W drugiej części serii o nurkowaniu w jaskiniach arktycznych przyjrzymy się jaskini Litjåga w regionie Nordland w Norwegii.
Silny wiatr wieje nad otwartym płaskowyżem. Szczyty White Mountain na horyzoncie znikają w szarym niebie. Wydaje się, że jest tak wiele wzgórz, że zastanawiam się, czy wszystkie mają nazwy. Droga wyżłobiła głęboki ślad w śniegu. Wiatr robi wszystko, co może, aby wypełnić ślad, wymazać naszą wąską ścieżkę z krajobrazu.
Ten spektakularny krajobraz należy do Gór Skandynawskich, pasma górskiego, które powstało około 400 milionów lat temu, kiedy Grenlandia zderzyła się ze Skandynawią. To gwałtowne zderzenie stworzyło ogromne pasmo górskie, wyższe niż obecne Himalaje. Nazywane Górami Kaledonidzkimi (Caledonide to łacińska nazwa Szkocji), pasmo rozciągało się od Szkocji do wysp Svalbardu. Widzimy pozostałości wnętrz tych ogromnych gór. Erozja je zniszczyła, a wiele epok lodowcowych wyrzeźbiło doliny. Wewnątrz tych wzgórz znajdują się ogromne złoża wapienia, utworzone przez bogate w kalcyt dno morskie, które zostało wypchnięte w górę przez przesuwające się masy lądowe w góry. W trakcie tego procesu wapień przekształcił się w warstwy marmuru, tworząc sprzyjające warunki do powstawania jaskiń. Na przestrzeni lat woda wyżłobiła sobie drogę przez kamień, tworząc wypełnione wodą tunele, które wkrótce będziemy eksplorować.
Gdy zapada noc, schodzimy z płaskowyżu i wkraczamy w gęsty las arktycznych świerków. Wita nas znajomy krajobraz doliny Plura. Nasz samochód powoli toczy się po oblodzonej drodze, ślizgając się na każdym ciasnym zakręcie wąskiej drogi. Przejeżdżamy przez rzekę Plura, która bierze początek w pobliskim Kallvatnet, ogromnym zbiorniku wodnym 564 metrów nad poziomem morza. Jedziemy drogą biegnącą wzdłuż doliny. Ostatni dom w kolejce jest naszym celem. To Jordbru, rodzinna farma Traelnes.
Zatrzymujemy się obok spektakularnej jaskini Plura, ale tym razem nie po to tu jesteśmy. Naszym celem jest eksploracja Litjågi, próba odkrycia sekretów niezbadanej części jaskini. W tym regionie Rana, tuż na południe od koła podbiegunowego, znajduje się około 200 znanych jaskiń. Łącznie w całej Norwegii wpisano na listę około 2 000 jaskiń. Większość z nich nie nadaje się do nurkowania, ponieważ są albo suche, albo zbyt małe, albo zbyt odległe.
W porównaniu do tuneli jaskini Plura, Litjåga jest niższa i węższa, ale nadal można w niej nurkować ze sprzętem zamontowanym na plecach. Norweskie eksploracje przed nami prowadziły linę do trzeciego zbiornika, w sumie około 1,4 kilometra od wejścia. To właśnie tam nasi wiodący nurkowie Sami Paakkarinen i Kai Känkänen zamierzają kontynuować dalej.
Dzień 1
Świt jest szary. Szczyty wzgórz wyznaczają horyzont. Wiatr wieje w górę doliny; przypominając, jak może być, gdy pogoda się psuje. O tej porze roku jest często znacznie chłodniej; na szczęście temperatura jest bliższa zera stopni Celsjusza. Chociaż temperatura wody jest zawsze taka sama, operacje na powierzchni są znacznie bardziej wymagające w przenikliwym zimnie, zamarzając sprzęt do nurkowania i aparaty.
Składamy nasz sprzęt i dokonujemy ostatnich poprawek. Spędzimy ponad dziesięć godzin w jaskini. Oznacza to, że musimy spakować jedzenie, ubrania i światła do suchych tub. Tuby muszą być starannie wyważone, aby były neutralnie wyporne. Przeciąganie tub po podłodze lub suficie jaskini nie wchodzi w grę.
W końcu samochody są spakowane i ruszamy w drogę. Litjåga znajduje się przy Route 6, autostradzie z Mo I Rana do Bodø, na południe od spektakularnego Parku Narodowego Saltfjellet-Svartisen. Autostrada przypomina zjazdowy tor łyżwiarski, ponieważ pokrywający ją śnieg stopniał poprzedniego dnia i zamarzł ponownie w nocy.
