

Suunto Blog

Misja jazdy na nartach i snowboardzie po Himalajach
Trzech mężczyzn, dwóch 8000-erów, 7 dni i 170 km. Środek transportu? Tylko rower i narty. Zapraszamy na wyprawę skialpinistów Benedikta Böhma, Sebastiana Haaga i Andrei Zambaldiego. Niemiecko-włoska trójka wyruszyła właśnie na epicką misję, której celem jest zdobycie Shisha Pangma (8013 m n.p.m.), a następnie pokonanie na rowerach 170 km do Cho Oyu (8201 m n.p.m.), gdzie mają nadzieję na kolejne szybkie wejście. Wszystko to w ciągu tygodnia.
Ostatni tydzień spędzili na aklimatyzacji na wysokości do 7000 m i byli gotowi na pierwszą próbę zdobycia szczytu w czwartek 18 września. Jednak zła pogoda i ryzyko lawin zmusiły ich do zawrócenia. Teraz są z powrotem w obozie bazowym, przygotowując się do drugiej próby zdobycia szczytu. „Planowana jest kolejna próba zdobycia Shisha Pangmy, która ma się odbyć w ciągu najbliższych kilku dni” – napisali na blogu.
Jak dotąd największą niespodzianką wyprawy? Spotkanie ambasadora Suunto Ueli Stecka w obozie bazowym, który sam nie jest nowicjuszem w szybkich podejściach. „Ueli dał nam wiele przydatnych wskazówek” – powiedzieli chłopaki. Ueli wspiął się na Shisha Pangma i Cho Oyu w 2011 roku. Trójkę narciarzy wysokogórskich, wspieranych przez firmę Suunto, można śledzić online tutaj .
Wszystkie obrazy © Elias Lefas

I zwycięzcami są...
Nasz konkurs selfie #SuuntoAdventure dobiegł końca i z przyjemnością przedstawiamy poniżej czterech zwycięzców. Każdy z nich otrzyma nowy Ambit3 Sport.
Selfie są wszędzie. Czy to na szczycie góry, czy na szlaku, każdy lubi robić sobie selfie, aby dzielić się nimi ze znajomymi. Dlatego w Suunto pomyśleliśmy, że świetnym pomysłem będzie zaproszenie naszych fanów i szerszej społeczności do przesyłania nam swoich najlepszych zdjęć.
Byliśmy przytłoczeni odzewem, otrzymując tysiące inspirujących zgłoszeń za pośrednictwem Instagrama. Cztery zwycięskie zdjęcia zostały wybrane przez jednego z naszych ambasadorów Suunto – Kiliana Jorneta, Emelie Forsberg, Conrada Stoltza i Grega Hilla.
Poniżej przedstawiamy wybór każdego ambasadora. Dziękujemy wszystkim, którzy przesłali zdjęcia. To był trudny wybór.
W nadchodzących tygodniach przeprowadzimy wywiady z każdym ze zwycięzców, aby dowiedzieć się więcej o historii stojącej za ich zdjęciami.
Wybór Emelie Forsberg:
Zwycięzca: Patrick Müller Suarez, @patrickams Emelie mówi: „To zdjęcie od razu poruszyło moją wyobraźnię światłem – czy to poranek, czy wieczór? – i sprawiło, że pomyślałam o długim dniu eksploracji nowych gór. Zdjęcie emanuje eksploracją”.
Wybór Kiliana Jorneta:
Zwycięzca: Trent Busenbark, @trentbusenbark Kilian mówi: „Obraz zabiera nas tam i pozwala nam poczuć to, co on czuje. Możemy poczuć zimno, burzę, zmęczenie. Przygoda to także złe warunki i ciężkie czasy, które sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi, gdy wracamy do domu”.
Wybór Conrada Stoltza:
Zwycięzca: Ross Lovell, @rosslovell Conrad mówi: „Widzę, jak szalenie strome jest to wzgórze, patrząc na bieg, na którym stoi twój przyjaciel! Zasługujesz na wygraną za jazdę jedną ręką i zrobienie świetnego zdjęcia po tak ogromnym podjeździe!”
Wybór Grega Hilla:
Zwycięzca: Corky Still, @akskica Greg mówi: „Ogromne tło, nietknięte i czekające, wydaje się niezdobytym terytorium. A ten narciarz ma w sobie ekscytację i nieograniczony potencjał. Tyle tras narciarskich czeka na niego...”

