecydowanie najdłuższy dzień przygody”. Drugie miejsce? Kolejny dzień z 4731 metrami wysokości. 74.11 Kilometry – całkiem spora odległość przebyta podczas wspomnianej epopei. Sportowcy gdzieś w pobliżu Zermatt w Szwajcarii. (Zdjęcie: Philipp Reiter/Red Bull Content Pool) 100 Metry – odległość poniżej szczytu Mt Blanc, kiedy zespół postanowił zawrócić. Warunki śnieżnej zamieci i wysokie zagrożenie lawinowe sprawiły, że pójście dalej było po prostu nierozsądną decyzją. 3700 Wysokość biwaku, w którym zespół schronił się przed śnieżycą, w metrach. Już prawie gotowe! (Zdjęcie: Philipp Reiter/Red Bull Content Pool) 70 Procent czasu spędzonego na śniegu – albo na wjeździe na nartach, albo na zjeździe. „Mieliśmy mnóstwo dni, kiedy nawet nie zdejmowaliśmy nart” – zauważa Philipp. 1,721 Łączna liczba kilometrów od startu do mety – prawie 1100 mil. Philipp szykuje się na kolejny 12-godzinny dzień pracy. (Zdjęcie: Christian Gamsjäger/Red Bull Content Pool) 89 644 Od startu do mety pokonano metry wysokości – ponad dziesięciokrotnie więcej niż wynosi wysokość Mount Everestu. 1 Dzień przeznaczony wyłącznie na marsz – złe warunki pogodowe i zagrożenie lawinowe zmusiły ich do poruszania się wyłącznie pieszo. 0 Czasami Philipp zapomniał uruchomić swój zegarek Suunto . I dotarli do Nicei w 36 dni! (Zdjęcie: Philipp Reiter/Red Bull Content Pool) 36 Liczba dni, w których zespół ukończył wyprawę – wystartowali o północy ostatniego dnia, mając nadzieję na dotarcie do Nicei we Francji o godzinie 10:00, czyli o tej samej porze, o której rozpoczęli wyprawę w Austrii, aby odbyć czystą i równą 36-dniową podróż.     CZYTAJ WIĘCEJ O RED BULL DER LANGE WEG PRZYGODA, KTÓREJ NIGDY WIĘCEJ NIE PRZEŻYJE: PHILIPP REITER NA WYŚCIGU RED BULL DER LANGE WEG DER LANGE WEG TO ABSOLUTNE Szaleństwo
SuuntoSkiApril 24 2018
An adventure he’ll never have again: Philipp Reiter on the Red Bull Der Lange Weg

Przygoda, której nigdy więcej nie przeżyje: Philipp Reiter na Red Bull Der Lange Weg

Jak trudna była podróż przez Alpy? Na tyle trudna, że ​​narciarz jest już pewien, że to jego pierwsza – i ostatnia. Dowiedzenie się, gdzie obecnie przebywa Philipp Reiter , nie jest trudne – wystarczy odwiedzić stronę śledzenia Red Bull Der Lange Weg. Znalezienie czasu, kiedy może z tobą porozmawiać? Niełatwe – dwa poranne starty, 15-godzinne dni i tysiące kilometrów połączone z dziesiątkami tysięcy metrów wysokości sprawiają, że jest bardzo zmęczonym narciarzem. Gdy zbliżał się koniec przygody, udało nam się do niego dodzwonić – i oto, co odkryliśmy. Jego stopy naprawdę, naprawdę bolały. „Są naprawdę spuchnięte” — mówi Philipp. „Z dnia na dzień stopy stają się trochę większe — ale but narciarski pozostaje tej samej wielkości”. Auć, możemy sobie wyobrazić. A ponieważ są to lekkie skorupy wyścigowe z włókna węglowego, nie ma wiele miejsca na ponowne formowanie dopasowania — Philipp musi to znieść. O wszystkim decydują sami. „Wszystkie decyzje należą do nas – otrzymujemy wiele informacji z różnych źródeł, ale nikt nie mówi nam, co powinniśmy, a czego nie powinniśmy robić”. I tak właśnie powinno być – chociaż celem przygody było ścisłe podążanie trasą pierwotnego austriackiego zespołu z 1971 r., bezpieczeństwo było najważniejsze – a zła pogoda oznaczała, że ​​musieli dostosować trasę do swojej. Filip i Dawid byli właścicielami pierwszych dziesięciu dni. Siedmioosobowy zespół podzielił trasę na cztery części – Austrię, Włochy, Szwajcarię i Francję. Ponieważ Austria to podwórko Philippa (mieszka tuż za granicą w Bad Reichenhall w Niemczech), on i jego przyjaciel David Wallner zapewnili całej ekipie beta i wskazówki dotyczące trasy dla tej części. Włoszka Tamara Lunger pokryła Włochy, szwajcarski narciarz Bernhard Hug pokrył Szwajcarię, a Amerykanie Mark i Janelle Smiley pokryli