Skutery śnieżne to środek transportu sprzętu do źródła Litjåga w zimie. Śnieg płata swoje figle, gdy Sami i Veli ciągną ciężkie sanie po białych brzegach.
Torsten Traelnes , właściciel farmy Plura, uprzejmie pożyczył nam swój skuter śnieżny. Został on zapakowany na tył jego starego pickupa i przywieziony na miejsce, gotowy do akcji. Skuterem śnieżnym możemy przetransportować sprzęt przez ostatnie pół kilometra śniegu sięgającego pasa od autostrady do wejścia do jaskini. Chociaż temperatura jest dość wysoka, biorąc pod uwagę porę roku, wiatry wiejące w górach sprawiają, że powietrze jest przenikliwie zimne.
Poziom wody w źródle Litjåga jest niski, więc wita nas spokojny basen. Woda stale płynie, zasilając kręty strumień. Zajmuje nam kilka godzin, aby opuścić skutery, butle i rebreathery ze stromych, zaśnieżonych brzegów źródła.
Sami przed nurkowaniem dokonuje kontroli butli, rebreatherów, suchych rurek, skuterów i kamer.
Przywieźliśmy mnóstwo aparatów, aby udokumentować wydarzenie. Thomas Broumand steruje brzęczącym quadrocopterem nad naszymi głowami, podczas gdy my zakładamy nasz sprzęt. Brzmi jak rój komarów, przypominając nam lato. Potrzeba trochę czasu, aby przyzwyczaić się do helikoptera i nie gapić się na niego cały czas. Janne niesie kamerę podwodną, a wszyscy inni są wyposażeni w lampę wideo.
Poziom wody w źródle Litjåga jest niski, więc wita nas spokojny basen. Eksploracja zaczyna się tutaj.
Nasz plan jest prosty. Mamy trzy dni nurkowe na projekt. Pierwsze nurkowanie jest poświęcone przeniesieniu zbiorników i suchych rur przez studzienkę numer jeden i przeniesieniu ich nad suchą sekcją do studzienki numer dwa. Litjåga to stosunkowo płytka jaskinia, której głębokość nigdy nie przekracza 22 metrów. Ułatwia nam to sprawę, ponieważ nie musimy zabierać do jaskini gazów głębinowych. Ponadto objętość gazu ratunkowego jest dość mała. Schodzenie na głębokość oznacza wykładniczy wzrost wymaganej objętości obiegu otwartego, a nie tylko liczby wymaganych mieszanek gazowych.
Veli Elomaa i Jenni Westerlund schodzą najpierw do krystalicznie czystych wód, znikając w kamienistej studni prowadzącej w dół i pod wzgórze. Janne i Ifollow przedzierają się przez wąskie przejście na początku jaskini. Ledwo udaje nam się przecisnąć przez ograniczenia dzięki naszym rebreatherom JJ. Warstwowe kamienie tworzą ostre półki wystające z sufitu i podłogi. W rezultacie skafander Janne'a przecieka, przez co natychmiast robi mu się zimno. Na szczęście planujemy zabrać sprzęt tylko na jeden dzień. W przeciwnym razie musielibyśmy zawrócić i naprawić przeciek przed kontynuowaniem. Czekamy, aż Kai i Sami pójdą za nimi, aby nagrać kilka dobrych ujęć, jak przeciskają się przez wąską część.
Czas iść. Minie jeszcze 12 godzin, zanim znów zobaczymy headpool.
Po zniesieniu ograniczeń jaskinia nieco się otwiera. Światła wideo ukazują kolorową jaskinię, zbudowaną z różnych kształtów wapienia. Maksymalna głębokość studzienki wynosi 22 metry, a długość studzienki to blisko 500 metrów. Niski sufit wymaga ostrożnej jazdy skuterem, szczególnie podczas ciągnięcia za sobą metrowych suchych rur. Jaskinia wkrótce płata nam kolejnego figla. Skuter Samiego zaczepia się o gruz. Jedno z łopatek śmigła pęka. Na szczęście jest to nurkowanie przygotowawcze z dużą ilością czasu i krótkim dystansem, więc po prostu kontynuujemy bez skutera i później wyjmujemy go z powrotem na powierzchnię w celu naprawy.