Film o wspinaczce po lodzie: Prędkość na lodzie
Nowy film o wspinaczce po lodzie autorstwa Matthiasa Scherera i Tanji Schmitt jest już dostępny! Obejrzyj tutaj, ale nie przegap naszego Q&A z Matthiasem i filmowcem Franzem Walterem, którzy wyjaśniają, o czym jest film. Opowiedz nam o filmie MS: Pomysłem było stworzenie filmu, który pokazuje wspinaczkę po lodzie jako sposób na życie w artystycznym ujęciu. Nie chcieliśmy po prostu opowiedzieć kolejnej historii o wspinaniu się po trudnych liniach. Staraliśmy się uchwycić momenty, które tworzą magię – i pokazać prawdę wspinaczki po lodzie. Wspinaczka po lodzie to prawdziwa przygoda. Uwielbiamy ten aspekt, obok fascynacji surrealistycznym pięknem, które tworzy zamarznięta woda. FW: Jako gawędziarz chciałem poznać Tanję i Matthiasa oraz ich pasję do wspinaczki po lodzie. Chciałem streścić te spostrzeżenia w krótkim filmie.
Gdzie to było kręcone? MS: Cały film został nakręcony w Cogne w dolinie Aosty, na podstawie takich legendarnych tekstów jak „Pokuta” czy „Lau Bij”, żeby wymienić tylko kilka...
Jak trudne było filmowanie? FW: Filmowanie zimą, a w szczególności wspinaczka po lodzie, to zawsze wyzwanie. Niebezpieczeństwo lawin, niebezpieczeństwo spadającego lodu, wszechobecna wilgoć, opady śniegu, zamarznięte palce, cokolwiek. Jednak powrót do domu pod koniec dnia z kilkoma pięknymi ujęciami sprawia, że wszystko jest tego warte. Czy były jakieś naprawdę trudne momenty? FW: Tak, były, choć nie podczas samego kręcenia. Pierwszą przeszkodą do pokonania w każdym projekcie jest znalezienie pierwszego zwolennika, który powie: „To świetny pomysł i pomogę ci go zrealizować”. Druga przeszkoda pojawiła się, gdy faktycznie pojechaliśmy do Cogne i mieliśmy zbyt dużo śniegu i zagrożenia lawinowego, aby móc trzymać się naszej pierwotnej koncepcji. Tak więc w ciągu jednej nocy musieliśmy podjąć decyzję, czy anulować projekt, czy też zmienić wszystko zgodnie z danymi warunkami, co właśnie zrobiliśmy. Trzecią przeszkodą było napisanie właściwej narracji. Choć może się to wydawać proste i oczywiste, zajęło nam to dużo czasu. Zdjęcie: ©Franz Walter Co dalej? MS: Od października do początku grudnia jedziemy do Kanady, gdzie uderzymy w wczesny lód, jak w poprzednich sezonach. Potem wracamy do Cogne, gdzie czeka nas trudny projekt. To będzie cały dzień, długi dzień z mnóstwem lodu do wspinaczki! Ale najbardziej ekscytujące są nasze plany dotyczące Norwegii. Nie możemy powiedzieć więcej – ale kiedy to nastąpi, będzie to duże i pełne! FW: Pisząc to, siedzę w swoim vanie, jadąc na północ do Skandynawii na trzytygodniową podróż samochodem, w pełni załadowany kajakami do rwącej wody, sprzętem wspinaczkowym i butami trekkingowymi. Będziemy nadal robić, co w naszej mocy, tworząc małe, piękne, przemyślane historie z pleneru.

Samouczek wtorkowy: szybsze wyszukiwanie sygnału GPS
Aby odebrać sygnał GPS, zegarek Suunto musi zlokalizować satelity krążące wokół Ziemi. Im lepiej zegarek wie, gdzie znajdują się satelity, tym szybciej odbierze sygnał.
Ponieważ satelity poruszają się nieustannie, nowe lokalizacje satelitów muszą być synchronizowane z zegarkiem. Mówiąc prościej, aby szybciej znaleźć satelity, regularnie synchronizuj zegarek z aplikacją Suunto .
Aplikacja Suunto synchronizuje najnowszą, siedmiodniową prognozę orbity satelitarnej z zegarkiem, aby wiedział, gdzie szukać. Jeśli chcesz zoptymalizować i szybko znaleźć sygnał, zsynchronizuj zegarek tak blisko swojej aktywności, jak to możliwe.
Dane synchronizowane z zegarkiem są globalne. Więc nawet jeśli zsynchronizujesz zegarek w Nowym Jorku i zaczniesz biegać 12 godzin później w Chamonix, nie ma potrzeby ponownej synchronizacji.
Zdjęcie: © Bruno Long Uzyskaj pomoc dotyczącą swojego produktu Suunto pod adresem support