Francję. Nigdy nie jest tak naprawdę samotnie. Jeśli chcą nacisnąć przycisk resetu – cóż, zapomnij o tym. Gdy tylko wędrówka lub jazda na nartach dobiegną końca na dany dzień, to posiłek z załogą, logistyka, przygotowania, planowanie i oczywiście tyle snu, ile zdołasz wygospodarować przed tymi dwoma porankami. „Nie ma przerwy psychicznej ani czasu dla siebie” – mówi Philipp. „To z pewnością najtrudniejsza część”. Obejrzeli kilka slajdów. Przy takiej podróży zagrożenie lawinowe jest oczywiście kluczowym problemem – a wiele układów pogodowych jeszcze bardziej je pogorszyło. „Mieliśmy ogromny objazd z powodu zagrożenia lawinowego w Południowym Tyrolu” – mówi Philipp. „Na zboczu, które nie było nawet bardzo strome, rozpoczęliśmy mały osuwisko. Ponieważ zagrożenie lawinowe tego dnia było ocenione na cztery, co jest „wysokie”, postanowiliśmy dodać dużo kilometrów i obejść górę, a nie przejechać ją”. Tak naprawdę nie użył żadnego „jokera” km. W 1971 roku zespół przejechał samochodem łącznie 61 kilometrów – więc sportowcy w 2018 roku teoretycznie mogli pokonać taki sam dystans, „dziką kartę”, jeśli wolisz. Chociaż czasami musieli jechać samochodem, aby znaleźć pole namiotowe, zawsze wracali do miejsca, z którego zaczęli, zachowując czystą podróż. Najdłuższa podróż samochodem miała miejsce w warunkach uniemożliwiających zdobycie szczytu Mt Blanc od strony włoskiej – więc wskoczyli do samochodu, wjechali niemal na szczyt Mt Blanc (zawrócili 100 m pod szczytem w warunkach białej mgły), a następnie wrócili do Courmayeur, aby kontynuować podróż na zachód. Ledwo pamięta pierwszy tydzień… Po 34 dniach na „Der Lange Weg” Reiter mówi, że naprawdę nie pamięta tego pierwszego tygodnia – „Po prostu został nadpisany”, mówi. „Nie mogę uwierzyć, jak szybko minął”. Ale wie, że już tego nie zrobi. „Po prostu nie jestem pewien, czy kiedykolwiek będę miał czas – chodzi nie tylko o podróż, ale i trening” – mówi Reiter. „Nigdy w życiu nie byłem w tak dobrej formie, ale cały ten trening zabrał mi mnóstwo czasu”. Pozostało już tylko kilka dni podróży, a załoga zamierza ukończyć ją przed godziną 10 rano 36. dnia – bądźcie na bieżąco ze stroną Red Bull Der Lange Weg na Facebooku, aby zobaczyć ostatnie chwile! Zdjęcia autorstwa Philippa Reitera / Red Bull Content Pool
SuuntoSkiApril 20 2018
Mike Foote breaks the world record for most vertical skied in 24 hours

Mike Foote pobił rekord świata w najdłuższym przejechaniu na nartach w pionie w ciągu 24 godzin

Powiedzmy sobie jasno: nie ma nic przyjemnego w męczeniu nóg i płuc w górę i w dół po jednym stoku narciarskim o długości 1000 stóp (około 300 m) przez 24 godziny bez przerwy. Może jednak być odrobina przyjemności w świadomości, że można zrobić więcej okrążeń na tym stoku niż ktokolwiek inny na świecie – przyjemność, którą, zapewniamy, w całości i wyłącznie należy do Mike'a Foote'a, lat 34, z pobliskiej Missoula w stanie Montana. Dobrze znany zarówno w świecie skimo, jak i ultramaratonów, był prawdopodobnie idealną osobą do podjęcia wyzwania – miał umiejętności i technikę jazdy na nartach oraz wytrzymałość fizyczną i psychiczną potrzebną do biegu na 100 mil. Ostatniego lata zajął drugie miejsce w Hardrock 100 w Kolorado. Mike spędził miesiące na treningu, aby osiągnąć optymalną prędkość wyścigu – i był pomysłodawcą logistyki dnia wyścigu z ekipą wsparcia, dużą ilością kalorii pod ręką, aby utrzymać go w ruchu, i odrobiną pomocy ze strony zespołu ds. operacji górskich, który utrzymywał stok narciarski w doskonałym stanie. Aby dowiedzieć się więcej, przeczytaj poniższe słowa samego (prawdopodobnie wciąż zmęczonego) mężczyzny. Suunto Spartan Ultra Mike'a mówi wszystko. Więc, jaki był twój całkowity vert na ten dzień? Jaki był stary rekord? Przebiegłem 61 200 stóp (18 654 m). To było 60 okrążeń