Pierwszy zbiornik ma kilka ograniczeń i przyciągających wzrok formacji marmurowych. Warstwowy kamień tworzy ostre półki wystające z sufitu i podłogi. Maksymalna głębokość zbiornika pierwszego wynosi 22 metry, a długość zbiornika wynosi blisko 500 metrów. Niski sufit wymaga ostrożnego poruszania się na hulajnodze, szczególnie podczas ciągnięcia za sobą metrowych suchych rur.
Wynurzenie się w suchej komorze daje nam natychmiastowy obraz nadchodzących wyzwań. Przejście jest tak niskie, że przeciągnięcie rebreathera będzie oznaczało czołganie się po dnie, twarzą w mulistej wodzie. Pozostawiamy rebreathery w oczekiwaniu i przeciągamy butle ratunkowe przez ograniczenie. Po pewnym czołganiu wchodzimy do 250-metrowej suchej sekcji, która została oczyszczona przez rwące wody, pozostawiając po sobie wypolerowaną podłogę z marmuru i sporadyczne ławice piasku. Części suchej jaskini wymagają czołgania się lub klękania, co sprawia, że 40-kilogramowa sucha rura jest mniej przyjazna niż w wodzie.
Zespół wynurza się w pierwszej komorze powietrznej. Stąd rozpoczyna się ciężkie przenoszenie sprzętu do drugiej komory, z ponad 250 metrami czołgania się i brodzenia.
Chociaż pokonujemy tylko kilka suchych rur i etapów na suchej sekcji, jedno z głównych wyzwań Litjåga jest oczywiste. Podczas pracy w naszych suchych skafandrach szybko zaczynamy się pocić. Nasza gruba bielizna pogarsza sytuację. Kiedy wracam do zimnej wody, od razu czuję problem. Nurkowanie w czterostopniowej wodzie, będąc mokrym, nie jest najprzyjemniejszym uczuciem. Używamy podgrzewanych kamizelek, aby utrzymać ciepło górnej części tułowia, ale nie rekompensuje to w pełni utraty ciepła spowodowanej przez mokre ubranie.
Wypływamy na powierzchnię po trzech godzinach pod ziemią. Zabraliśmy ze sobą ciężki sprzęt, który pomaga nam poruszać się szybko i lekko podczas nurkowania z pchaniem. Czas na odpoczynek na farmie.
Dzień 2
Celem naszego projektu jest przedłużenie linii położonej wewnątrz jaskini i sporządzenie szczegółowej dokumentacji jaskini. W tym celu wykorzystujemy tradycyjne metody pomiaru położonej linii i kierunków, ale także zupełnie nową technologię. Sami nosi podwodny tablet zawierający oprogramowanie do wykonywania precyzyjnych pomiarów pod wodą. Mamy również wiele kamer GoPro i innych nie tylko do robienia zdjęć i nagrywania filmów, ale także do robienia zdjęć do fotogrametrii. Ta nowa technologia pozwala nam renderować wspomagany komputerowo model 3D jaskini na podstawie materiału wideo i kilku pomiarów. Wszystkie te gadżety nie zawsze ułatwiają sprawę. Mamy opóźnienie, ponieważ odległe położenie w dolinie Plura blokuje połączenie komórkowe wymagane do aktualizacji oprogramowania pomiarowego tabletu, o czym zapomnieliśmy wcześniej.
Kai i Sami omawiają plan eksploracji źródła Litjåga.
Kai i Sami są wyznaczonymi nurkami typu push dive. Plan zakłada szybkie nurkowanie przez zbiorniki jeden i dwa z całym zespołem i przeniesienie sprzętu na początek zbiornika trzeciego. Kai i Sami idą pierwsi, aby mieć wystarczająco dużo czasu na regenerację przed wykonaniem nurkowania typu push dive w zbiorniku trzecim. My dołączamy do nich kilka minut później.
Nurkowanie przebiega gładko i wszystko działa dobrze. Wkrótce wynurzamy się na drugim końcu studzienki. Pierwszym zadaniem jest przeczołganie się przez ograniczenie, twarzą w wodzie i rebreatherem na plecach, próbując znaleźć wystarczająco dużo miejsca, aby się przecisnąć. Wszyscy ciężko dyszą i przeklinają, gdy ich łokcie i kolana uderzają w skały. Próbuję jakoś osłonić mój suchy skafander z kevlaru. Gdyby w tym momencie w skafandrze zrobiła się dziura, musiałbym zawrócić. Przeniesienie sprzętu przez suchą sekcję i przygotowanie się do drugiego etapu zajmuje około godziny.
