Jest cienka granica między triumfem a katastrofą, jak przekonał się Kilian Jornet w ten weekend podczas otwierającego wyścigu Pucharu Świata w narciarstwie wysokogórskim w Puy Saint Vincent we Francji. W pierwszym wyścigu zboczył z trasy i został zdyskwalifikowany, mimo że zajął trzecie miejsce. Ale w niedzielnym wyścigu pionowym nie było żadnych błędów i wrócił do domu jako pierwszy, zapewniając sobie zwycięstwo.
„Jestem zadowolony z wyniku [pionowego]” – powiedział Kilian. „Moje odczucia były dobre. Na początku Tony Palzer i ja wyszliśmy na prowadzenie, a w połowie wyścigu udało mi się od niego odskoczyć i w końcu odnieść zwycięstwo. Po błędzie na torze w wyścigu indywidualnym nie mogę ocenić weekendu pozytywnie, ale jestem bardzo zadowolony z występu zespołu”.
Zdjęcie archiwalne ©Biuro prasowe ISMF
Puchar Świata trwa, a kolejnym przystankiem będzie weekend 24-25 stycznia w Andorze, gdzie odbędą się wyścigi indywidualne i pionowe. Celem Jornet będzie „być jak najwyżej” w obu konkurencjach.
Wcześniej ambasador Suunto mówił o swoim rozczarowaniu po tym, co wydarzyło się w sobotę. „Szkoda, że tak się stało. Czułem się w formie przez cały wyścig, ale na ostatnim zjeździe pomyliłem się w części, która nie była oznaczona, i dlatego zostałem zdyskwalifikowany. Teraz będę musiał ciężko walczyć we wszystkich wyścigach, aby móc spróbować uzyskać dobrą pozycję w klasyfikacji generalnej”.
Jeśli jest ktoś, kto potrafi to zrobić, to jest to Kilian Jornet!
Główne zdjęcie z pliku: ©ISMF Press Office