nachylenia 1020 stóp (311 m). Istnieją zasadniczo dwa rekordy kogoś, kto w przeszłości pokonał 60 000 stóp. Ekkehard Dörschlag pokonał 60 000 stóp dokładnie w 2009 r. w Austrii podczas 24-godzinnego wydarzenia w Bad Gastein. Następnie słynny narciarz wysokogórski Florent Perrier pokonał 59 893 stopy w 2011 r. w Areche we Francji w Alpach. To były dwa wysiłki, które wydawały mi się punktem odniesienia. Jazda na nartach w nocy. (©Matthew Irving) Kiedy i gdzie ustanowiłeś rekord? Zacząłem o 9 rano w sobotę, 17 marca i byłem do niedzieli rano do 9 rano. Zrobiłem to w Whitefish Mountain Resort, który jest ośrodkiem narciarskim, gdzie kiedyś patrolowałem na nartach i zacząłem jeździć na nartach pod górę i poza trasami. Warunki były zmienne. Dość ciepły i przypominający puree ziemniaczane śnieg w ciągu dnia, a następnie zamarznięty i śliski twardy ubity śnieg w nocy. Sprawiało to trudne warunki do jazdy na nartach, ale udało nam się wszystko dobrze ogarnąć. Czy mógłbyś opowiedzieć nam o swoim dniu? Mój plan na ten dzień był dość prosty. Naprawdę chciałem zacząć konserwatywnie, ale jednocześnie nie zwalniać za bardzo. Udało mi się osiągnąć około 33 500 stóp w ciągu pierwszych 12 godzin, co dało mi bufor na drugą połowę dnia. Bardzo ciężko pracowałem, aby ograniczyć przestoje. Nie usiadłem ani razu przez 24 godziny. Przez większość czasu wszystko szło zgodnie z planem. Śnieg mocno zamarzł w nocy, co sprawiło, że zjazdy były naprawdę trudne i szczękające zębami. Jako zespół pracowaliśmy nad tym, a ja miałem tempo, które pomagało utrzymać tor na skiturach i nie było za bardzo oblodzone. Zacząłem dzień, czując się naprawdę źle. Być może to były nerwy, ale zajęło mi prawie dwie godziny, aby poczuć, że wchodzę w jakiś rytm. Również w środku nocy uderzyłem w ścianę i musiałem bardzo ciężko pracować, aby nie zwolnić za bardzo. Gdy słońce wzeszło na ostatnie 2 godziny, odzyskałem trochę energii. Na ostatnim okrążeniu dołączyło do mnie około 15 znajomych, aby świętować, co dało mi niesamowity zastrzyk energii i pozwoliło mi ukończyć jedno z najszybszych okrążeń dnia! Wsparcie przyjaciół dało Mike’owi dodatkowy zastrzyk energii. (©Matthew Irving) Kiedy i skąd wziął się pomysł na nagranie płyty? Zacząłem o tym myśleć po wyścigu Hardrock 100 zeszłego lata. Lubię długie wyścigi wytrzymałościowe, takie jak biegi na 100 mil, ale wyścigi skialpinistyczne często trwają tylko jedną do dwóch godzin. Chciałem zobaczyć, co potrafię zrobić na nartach w ciągu dwudziestu czterech godzin, i tak oto pojawił się ten pomysł. Jak przygotowywałeś się do próby pobicia rekordu? Jeżdżąc dużo na nartach! A także szalejąc na punkcie treningu i metryk. Spędziłem dużo czasu, wjeżdżając i zjeżdżając po stromych stokach, próbując jak najbardziej usprawnić technikę i formę, a także znaleźć najlepsze tempo podchodzenia, utrzymując jednocześnie lekki wysiłek aerobowy. Wiedziałem, że będę musiał czuć się bardzo komfortowo, wchodząc pod górę przez bardzo długi czas bez wybuchu, więc spędziłem dużo czasu, aby znaleźć tę delikatną równowagę. Mój Suunto Spartan Ultra był do tego idealnym narzędziem. Po nartach. (©Matthew Irving) Jak porównałbyś 100-milowy bieg ultra, taki jak Hardrock, i tę rekordową trasę narciarską? Cóż, mentalna determinacja, jakiej wymagało dotarcie do końca 24-godzinnej próby, przypominała wyścig na 100 mil. Były wzloty i upadki i wszystko pomiędzy, ponieważ mam doświadczenie w ultramaratonach. Jednak ten wysiłek wydawał się tak różny od czegoś takiego jak Hardrock 100, ponieważ ścigałem się z zegarem, a nie z innym zawodnikiem. Nie było lepiej ani gorzej. Po prostu inny rodzaj wyzwania. Byłem tylko ja i góra, a ja miałem dwadzieścia cztery godziny, aby sprawdzić, ile razy uda mi się ją zdobyć. To był bardzo prosty cel pod wieloma względami.