W studzience numer dwa przejście staje się węższe. Wyporność suchych rur wydaje się być nieoptymalna, co powoduje wzburzenie mułu z dna. Widoczność spada, a my trzymamy się blisko liny.
Po pierwszym zbiorniku wchodzimy do 250-metrowej suchej sekcji, która została oczyszczona przez rwące wody, pozostawiając po sobie wypolerowaną podłogę z marmuru i sporadyczne ławice piasku. Części suchej jaskini wymagają czołgania się lub klękania, co sprawia, że 40-kilogramowa sucha rura jest mniej przyjazna niż w wodzie.
Wynurzamy się i spotykamy nurków prowadzących w suchej sekcji między studzienkami numer dwa i trzy zgodnie z planem. Już teraz wytyczają trasy do przenoszenia sprzętu do studzienki numer trzy. Sucha sekcja po studzience numer jeden była stosunkowo łatwa do przenoszenia, z dużą ilością miejsca nad głową i stosunkowo płaskim dnem. Tylko na początku i na końcu suchej jaskini sufit zmuszał nas do czołgania się lub klękania. To drugie suche przejście to zupełnie inna historia. Jego strome ściany i wąskie przejścia zmuszają nas do powolnego i ostrożnego poruszania się wzdłuż 350 metrów suchej jaskini.
Są dwie drogi do wyboru. Dolna droga oznacza albo mokre stopy, albo spocenie się w suchym skafandrze. Górna droga prowadzi przez zdradliwe skoki, z 3-4 metrami do kamienistego dna. Niesienie pojedynczego stopnia wydaje się ciężkie, a trzeba pokonać wiele przejść, zanim sprzęt będzie gotowy do nurkowania w studzience numer trzy. Kamienie wyglądają na solidne, ale takie nie są. Przechodząc przez jedną z przepaści, warstwa skał nagle odrywa się spod mojego uścisku. Kołysząc się mocno na bok, uderzam w ścianę, obserwując, jak duży płaski kamień uderza o dno z grzmiącym hukiem. Trzymając się skały, zdaję sobie sprawę, że złamana noga tak daleko w środku nie byłaby dobrym pomysłem. Wydostanie się przez wszystkie ograniczenia byłoby niebezpiecznym przedsięwzięciem, będąc poważnie rannym.
Czas na lunch. Ciepłe jedzenie, aby rozgrzać drużynę.
W końcu wszystko przenosimy do zbiornika numer trzy. Jest pora lunchu. Veli przyniósł palnik gazowy, który serdecznie witamy. Gorąca zupa i posiłki z suszonych składników są niesamowicie dobre, ponieważ wilgoć, zimno i praca zaczynają zbierać swoje fizyczne i psychiczne żniwo. Wkrótce Sami i Kai są gotowi na nurkowanie z wypychaniem. Stojąc na wąskim pasie piasku, pomagamy im się uzbroić i życzymy powodzenia, gdy znikają w ciemnościach. Nie mamy pojęcia, jak długo będziemy musieli czekać. Wszystko zależy od tego, jak długo potrwa nurkowalna jaskinia. Wracamy na kemping. Nie pozostaje nic innego, jak czekać.
Po około 90 minutach wracamy do zbiornika ściekowego numer trzy od kempingu, gdy słyszymy hałasy. Kai i Sami są na górze. Albo nie oddalili się zbyt daleko od końca linii, albo mieli jakieś problemy. Jak się wkrótce okazuje, położyli nową linię, ale wkrótce natrafili na nieprzejezdne przejście.
Na końcu linii jaskinia ciągnie się dwoma różnymi trasami, obie niemożliwe do przejścia dla nurków z rebreatherem. Dolny korytarz kończy się wąskim przejściem, któremu towarzyszy przesuwające się żwirowe zbocze. Przejście przez nie oznaczałoby zakopanie się głową w stercie żwiru na głębokości 70 metrów. Bycie do góry nogami w przesuwającej się ścianie piasku nie jest zbyt kuszącą opcją. Górny korytarz jest tak wąski, że nie ma możliwości przejścia przez niego w sprzęcie zamontowanym na plecach.
Kai i Sami nie mieli innego wyjścia, jak tylko odwrócić nurkowanie. Udało im się położyć tylko 40 metrów nowej liny, zwiększając długość 3. liny do nieco ponad 200 metrów i do prawie 1,5 kilometra w sumie. W pewnym sensie nurkowanie było sukcesem, ponieważ zostało przeprowadzone tak daleko, jak to było możliwe. Oczywistym rozczarowaniem było to, że nie było więcej przejść jaskiniowych.