Lot w wingsuicie, którego nie możesz przegapić
To lot w wingsuit, który musisz zobaczyć. Patrick Kerber skacze ze szczytu Ochs na wysokości 3895 m w Berneńskim Oberlandzie, wykonując lot z prędkością 185 km/h w Alpach Szwajcarskich. Obejrzyj film i przygotuj się na inspirację. Ale skok to tylko część historii. To nie był po prostu niezwykły skok BASE. To był paraalpinizm. Aby dostać się do miejsca startu, Kerber najpierw musiał wspiąć się na Fiescherhorn (4049 m). Po noclegu w schronisku Mönchsjoch, on i jego partner Simon Wandeler wyruszyli o 4 rano. „Najtrudniejszą częścią było wspinanie się i przechodzenie przez Gross Fiescherhorn. Było mnóstwo lodu i śniegu, wspinaczka zajęła osiem godzin, aby dotrzeć do punktu wyjścia. Jump-off był jednak pokryty dużą ilością śniegu”, dodaje, „więc musieliśmy go odkopać i przygotować do dobrego pchnięcia”. Wyjątkowość tego skoku polega na tym, że Kerber nie miał żadnego zewnętrznego wsparcia i wykonał skok BASE z całym swoim ekwipunkiem. „Moim celem było podejście do tego projektu tylko z moim kumplem i zwiezienie z powrotem całego sprzętu, który przynieśliśmy na górę – to znaczy raki, czekan, uprząż, urządzenie laserowe do pomiaru skoku, karabinki, śruby lodowe itp. Wszystkie te rzeczy musiały znaleźć miejsce w skafandrze, a jest to możliwe tylko dzięki nowym kieszeniom zintegrowanym w skrzydłach”.
Dodaje: „To jednak wielka sprawa, jeśli chodzi o aerodynamikę. Więc po wspinaczce przez dłuższy czas i zmęczeniu, musisz upewnić się, że wszystkie aspekty techniczne są również poprawne, inaczej skafander nie będzie leciał w odpowiednią stronę”. „Planując taki projekt, możesz zabrać ze sobą tylko to, co najważniejsze, ale zawsze wystarczy, żeby czuć się bezpiecznie”. Naturalnie, wśród nich znalazł się Suunto Ambit2 Kerbera.

Rekordowe wejście Kiliana na Denali
Kiedy Kilian Jornet udaje się w góry, aby zrealizować własny projekt, możesz być pewien, że efekty będą interesujące.
Górski sportowiec nie zawodzi. Właśnie wrócił z Denali, 6194 m, najwyższej góry w Ameryce Północnej i oczywiście wrócił z rekordem – i epicką historią do opowiedzenia.
Omijając popularniejszą trasę West Rib, Jornet ruszył na nartach w Rescue Gully w swoim zwykłym super szybkim stylu. Kiedy wrócił dokładnie po 11 godzinach i 48 minutach, pobił rekord najszybszego wejścia na górę – o ponad pięć godzin. Podróż w obie strony obejmuje przewyższenie ponad 4700 m i dystans ponad 53 km.
Co czyni wspinaczkę jeszcze bardziej godną uwagi, to fakt, że warunki były złe przez większą część wspinaczki. Z 16 dni na górze tylko trzy były dobre, podczas gdy normą były zamiecie, mgła i niskie temperatury.
Gdy Kilian wyruszył na atak szczytowy, termometr wskazywał -20ºC, a wiatr wiał z prędkością 40 km/h.
„To była wspaniała przygoda” – mówi Kilian. „Przez większą część trasy warunki pogodowe były złe. Mimo to udało mi się pobić rekord, więc jestem bardzo zadowolony. Wybrałem inną trasę niż zwykle, aby uniknąć odcinka z linami stałymi, ponieważ chciałem trzymać się wartości leżących u podstaw projektu – to znaczy próby pobicia rekordu przy użyciu jak najmniejszej ilości sprzętu i bez pomocy”.
„Musiałem stawić czoła dwóm trudnym czynnikom” – dodaje. „Z jednej strony, chłodowi i wiatrowi, które spowalniały mnie na całej trasie. Z drugiej strony, wysokości, która miała na mnie znaczący wpływ od 5000 m”.
Szczyt był wyjątkowym momentem, mówi, ale nie ze względu na widok. „Była mgła i nic nie widziałem! Ale pomyślałem: „teraz moje nogi w końcu przestaną boleć”!”
Denali, znany również jako McKinley, jest jednym z najbardziej odstraszających szczytów na świecie. Chociaż nie jest tak wysoki jak Himalaje, szczyt na Alasce jest znany z zimnej i brutalnej pogody dzięki bliskości koła podbiegunowego. A z różnicą wysokości 4000 m od podstawy do szczytu, charakteryzuje się większym pionowym podejściem niż większość gór. Mierzony na podstawie wybitności topograficznej jest trzecim najbardziej widocznym szczytem na świecie po Evereście i Aconcagui.
Zdjęcie © Summits of My Life