SuuntoSkiMarch 23 2018
A long talk before a long run: Gary Robbins on his upcoming Barkley Marathons

Długa rozmowa przed długim biegiem: Gary Robbins o nadchodzących maratonach Barkley

Dla prawdziwie konkurencyjnego sportowca każda porażka lub DNF jest trudna. Ale prawdopodobnie niewiele było porażek trudniejszych niż wynik kanadyjskiego ultramaratończyka Gary'ego Robbinsa w maratonach Barkley w 2017 r. Po prawie 60 godzinach wyścigu, pominięty zakręt w ostatnich chwilach sprawił, że zjechał z trasy, gdy zbliżał się do mety. Przekroczył linię mety z niewłaściwego kierunku, kilka sekund po 60-godzinnym limicie czasu. To był jednoznacznie DNF – i prawdopodobnie najbardziej rozdzierający serce DNF w historii DNF. To taki wynik, po którym mniej zdeterminowany biegacz powie „nigdy więcej”. Gary Robbins oczywiście nie jest takim biegaczem i po szybkiej rekonwalescencji – zaledwie kilka miesięcy później przebiegł Nolan’s Fourteens – wrócił na konia Barkleya. Po dramatycznym nieukończeniu wyścigu w zeszłym roku Gary osiągnął punkt nasycenia, mówiąc o wyścigu – nie, serio, nawet nam to powiedział – więc uznaliśmy, że lepiej będzie skupić się na tegorocznym wyścigu. Czytaj dalej, aby dowiedzieć się, jak przebiega jego trening i przygotowanie. Trzeci trening do Maratonu Barkley. Co jest innego? Przez pierwsze dwa lata byłem zdecydowanie na linii startu z fizycznymi i psychicznymi możliwościami, aby ukończyć wyścig. Mój trening był udany. Nie sądzę, aby było coś w moim treningu przez pierwsze kilka lat, co musiałbym zmienić. Ale odkryłem, że skupiając się na tym konkretnym wyścigu przez tak długi czas, który wymagał ode mnie poruszania się po trudnym terenie z prędkością 2 mil na godzinę, stałem się naprawdę wydajny w poruszaniu się z prędkością 2 mil na godzinę – więc nie trenowałem biegowo zbyt wiele przez ostatnie kilka lat. Więc kiedy wróciłem do treningu w listopadzie, skupiłem się na większej ilości treningów biegowych. Wróciłem do tygodni z dystansem 100 mil, zamiast tygodni opartych na przewyższeniu przez kilka miesięcy zimą. Pomogło mi to zwiększyć poziom sprawności. W zeszłym miesiącu skupiłem się na 100% treningu w pionie. Początkowo 20 000 stóp wspinaczki, potem 30 000 stóp, a w zeszłym tygodniu 40 000 stóp wspinaczki. Więc trochę zmieniłem swój trening na początku, aby uzyskać trochę kondycji, której czułem, że mi brakuje. Ale rzeczywisty blok treningowy prowadzący do ostatniego Barkleya działał tak dobrze, że faktycznie rozważam powtórzenie go ponownie. Gotowy do działania od świtu do zmierzchu – a nawet o wiele, wiele dłużej. (©Ian Corless, iancorless.com ) W zeszłym roku wyścig dał ci w kość. Jak zamierzasz sobie z tym poradzić na trasie? Ten wyścig dał mi w kość w obu latach. W zeszłym roku, przebrnięcie przez pełne 60 godzin i pełne pięć okrążeń trasy było nieskończenie trudniejsze niż zrobienie nawet czterech okrążeń. John Kelly wspomniał nawet, że jest tak stroma krzywa zmęczenia, trudności i progu bólu, że nie sposób pojąć, jak o wiele trudniejsze może być zrobienie dodatkowego okrążenia. Wyszedłem z tego jeszcze bardziej poobijany fizycznie i psychicznie. Ale – bardzo dobrze doszedłem do siebie po kopaniu tyłka w 2017 roku. Na tyle dobrze, że zaledwie kilka miesięcy później pojechałem do Kolorado i ukończyłem Nolan 14, czyli 14 kolejnych szczytów o wysokości 14 000 stóp w czasie krótszym niż 60 godzin. To była wielka różnica w 2017 roku – że dobrze się zregenerowałem po wyścigu. W 2016 roku naprawdę się męczyłem przez 6 do 8 miesięcy, ponieważ zrobiłem tak wiele przed wyścigiem w 2016 roku. Przez większą część 10 miesięcy byłem zdrowy, sprawny, biegałem i czułem się dobrze z rzeczami, które przygotowały mnie do wytrzymania tego kopniaka tym razem. Jakieś niestandardowe szkolenia? Nic nietypowego. Zdecydowanie skupiłem się na orienteeringu i treningu krzyżowym z treningiem siłowym, rzeczach, które uważam za duże składniki sukcesu w wyścigu. W takim wyścigu wchodzi w grę duży element siły rdzenia i górnej części ciała – a poruszanie się mądrzej pozwala poruszać się trochę wolniej, ponieważ każdy popełniony błąd oznacza, że ​​musisz poruszać się szybciej, aby go nadrobić. Więc im lepiej radzisz sobie z nawigacją, tym więcej luksusu możesz sobie dać, jeśli