Sami przygotowuje narzędzia pomiarowe i mapujące.
Czy linia mogłaby być kontynuowana pewnego dnia? Może z bocznym sprzętem i kilkoma poważnymi narzędziami, aby poradzić sobie z ograniczeniem. Ale ponieważ jaskinia stawała się już tak bardzo węższa, jest szansa, że przejście do nurkowania nie będzie się ciągnęło zbyt daleko. Czas pokaże, czy to naprawdę pozostanie końcem linii. W każdym razie wyzwanie kontynuowania jest ogromne ze względu na odległe położenie i głębokość.
Jest pewne poczucie spełnienia. Cel został osiągnięty. Ale co bolesne, dotarliśmy tylko do połowy i wciąż musimy się wydostać. Czekają nas jeszcze godziny ciężkiej pracy. Kiedy Sami i Kai odpoczną wystarczająco, ruszamy w drogę powrotną. Ubieranie się w drobny piasek jest wyzwaniem. Piasek zdaje się wdzierać wszędzie, powodując przeciekanie pierścieni uszczelniających i niepokojąco grzechoczące zamki błyskawiczne kombinezonów. Płytkie i piaszczyste wejście do drugiego suchego przejścia oznacza, że woda jest cała zamulona w dół rzeki, ponieważ z trudem wydostaliśmy się z wody i wróciliśmy do niej. Okazuje się, że tak jest dokładnie. Ciągnę za sobą suchą dętkę, szybko zdając sobie sprawę, że coś poszło nie tak podczas ponownego pakowania dętki. Jest pionowa zamiast poziomej, przez co poruszanie się w małym tunelu jest powolne. Przeciskam się przez zerową widoczność, czując się już wyczerpany. W końcu docieram do brzegu i wychodzę z wody. Trzeba naprawić równowagę suchej dętki. Jakby to nie było wystarczająco trudne, zdaję sobie sprawę, że mój kombinezon przecieka. Mimo że otwory są wielkości igły, jak się później okazało, dostało się do nich tyle wody, że mogłam się zamoczyć.
Próbuję wymyślić najlepszą strategię, aby przejść przez suchy korytarz ze wszystkimi zbiornikami i rurami. Przynajmniej nie muszę się martwić o pocenie, ponieważ jestem już całkowicie mokry. Nurkowanie nie będzie zabawne. Będę musiał to po prostu znieść, to wszystko. Pierwszym zadaniem jest przesunięcie rebreatherów. Noszenie ich jest poza tym w porządku, ale ostatnie ograniczenie, po raz kolejny, oznacza czołganie się twarzą w dół w wodzie, przeciskając się między skałami z jednostką z tyłu. Kiedy docieram na drugą stronę ograniczenia, ciężko oddycham i czuję się całkowicie pozbawiony energii.
Rozmawiamy krótko. Sprzęt można zostawić na następny dzień lub od razu go wyciągnąć. Postanawiamy zabrać wszystko od razu, decyzja, której wkrótce żałuję. Przerwy w pracy stają się coraz krótsze. W miarę jak siły maleją, coraz trudniej jest znaleźć dobry krok w rwącej wodzie, nie wspominając o wspinaniu się na głazy zaśmiecające przejście. Ciągle myślę o następnym dniu. Jeśli uda mi się to wszystko wynieść, nie będę musiał wracać. To daje mi akurat tyle siły, żeby wyciągnąć ostatnie cylindry z miski olejowej numer dwa.
Znajduję suchą parę rękawiczek w suchej rurce. Wiem, że nie pomogą na długo, ale czuję się jak w niebie, dopóki nie zanurzę się ponownie. Natychmiast czuję, jak zimna woda zaczyna przedostawać się do moich palców i stopniowo je znieczula, aż stają się niemal bezużyteczne.
Po przeniesieniu sprzętu nurkowego przez drugą suchą komorę, Sami i Kai są gotowi na nurkowanie z wypychaniem. Stojąc na wąskim pasie piasku, pomagamy im się wyposażyć i życzymy powodzenia, gdy znikają w ciemnościach. Czas zobaczyć, jak daleko sięga jaskinia, w której można nurkować.
