Nowozelandczyk William Trubridge wyszedł z Cieśniny Cooka pełen radości, jako pierwszy człowiek, który pokonał kanał La Manche, płynąc pod wodą.
Trubridge wykorzystał swoją niesamowitą umiejętność nurkowania na wstrzymanym oddechu, aby przepłynąć pod powierzchnią, jak delfin, zanim wynurzy się i zanurkuje ponownie, aż do końca. Przestrzegał konwencjonalnych zasad przekraczania kanału, takich jak nieodpoczywanie na łodzi lub pontonie, z wyjątkiem dwóch zmian: cały napęd musiał odbywać się pod wodą na wstrzymanym oddechu, a użycie pianki i płetw/monopłetw było dozwolone.
„Mieliśmy silne prądy i zimne plamy wody, wzburzone morze, czasami było jak w pralce” – mówi. „Miałem skurcze, przeziębienie, pęcherze, zwykłe rzeczy. Ale nadal czuję, że wyszedłem z tego obronną ręką; było tak wiele rzeczy, które mogłyby potoczyć się inaczej, a przy każdej z nich prawdopodobnie bym nie dał rady. Czuję wielką ulgę i radość na koniec, że mi się udało”.
Cieśnina Cooka oddziela Nową Zelandię od Wysp Północnych i Południowych i jest uważana za jeden z najbardziej nieprzewidywalnych i zdradliwych odcinków wody na świecie. W najwęższych punktach ma zaledwie 22 km szerokości. Ale to, czego brakuje jej pod względem długości, nadrabia zaciekłością: dziką, nieprzewidywalną pogodą i silnymi prądami, zimną wodą, która może powodować hipotermię, parzącymi meduzami i populacją ciekawskich rekinów.
„Przepłynięcie Cieśniny Cooka jest jak próba trafienia w dziesiątkę, gdy cel znajduje się na grzbiecie wierzgającego byka” – mówi Trubridge. „Prądy są tak silne i zmieniają kierunek co najmniej trzy razy podczas pływania, że dotarcie do najbliższego kawałka lądu (Perano Head) wymagało ciągłych obliczeń i korekt kursu. Słyszałem wiele opowieści o pływakach kanałowych, którzy podpłynęli na 500 m do lądu i walczyli z prądami przez kolejne cztery godziny, zanim ulegli z zimna i zmęczenia, nie docierając do brzegu”.
Decyzja o podjęciu pierwszej „ludzkiej przeprawy wodnej” została podjęta nagle, gdy dobre okno pogodowe zbiegło się z korzystnymi odpływami. Trubridge wcześniej odbył tylko kilka sześcio- lub ośmiokilometrowych treningów pływackich, aby się przygotować. „Wiedziałem, że nie jestem stworzony do tego rodzaju rzeczy”, mówi. „Mój sport (nurkowanie głębinowe) to przede wszystkim sprawność beztlenowa, więc nie mam dobrze rozwiniętych włókien mięśni tlenowych. Mój typ budowy ciała jest w zasadzie dokładnym przeciwieństwem tego, co jest potrzebne do pływania w zimnej wodzie”.
Myśli o losie delfinów Hectora i Maui w Nowej Zelandii oraz chęć uratowania tych cennych i inteligentnych zwierząt sprawiły, że Trubridge kontynuował działania pomimo trudnych warunków i temperatury wody wynoszącej 15-18 stopni. „Głównym powodem, dla którego to robił, było zawsze zwiększenie świadomości sytuacji delfinów” — mówi Trubridge. „To dwa podgatunki delfinów nowozelandzkich zamieszkujące wyspy Północną (delfiny Maui) i Południową (delfiny Hectora). Oba podgatunki są zagrożone wyginięciem”.
Trubridge wzywa rząd Nowej Zelandii do szybkiego działania w celu uratowania delfinów. Przemysł rybny musi być lepiej regulowany, aby chronić delfiny. Wzywa nurków z całego świata do wywierania presji na rząd Nowej Zelandii, aby działał, zanim będzie za późno.
„Pokonałem tę trasę pięć razy wolniej i wykonałem pięć razy więcej nurkowań, niż potrzebowałby delfin Hektora, aby ją pokonać, ale pokazało to, że jeśli my potrafimy pływać jak delfin między naszymi wyspami, to one również powinny mieć swobodę robienia tego samego”.
OBEJRZYJ TERAZ: Will Trubridge przepłynął Cieśninę Cooka „jak delfin”