chodzi o czas na trasie. Czy czujesz, że jesteś w lepszej formie fizycznej? Mogę być w najlepszej formie, w jakiej kiedykolwiek byłem, wchodząc do któregokolwiek z Barkleyów. Miałem kilka niepowodzeń w treningu – zachorowałem i straciliśmy naszego psa, którego mieliśmy przez 12 lat, co trochę mnie cofnęło emocjonalnie. Ale poza tymi niepowodzeniami czuję, że to jeden z najlepszych bloków treningowych, jakie miałem od wielu, wielu lat. Moja kondycja to odzwierciedla. Jeśli wszystko będzie szło dobrze, mogę pojawić się w Barkley w najlepszej formie, w jakiej byłem. A co z kondycją psychiczną – jak przygotować się psychicznie do takiego odpoczynku? Każdy wyścig długodystansowy dochodzi do punktu, w którym staje się całkowicie niemożliwy, jeśli nie jesteś w pełni zaangażowany psychicznie. W przypadku Barkleya to prawda, ale jest to prawdą znacznie wcześniej. Nie da się ukończyć nawet jednego okrążenia bez wyczerpania psychicznego. Udowodniłem sobie w pierwszych dwóch próbach, że mam mentalne środki, aby to przeczekać. To daje mi poziom komfortu, poza strachem przed nieznanym w pierwszym roku i strachem przed tym, co wiedziałem w drugim roku, czuję, że w tym trzecim roku mam znacznie mniej obaw o to, jak to się potoczy. Już nie mogę się doczekać wyzwania psychicznego, ponieważ jest ono tak wyjątkowe w tym wyścigu. Podczas treningów próbuję naśladować to wyzwanie – nie trenuję z partnerem, ponieważ trzeba stać się samowystarczalnym i nauczyć się, jak się motywować i zmobilizować w trudnych chwilach. Kto jeszcze ma duże szanse na wygraną lub dotarcie do mety? To ciekawe pytanie, ponieważ nie publikują listy startowej. Więc nie wiesz, kto bierze udział w wyścigu, dopóki ta osoba publicznie tego nie ogłosi. Istnieje lista oczekujących, z której wybierają osoby i możesz zobaczyć osoby, które wybierają z listy oczekujących. Jeśli chodzi o pierwsze 40 wybranych osób, wiem tylko o 4-5 osobach, które mogą wziąć udział w wyścigu. Znam kilka osób, które musiały wycofać się z wyścigu z jednego lub drugiego powodu. Należy również pamiętać, że zasady nie zabraniają mówienia o czyichś aspiracjach związanych z Barkleyem, chyba że dana osoba ujawni je publicznie. Mogę więc powiedzieć, że początkowo w wyścigu startowało bardzo wielu biegaczy, a potencjalnie także najwięcej biegaczek, jakie kiedykolwiek widziano, z wieloma uznanymi i niezwykle utalentowanymi biegaczkami. Nadzieją było, że zobaczymy biegaczkę rekreacyjną (3 okrążenia), kobietę na 4. okrążeniu lub nawet ukończymy wszystkie 5 okrążeń w tym roku. Jednak kilka musiało się wycofać z jednego lub drugiego powodu. Mogę wymienić jedno nazwisko, ponieważ wszyscy wiedzą, że bierze udział w wyścigu, ponieważ zakwalifikował się, wygrywając jeden z innych wyścigów organizatora wyścigu Lance'a. To francuski biegacz Guillaume Calmettes . To mój dobry przyjaciel, którego znam od wielu lat. To zagorzały zawodnik i wspaniała osoba, z którą nie mogę się doczekać, aby potencjalnie spędzić trochę czasu podczas wyścigu. Nigdy wcześniej nie był w Frozen Head (miejscu Barkley Marathons), więc jest kompletnym dziewicą. Czy to będzie ostatni Barkley Gary'ego? Twoi fani, a zapewne również Twoja rodzina, pytają: czy Twoje zwycięstwo będzie ostatnim, czy będziesz wracać? Żart, który powiedziałem podczas trasy koncertowej filmu „Where Dreams Go To Die” brzmiał: „Mam nadzieję, że widać, że kocham moją żonę i chcę pozostać z nią w związku małżeńskim”. Więc to już koniec. Naprawdę, mam wiele innych celów, które chciałbym zrealizować, a które odsunęły się na dalszy plan w związku z ukończeniem Barkley. Nie tylko zajęło mi to więcej czasu niż się spodziewałem, ale też bardziej mnie to wyczerpało. Nie mam ochoty być wielokrotnym finiszerem Barkley. Chcę być finiszerem ponad wszystko inne, a kiedy to się stanie, z przyjemnością wrócę do parku, pokręcę się po polu namiotowym i wyśmieję tych, którzy wybiorą się na trasę na weekend. Wiemy, że używasz zegarków Suunto do treningu, ale nie możesz używać zegarka GPS podczas wyścigu. Czy coś zmieniło się w Twoim sprzęcie lub zestawie na 2018 rok? Przez pierwsze dwa lata biegałem w butach Salomon Sense Pro, ponieważ te buty najlepiej do mnie pasowały. Miałem pewne problemy z przyczepnością, ale moje stopy