Chociaż nurkowanie trwa tylko pół godziny, wydaje się, że to godziny. Moje ręce są niezdarne. Moje myślenie jest powolne i muszę się koncentrować na każdym małym zadaniu. Za każdym razem, gdy trzeba przenieść etap, zajmuje to znacznie więcej czasu niż zwykle. Trzęsę się z zimna. Patrząc na innych, wydaje się, że nie jestem jedyną osobą walczącą ze zmęczeniem. Kiedy docieramy do ostatniego ograniczenia przed kominowatym pęknięciem w skale prowadzącym na powierzchnię, musimy zorganizować nasz sprzęt do wspinaczki. Zwykle zajmuje to minutę lub dwie, ale tym razem wydaje się, że zajmuje nam piętnaście minut. Wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Kiedy docieramy do wąskiego korytarza w górę, drżę z ulgi. Ostatnia przeszkoda została usunięta, a zimno nie ma już znaczenia.
Po ponad 12 godzinach w jaskini wynurzamy się na powierzchnię w noc wśród wzgórz. Gwiazdy witają nas, powoli mrugając nad nami, jakby pokazywały drogę do domu. Ale nie marnuję czasu na wyjście z wody. Idąc wzdłuż brzegu, czuję, jak woda wypełnia moje buty. Gdyby nurkowanie trwało godzinę dłużej, miałbym poważne kłopoty.
A jakbyśmy nie mieli dość do zniesienia, skuter śnieżny postanawia nie przejmować się naszymi próbami uruchomienia go. Po godzinie majstrowania stary silnik wygina się i zaczyna działać. Przynajmniej mamy transport z powrotem do samochodu. Nawet przy całym tym noszeniu mija pełna godzina, zanim znów zaczynam czuć ciepło.
Dzień 3
Następny poranek nie jest zbyt przyjemny. Moje ciało wciąż boli po wczorajszych wysiłkach. Nadal musimy ukończyć fotogrametrię z pierwszego zbiornika, więc nie mam innego wyjścia, jak tylko wyczołgać się z łóżka. Ponownie składamy i ładujemy nasze rebreathery do samochodu.
Temperatura nadal jest bliska zera stopni, ale tym razem silny wiatr sprawia, że powietrze wydaje się znacznie zimniejsze. Zmęczenie i wyczerpanie, a także wciąż wilgotna bielizna potęgują chłód. Moje ciało jest zimne, a mój umysł pochodzący ze snu wolniej podejmuje decyzje. Muszę sobie powtarzać, żeby się skupić.
Wchodząc do wody, szybko odkrywamy większy problem. O-ring obudowy aparatu nie jest na swoim miejscu, a aparat jest zalewany. Tyle o fotogrametrii. To typowy przykład małych błędów, które zaczynają się piętrzyć, gdy jesteś zmęczony i próbujesz zrobić zbyt wiele rzeczy na raz. Nurkujemy i robimy kilka zdjęć. Po zabraniu scen pozostawionych dzień wcześniej byliśmy gotowi zakończyć dzień – i projekt. Mój skafander nadal przecieka, a ja radośnie odwracam się, gdy zdjęcia są już zrobione.
Zanurzenie push dobiegło końca, ale przed nami jeszcze godziny noszenia, nurkowania i czołgania się. Po około 12 godzinach w jaskini w końcu wynurzamy się.
Później siedzimy w saunie Torstena i rozmyślamy o ekscytacji związanej z projektem. W ciągu dwóch dni udało nam się dopchnąć do końca linii i rozciągnąć ją trochę dalej. Poruszaliśmy się szybko, mając minimalną bezpieczną ilość sprzętu. Udało nam się pomóc dwóm pchającym nurkom dotrzeć do końca linii. Nie bylibyśmy tak zmęczeni, gdybyśmy pozwolili sobie na dzień lub dwa więcej na nurkowanie. Ale chcieliśmy poruszać się szybko. I muszę przyznać, że to wszystko jest częścią ekscytacji, przesuwanie granic na tyle, aby poczuć to każdą komórką ciała.
Jestem tak szczęśliwy, że mam tyle szczęścia, że mam taką możliwość. Aby iść naprzód z tymi zdeterminowanymi odkrywcami, zawsze gotowymi do poszerzania granic.
Podwodne zdjęcia i filmy: Janne Suhonen, Kai Känkänen i Sami Paakkarinen
Historia: Antti Apunen
Zdjęcia i filmy powierzchniowe: Thomas Broumand
Nurkowie: Antti Apunen, Veli Elomaa, Kai Känkänen, Sami Paakkarinen, Janne Suhonen i Jenni Westerlund