wytrzymały, ponieważ buty najlepiej do mnie pasowały. Naprawdę chciałem bardziej agresywnego bieżnika na butach na ten wyścig. Jesienią 2017 roku pojawił się Sense Ride, założyłem go na stopę i to jest mój wymarzony but do biegania po szlakach. Idealnie pasuje, a bieżnik jest bardzo przyjemny. Jedną z niewielu zmian, jakie wprowadzam w tym roku, jest przejście na obuwie Sense Ride firmy Salomon. Jedyną inną zmianą, o której naprawdę warto wspomnieć, jest to, że przez pierwsze dwa lata słuchałem muzyki tylko na ostatnim okrążeniu, kiedy wiedziałem, że będę biegł sam. Ale kocham muzykę i lubię jej słuchać, kiedy biegnę, robię trudne rzeczy lub brakuje mi motywacji. Przez ostatnie kilka miesięcy rozbudowywałem swoje systemy muzyczne o różne odtwarzacze MP3 i słuchawki Bluetooth. Zamierzam znacznie chętniej korzystać z muzyki w trakcie wyścigu, aby pomóc utrzymać umysł w pozytywnym stanie. Nigdy wcześniej tego nie robiłem i jestem ciekaw, jakie będą tego korzyści. Muzyka pomaga Gary'emu zachować pozytywny stan umysłu. Świetnie – a co znajduje się na Twojej playliście, która pomaga przetrwać Barkley 2018? Old school Beastie Boys jest gdzieś tam na szczycie mojej listy. Na pewno trochę Tragically Hip. Będzie tam trochę Rage Against the Machine i Audioslave. Lubię dobrą playlistę z lat 90. – kiedy włącza się George Michael „Freedom”, z jakiegoś powodu mój krok przyspiesza. Prawdopodobnie coś Becka. „Where Dreams Go To Die” było wszędzie w społeczności ultramaratonów. Jak przeżywasz na nowo jedno z najtrudniejszych wyzwań życiowych? Sam film obejrzałem jednak po raz pierwszy dopiero dwa dni przed pierwszym pokazem. Nie zdawałem sobie sprawy, jak głęboko zakorzenione było to przerażenie. Przed wyjazdem na trasę wierzyłem, że obejrzę go dwa lub trzy razy, zracjonalizuję i będzie dobrze. Ale tak nie było. Nigdy nie osiągnąłem momentu, w którym mogłem go obejrzeć bez zdenerwowania. Z perspektywy czasu, patrząc na tę trasę filmową, było to tak niesamowicie wyjątkowe i szczególne doświadczenie, za które jestem bardzo wdzięczny. To było ogromne zobowiązanie, dziesiątki tysięcy dolarów, i podjęliśmy naprawdę skalkulowane ryzyko, wierząc, że się uda. I tak się stało. Samo doświadczenie było wyjątkowe i zrobiłbym to dziesięć razy na dziesięć. Im dalej wchodziliśmy w pokazy, tym bardziej byliśmy pozbawieni snu, co pozostawiało nas bardziej roztrzęsionymi emocjonalnie. Były naprawdę ciężkie noce, kiedy robiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby nie zdenerwować się po raz siódmy. To było nieoczekiwane. Dało mi to cenny wgląd w to, przez co przeszła moja rodzina na obozie, gdy byłem na kursie. To bardziej niż cokolwiek innego dało mi więcej paliwa, aby wiedzieć, że wszyscy jesteśmy w tym jako rodzina. Są tak zaangażowani w każdą chwilę tego wyścigu ze mną. To nie tylko ja tam jestem. To ja, moja żona i moje dziecko próbujemy to zrobić. Bądźcie czujni, aby uzyskać dalszy raport po trzecim (i miejmy nadzieję ostatnim!) Barkley Marathons Gary'ego. W międzyczasie możecie obejrzeć Where Dreams Go To Die tutaj . Obraz główny © Ian Corless, iancorless.com
SuuntoRunMarch 20 2018
Der Lange Weg is absolute insanity

Der Lange Weg to absolutne szaleństwo

Obecnie na świecie odbywa się kilka interesujących FKT. Być może słyszałeś o epickim przejeździe Ryana Sandesa przez Himalaje – ale być może nie słyszałeś o Red Bull Der Lange Weg . W razie gdybyś nie mówił po niemiecku, przetłumaczymy to dla ciebie: długa droga. Długa droga przez co? Alpy – z Wiednia do Nicei. Ponad 2000 kilometrów i 80 000 metrów wysokości. Ile czasu na to potrzeba? 40 dni. Choć mają nadzieję spędzić większość czasu na nartach, będą też poruszać się pieszo, wspinając się po technicznym terenie i robiąc wszystko, co konieczne, aby ich przejście odbyło się za pomocą napędu ludzkiego. Der Lange Weg rozpoczyna się w sobotę, 17 marca. (©Sandra Birklbauer, Pula treści Red Bull) Jeśli myślisz, że to brzmi absolutnie brutalnie, masz rację – część trasy obejmuje dni z prawie 4000 wspinaczek i ponad 80 km poziomej podróży, a sportowcy docierają na szczyty Alp – w tym Dachstein, Grossglockner, Piz Palü, Mt Blanc i kilka innych słynnych szczytów. Bez odpoczynku. Bez przerw. Przynajmniej nie muszą obozować. (To… zakładając, że dotrą do schroniska. Jeśli nie dotrą do schroniska przed zmrokiem? Cóż… zgadujemy, że idą dalej.) Siedmioosobowa załoga obejmuje czterech sportowców Suunto – Marka i Janelle Smiley ze Stanów Zjednoczonych, Philipa Reitera z Niemiec i Nurię Picas z Hiszpanii – każdy z nich to niezwykle utalentowany sportowiec na swój sposób. Oryginalna ekipa, która w 1971 r. przejechała na nartach z Wiednia do Nicei. (©Klaus Hoi, Red Bull Content Pool) Być może najciekawsza przed rozpoczęciem wyzwania jest historia tych, którzy byli przed nimi – prawie 50 lat temu, austriacki zespół czterech osób wyruszył na tę przygodę, mając wielkie wątpliwości, czy uda im się ją ukończyć. Podczas gdy Robert Kittl , Klaus Hoi , Hansjoerg Farbmacher i Hans Mariacher używali najnowocześniejszego sprzętu narciarskiego swoich czasów, to jest to dalekie od tego, co jest pod nogami dzisiaj – nie wspominając o postępie w odzieży wierzchniej, warstwowaniu i oczywiście gadżetach, które pomagają nam nawigować. Przygoda była dobrze udokumentowana jak na swoje czasy, a Red Bull udostępnił kilka zdjęć, które możesz zobaczyć tutaj. Niezwykle imponujące rzeczy! Zaplanowana trasa Red Bull Der Lange Weg będzie miała wiele trudnych dni – ale niektóre są o wiele dłuższe, trudniejsze i wyższe niż inne. Wybraliśmy dla Ciebie kilka najważniejszych momentów. Grossglocker Po 5 dniach 2000+ metrów wysokości w samym pierwszym tygodniu, jednym z pierwszych dużych dni będzie szczyt Austrii – Grossglockner. Będą musieli wspiąć się na wysokość 3600 m na odcinku 38 km, osiągając wysokość 3454 – co oznacza, że ​​powietrze zacznie się rozrzedzać. Diabelskie 19. dnia spędzą 12 godzin w butach narciarskich, pokonując 3300 hm i 55 kilometrów. Dwa dni później pokonają 71 km w ciągu jednego dnia. Ostatni wybuch: Casteldelfino do Entraque Zaledwie dwa dni przed metą czeka nas ostatni wielki wysiłek: 3276 metrów przewyższenia i 81 kilometrów oraz 15 godzin marszu. 1917 kilometrów, 85 000 metrów wysokości Podane tu łączne liczby są czysto teoretyczne – pokonanie prawie dwóch tysięcy kilometrów i zdobycie szacowanych 85 000 metrów wysokości zajmie im około 420 godzin (a zakładamy, że tu i ówdzie będzie ich znacznie więcej). To tak, jakby wejść na Mount Everest z poziomu morza 9,5 raza – w górę i w dół, dzień po dniu, przez 40 dni z rzędu. Brzmi świetnie? Zdecydowanie tak jest. Czy dobiegną? Nawet sami sportowcy nie mogą być pewni – zła pogoda, kontuzje, problemy ze sprzętem mogą w każdej chwili położyć kres tej przygodzie. Dowiedz się, co Mark Smiley spakował na ten epicki skitour! Dowiedz się więcej o Red Bull Der Lange Weg
SuuntoSkiMarch 15 2018
Who climbs the most? Suunto World Vertical Week 2018 big data is here

Kto wspina się najwięcej? Duże dane Suunto World Vertical Week 2018 są już tutaj

Trzeci coroczny Suunto World Vertical Week dobiegł końca, a wyniki nie przyniosły wielkich niespodzianek: ten sam kraj nadal prowadzi w rankingu krajów, a ta sama aktywność nadal ma najwyższą średnią wspinaczkę. Jednak w szczegółach aktywności pojawiło się kilka interesujących niespodzianek! KTÓRY KRAJ JEST NAJWIĘCEJ WSPINACZEK? Tutaj nie ma wielkich niespodzianek. Austriacy znów zajęli pierwsze miejsce z wyraźną przewagą: średnio wspięli się o prawie sto metrów wyżej niż jakikolwiek inny naród. Gratulacje! Bardzo silna okazała się również Szwajcaria, która co roku plasuje się w pierwszej trójce rankingu World Vertical Week. Ogólnie rzecz biorąc, w pierwszej czwórce dominowali ludzie mieszkający w krajach z Alpami. Popularność skitouringu, po raz kolejny aktywności o największym średnim podejściu, z pewnością przyczynia się do rankingu tych krajów. Który kraj oferuje najwięcej wspinaczek? (średnie wspinaczki na aktywność, 20 najlepszych krajów) Austria 472 m Szwajcaria 375 m Włochy 360 m Słowenia 338 m Słowacja 281 m Hiszpania 263 m Norwegia 255 m Francja 250 m Portugalia 229 m Niemcy 222 m Czechy 210 m Meksyk 189 m Republika Południowej Afryki 177 m Singapur 176 m Kanada 170 m Nowa Zelandia 169 m Stany Zjednoczone 167 m Węgry 161 m Republika Korei 151 m Szwecja 150 m ALE CO Z RÓŻNYMI AKTYWNOŚCIAMI? KTO WSPINA SIĘ NAJWIĘCEJ? Śledziliśmy wszystkie sporty na świeżym powietrzu, w których siła ludzka jest najważniejsza, i przyjrzeliśmy się bliżej ośmiu z nich: bieganiu, bieganiu po szlakach, trekkingowi, alpinizmowi, kolarstwu, kolarstwu górskiemu, skitouringowi i narciarstwu biegowemu. Szczególne podziękowania należą się Japonii i Włochom: oba znalazły się na szczycie w dwóch różnych rankingach aktywności. Włochom udało się nawet uzyskać sześć pierwszych miejsc w pierwszej piątce z ośmiu możliwych. Narciarze również w tym roku wyprzedzili innych, osiągając najwyższą średnią wysokość na aktywność (867 m). Również numer dwa, alpinizm ze średnią wysokością 688 m, utrzymał swoje miejsce. Biegi terenowe (380 m) obroniły trzecie miejsce, mimo że biegacze terenowi nie osiągnęli w tym roku granicy 400 metrów. Aby utrzymać równe szanse, porównywaliśmy tylko średnie. Skumulowana liczba metrów wspinaczki na kraj lub aktywność nie miałaby sensu, ponieważ populacja i liczba członków Suunto różni się w zależności od kraju. NIE POTRZEBUJESZ GÓR W DOMU, BY CIESZYĆ SIĘ WIELKIMI WZNIESIENIAMI   Największą niespodzianką tego roku był zwycięzca w kategorii skitouringu: narciarze z Holandii pokonali największe średnie podejścia! Wygląda na to, że nie potrzebujesz gór, aby cieszyć się dużymi podejściami. Najwyższy punkt ich kraju wznosi się zaledwie na 322 metry. Jednak trudno uwierzyć, że Holendrzy zebraliby wszystkie te vert w domu. Jednym z wyjaśnień ich sukcesu jest to, że tak naprawdę nie odbyli touru w domu, ale głównie podróżowali na wakacje do większych wzniesień i mieli czas, aby naprawdę nagrać trochę vert. To samo musi częściowo dotyczyć Wielkiej Brytanii, która zajęła drugie miejsce w rankingu skitouringu. Kraje takie jak Szwajcaria, Austria, Włochy i Francja miały dziesiątki razy więcej aktywności skitouringowych w ciągu tygodnia niż Holandia czy Brytyjczycy, ale ich średnie były nadal niższe. Wygląda na to, że trudno jest pokonać kogoś, kto cieszy się wakacjami, nawet jeśli masz góry na podwórku. Więcej patroli o świcie i wycieczek z czołówkami będzie potrzebnych miejscowym, jeśli chcą pokonać swoich gości w przyszłym roku! Ta analiza nie ma na celu umniejszania Holendrom i Brytyjczykom. Wydaje się, że w obu krajach istnieje aktywna społeczność skitouringowa, która wie, że trzeba wyjść w czasie World Vertical Week! Dobra robota! Skitouring (średnio 867 m) Holandia 1160 m Wielka Brytania 1130 m Szwajcaria 996 m Hiszpania 953 m Włochy 951 m JAPOŃCZYCY NA SZCZYCIE W GÓRSKICH WĘDRÓWKACH Japońscy alpiniści zanotowali najwyższe średnie wejścia podczas tygodniowego wydarzenia. Dodali około 150 metrów do swojej średniej z zeszłego roku i awansowali z piątego na pierwsze miejsce. Dobra robota! Wspinaczka górska (średnio 688 m) Japonia 846 m Szwajcaria 799 m Włochy 765 m Austria 746 m Francja 743 m AZJA ZDOMINOWAŁA TRAIL BIEG PODCZAS ŚWIATOWEGO TYGODNIA PIONOWEGO Co roku było jasne, że Azja jest silna w biegach górskich i ten sam trend utrzymuje się również tym razem: korona za najbardziej przeciętne podejście w biegach górskich trafia do Japonii! To dobry wynik, biorąc pod uwagę, że Japończycy byli również numerem jeden w alpinizmie. Najlepsze miejsca w alpinizmie i biegach górskich, aktywności z drugą i trzecią największą średnią liczbą podejść, są doskonałym dowodem na to, że Japończycy są naprawdę mocni w biegach pod górę. Zima w górzystych regionach Europy i Ameryki Północnej może ograniczać liczbę podejść podczas biegów terenowych, ale mimo to japońscy i chińscy biegacze byli bardzo silni. Bieganie po szlakach (średnio 380 m) Japonia 731 m Chiny 653 m Portugalia 547 m Włochy 523 m Hiszpania 508 m Kolarstwo górskie (średnio 323 m) Włochy 482 m Hiszpania 479 m Republika Południowej Afryki 382 m Nowa Zelandia 378 m Brazylia 377 m Trekking (średnio 315 m) Włochy 436 m Austria 426 m Francja 357 m Hiszpania 354 m Stany Zjednoczone 246 m Jazda na rowerze (średnio 214 m) Hiszpania 411 m Włochy 363 m Republika Południowej Afryki 328 m Francja 301 m Austria 264 m Biegi narciarskie (średnio 199 m) Czechy 374 m Francja 316 m Norwegia 259 m Austria 219 m Szwecja 213 m Bieganie (średnio 103 m) Słowenia 192 m Norwegia 151 m Szwajcaria 146 m Chorwacja 142 m Portugalia 139 m PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: TRZY INSPIRUJĄCE HISTORIE Z SUUNTO WORLD VERTICAL WEEK
SuuntoClimb,SuuntoRide,SuuntoRun,SuuntoSkiMarch 11 2018